Zayn popatrzył na mnie zszokowany. Jego oczy się poszerzyły, gdy ta wiadomość do niego dotarła. Jego usta zaczęły unosić się w kącikach. Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, złapałam go gwałtownie za koszulkę i przyciągnęłam do siebie. Złączyłam nasze usta ze sobą. Zajęło mu to chwilę, zanim uświadomił sobie, co się dzieje i oplótł swoje ramiona wokół mojej talii. Wydawało się, że całowaliśmy się wieczność. Pasja pomiędzy nami z każdą chwilą narastała. Wsunął swój język do moich ust. Zmierzwiłam jego włosy, gdy zabrał me nogi, abym oplotła je wokół jego ciała. W końcu, oderwaliśmy się od siebie, oddychając ciężko.
"Jesteś niesamowita." Było wszystkim, co powiedział. Uśmiechnęłam się i potargałam jego włosy.
"Dzięki, kotku." Złapał mnie za nadgarstek i odciągnął go od swojej głowy.
"Z dala od włosów, kochanie." Ostrzegł z uśmiechem na ustach. Zaśmiałam się.
"Z dala od włosów." Zadrwiłam głębokim głosem, próbując go naśladować. Uniósł brwi.
"Mówię poważnie. Dotknij moich włosów jeszcze raz, a poniesiesz konsekwencje." Zagroził, uśmiechając się głupawo. Zagryzłam wargę, kiedy drugą ręką zniszczyłam jego fryzurę jeszcze bardziej. Popatrzył na mnie rozbawiony.
"Ostrzegałem cię." Powiedział, obracając mnie tak, że leżałam na brzuchu. Położył jedną dłoń na moich plecach, żeby mnie przytrzymać.
"Zayn!" Jęknęłam między chichotami. Byłam rozwalona pod jego nogami. Nawet jeśli trzymał mnie jedną ręką, nie miałam szans, aby wstać. Przeniósł swoją dłoń na mój tyłek. To było bardziej jak klepnięcie.
"Nie. Baw. Się. Moimi. Włosami." Wysyczał. Nie mogłam powstrzymać się od jeszcze większego śmiechu.
"Czy ty mnie bijesz ?" Zarzuciłam, kiedy przestałam chichotać. Jego śmiech był jedyną odpowiedzią, gdy mnie obrócił.
"Zamierzasz znowu dotykać moich włosów ?" Spytał jakbym była dzieckiem. Szybko przebiegłam dłonią po jego włosach. Wywrócił oczami i przyłożył rękę do mojego brzucha.
"Tak." Zachichotałam. Jego dłoń zaczęła się poruszać po moim ciele, łaskocząc mnie. Śmiałam się niekontrolowanie, gdy jego palce kontynuowały swoją ścieżkę po mojej skórze.
"ZAYN!" Wysapałam po kilku minutach. Uśmiechnął się do mnie, nie przestając.
"Zamierzasz bawić się moimi włosami ?" Spytał protekcjonalnie. Próbowałam odpowiedzieć, ale żaden oddech nie wydostał się z moich ust, tym bardziej jakikolwiek dźwięk. Uśmiech Zayn'a zaczął rosnąć, kiedy zrozumiał, że wygrał. Kiedy w końcu zaczęłam oddychać normalnie, odepchnęłam jego ręce i usiadłam tak, że nasze usta były w odległości nie większej niż kilka centymetrów.
"Już nigdy, PRZENIGDY nie dotknę twojej pięknej grzywki. Przysięgam całym moim sercem." Zachichotałam. Wyglądał na zadowolonego z mojej odpowiedzi. Pochylił się i złożył na moich ustach pocałunek. Czy my ze sobą flirtowaliśmy? Moje serce zaczęło bić szybciej, gdy uświadomiłam sobie, że jesteśmy razem.
Szybko wygramoliłam się z kanapy i poszłam sprawdzić, co u Stephanie. Oczywiście, spokojnie spała. Przysięgam na Boga, że to dziecko jest perfekcyjne. Nie mówię tak tylko dlatego, że jestem jej matką, nawet Zayn i reszta chłopców tak myślą.
Kiedy weszłam do salonu, Zayn wrócił z papierosa. Spędziliśmy resztę dnia przytulając się i wkurzając siebie nawzajem, jak normalna para. Gdy było już około północy, stopniowo zaczęłam wyłączać się z rozmowy. W końcu, Zayn zachichotał i cmoknął mnie w nos.
"Myślę, że czas do łóżka, kochanie." Powiedział biorąc mnie na ręce. Ostrożnie, położył mnie na łóżku i pocałował w czoło. Właśnie miał opuścić pokój, kiedy go zawołałam.
"Zayn" Wybełkotałam w poduszkę. "pomożesz mi ? Jestem za bardzo zmęczona." Uniósł brwi, podchodząc do mnie. Rozumiał czego potrzebowałam. Powoli, ściągnął ze mnie ubrania, pozostawiając mnie w bieliźnie. Zlustrował moje ciało wzrokiem i ponownie zagarnął w swoje ramiona.
"Nowa bielizna ?" Spytał. Przytaknęłam, gdy odsunął pościel i położył mnie na łóżku. Okrył mnie kołdrą i ponownie pocałował w czoło.
"Jeden z bardziej skromnych kompletów." Wymamrotałam. Zayn, który już miał wychodzić, obrócił się i popatrzył na mnie zainteresowany.
"Naprawdę ? To jest skromne ? Jezu, nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć te wybrane przez Harry'ego..." Wybełkotał pod nosem. Momentalnie się zarumienił.
"Er, to znaczy, uh." Wyjąkał. Zaśmiałam się w poduszkę.
"Zayn," Zachichotałam "jesteśmy ze sobą. Możesz mówić takie rzeczy..." Mruknęłam, ściszając ton na końcu. Moje oczy były zamknięte, ale nadal mogłam usłyszeć śmiech Zayn'a. Usłyszałam też skrzypienie drzwi, co oznaczało, że wychodził.
"Zayn," Zawołałam. "nie musisz już spać na kanapie..." Wyszeptałam, tracąc powoli przytomność. Ostatnią rzeczą jaką czułam przed zaśnięciem było ciepłe ciało przyciśnięte do mojego.
~*~
Została mi końcówka, ale święta naprawdę zabierają czas.
Nie wiem, kiedy dodam następny, bo w poniedziałek wyjeżdżam.
Eh, przysięgam, że już nigdy w życiu nie zabiorę się za tłumaczenie.
Słowa : "ręka, dłoń, zaśmiać się" mogą się powtarzać aka na pewno.
czwartek, 26 grudnia 2013
niedziela, 15 grudnia 2013
Info #1
Przepraszam, ale nie będzie mnie na blogu, mam szlaban :( Aż do odwołania bd zakuwać, nie martwcie się jeszcze wrócę, ale przepraszam, że was chwilowo opuszczam :(
Dopiero co zaczęłam pracę na tym blogu, a już muszę tymczasowo odejść, no chyba, że nie będzie powrotu :(
Przepraszam wszystkich, a zwłaszcza Suzanne... Mam nadzieję, że się nie gniewasz...
~*~
W związku z tym przepraszam, ale do końca tygodnia nie pojawi się rozdział. xx
Dopiero co zaczęłam pracę na tym blogu, a już muszę tymczasowo odejść, no chyba, że nie będzie powrotu :(
Przepraszam wszystkich, a zwłaszcza Suzanne... Mam nadzieję, że się nie gniewasz...
~*~
W związku z tym przepraszam, ale do końca tygodnia nie pojawi się rozdział. xx
czwartek, 12 grudnia 2013
Chapter 30: Yours
Hej! Jestem Aneta, od teraz będę pomagać Suzanne w tłumaczeniu, mam nadzieję, że was nie zawiodę ;)
Zayn oderwał się od delikatnego pocałunku, tak nagle jak się
go zainicjował. Nie mówił dużo albo raczej po prostu odszedł, zostawiając mnie
tam zdezorientowaną i czującą się niezręcznie. Spojrzałam po pokoju hotelowym i
postanowiłam pójść za Zayn’em na balkon, gdzie palił (papierosy), jak sądzę.
Zsunęłam, otworzyłam drzwi i wyszłam na ciepłe, letnie powietrze. Zayn był
tyłem do mnie, ale wiedziałam, że słyszał jak weszłam; był nieco spięty.
Rozluźnił ramiona dopiero gdy wypuścił papierosowy dym.
„Zayn” – podeszłam, aby stanąć naprzeciwko niego. Nie
odwrócił się do mnie tylko dalej patrzył na miasto. Westchnęłam, spróbowałam
ponownie.
„ Zayn, wiesz dlaczego nie możemy być razem, prawda?” –
cicho zapytałam. Powoli położyłam swoją rękę na jego ramię. Zayn odwrócił się
do mnie szybko strzepując moją rękę. Jego źrenice zwęziły się jak na mnie spojrzał.
„Nie, właściwie nie. Oświeć mnie” – splunął opryskliwie.
Byłam zaskoczona jego ponowną zmianą nastroju; whip lash.* Z jakiegoś powodu ton jego głosu spowodował
narastanie guza w moim gardle. Znowu walczyłam, aby przypadkowo, nagle się nie
rozpłakać.
„Zayn” –
załamał mi się głos, „chcę być z tobą, ale co się stanie, jeśli nie wyjdzie?” –
zapytałam cicho. Przewrócił oczami i włożył papierosa do ust.
„Nie możesz
patrzeć na rzeczy w ten sposób, Amy. Nie możesz być tak cyniczna. To tak jakby
nie chcieć szczeniaczka, bo pewnego dnia umrze” – jego głos wciąż był ostry, a
teraz też chrapliwy od palenia.
„Myślę o
mojej córce” – starałam się powiedzieć to stanowczo, ale wychodził złamany
szept. Zayn odwrócił się w stronę miasta.
„Więc jak ja.
Kiedy dorośnie będzie chciała normalnej rodziny, takiej jak wszyscy jej przyjaciele
mają; jej rodzice RAZEM. Powinniśmy przynajmniej spróbować” – jego głos
nieznacznie się zmienił, była w nim tęsknota.
„Zayn, w tym
przypadku tylko tyle mogę zrobić. Jestem gotowa zaakceptować ciebie jako osobę,
do której trenowałam samą siebie, aby gardzić nią przez wiele lat, w moim
życiu, w życiu mojego dziecka. Porzucam wszystko co wiem, wszystko co kocham i
przenoszę to przez ocean dla CIEBIE. Przenoszę się do miejsca gdzie nigdy
wcześniej nie byłam, miejsca zupełnie mi obcego. Porzucam swoją dumę, a
pozwalam tobie mi pomóc; coś co sobie przysięgłam, że nigdy nie zrobię. Nie
możesz wszystkiego ode mnie oczekiwać, Zayn. Mogę wziąć tylko tyle w zamian” –
szeptałam, ale wiedziałam, że on to słyszy.
Zostawiłam go
samego z tym na balkonie zanim zdążył odpowiedzieć. Wykonuję swoją drogę
powrotną do kuchni i sprawdzałam półki; szukałam czegoś dobrego do zjedzenia.
Nie słyszałam jak Zayn wszedł za mną. Nie wiedziałam, że tam był dopóki nie
obróciłam się i nie uderzyłam w jego klatkę piersiową. Zachwiałam się znowu,
ale on wyciągnął swoje duże ręce i umieścił je mocno na mojej talii, tak abym
nie upadła. Patrzył na mnie poważnie i nie pozwolił mi odejść, nawet gdy
walczyłam, aby wyzwolić się z jego uścisku.
„Zayn, w tej
chwili nie jestem do tego w nastroju" – prychnęłam na niego.
„Ja też nie
jestem, ale musimy w końcu porozmawiać” – odprychnął, podwajając moją surowość.
„Cokolwiek” –
wymamrotałam. Zayn nie zabierając ręki z mojej talii odprowadził mnie do kanapy
i usiadł, skinął abym i ja usiadła.
„Wiem, że to
wydaje się samolubne, ale naprawdę chcę cię” – wymruczał cicho, a w jego głosie
nie było śladu gniewu. Cholera, on użył karty sympatii.
„Jeżeli będziemy
razem, skomplikuje to pewne rzeczy” – ponownie szepczę, nie mogąc mówić
głośniej.
„Nie tak to
widzę” – odpowiedział, dopasowując się do tonu mojego głosu.
„Więc jak to
widzisz Zayn?” – spytałam z goryczą, ociekającą złością wracającą z powrotem do
mojego głosu. Spojrzał na mnie i delikatnie pieścił mój policzek wierzchem
dłoni.
„Widzę nas
jako rodzinę. Widzę nas w ciągu dziesięciu lat, w dużym domu, małżeństwo, być może
też z innymi dziećmi. Widzę nas za białym płotem i psy o imieniu Buddy czy
Max, tak ogólnie. Widzę nas szczęśliwych” – wyszeptał do mnie, nieco
zakłopotany. Przygryzłam wargę.
„Ledwo cię
znam. Zawsze albo walczymy albo się ze sobą całujemy. Chcę tego też, ale
najpierw musimy się zbliżyć. Nie możemy po prostu przejść do rzeczy. Jestem
zdecydowana, choć…” - przyczepiłam się w
ostatniej chwili, po namyśle. Nie chciałam tego mówić, to tylko wyjście. Zayn
zamarł kiedy to tylko powiedziałam. Nagle znalazłam się na jego kolanach, a
jego ramiona były ciasno owinięte wokół mnie.
„Kocham cię” –
wymamrotał. Świetnie.
„Zayn!
Jeszcze nie! Daj mi czas. Czy możemy poczekać kilka tygodni?” – starałam się
znaleźć z dala od niego, ale on był zbyt silny - dla jego własnego dobra.
„Nie, nie
sądzę, że potrafię” – znowu wymruczał. Zmrużyłam dramatycznie oczy i
westchnęłam. Dobrze, zdecydowałam, nie mogę już więcej walczyć. Nie mogę być
silna rozdzielając nas. To by było zbyt wiele pracy, opierając się mu. Nagle
zalało mnie radosne uczucie. Nie mogę opisać swojego podniecenia. Musiałam
szepnąć kilka następnych słów, bo bałam się, że je wykrzyczę. Czułam głupi
uśmiech wkraczający na moje usta, gdy miałam je otworzyć i to powiedzieć.
„Jestem
twoja, Zayn. Ja też cię kocham” – to było oficjalne; jesteśmy oficjalnie parą.
* whip lash - to znaczy tyle co
chłosta batem, ale lepiej brzmi w oryginale
~*~
Wiem, że nie tłumaczę najlepiej, ale przynajmniej się staram. Mogą się pojawić też różne niezgodności z oryginałem ze względu na stylistykę xp Jeżeli są wg was inne niezgodności, to napiszcie to w komentarzach :)
poniedziałek, 9 grudnia 2013
Chapter 29: Passion
Ręka Zayn'a spoczywała na moim pasie dopóki nie doszliśmy do hotelu; przez całą drogę pozostaliśmy w ciszy. Kiedy przecisnęliśmy się przez drzwi, jego dłoń przesunęła się w dolną część moich pleców i delikatnie skierował mnie w stronę windy. Gdy byliśmy w środku, sami, w końcu zwrócił się do mnie.
"Dlaczego nie możemy być razem ?" Spytał mnie łagodnie, chociaż jego oczy znowu płonęły. Spojrzałam na Stephanie, która stawała się zmęczona i odpowiedziałam.
"Możemy porozmawiać o tym później ?" Odezwałam się. Wiem, że Steph nic by nie zrozumiała, ale mimo to. Nie chciałam, żeby to wszystko działo się przed nią. Wywrócił oczami i zacisnął szczękę w raczej seksowny sposób. Zagryzłam wargę, patrząc prosto przed siebie. Przez resztę drogi do jego pokoju, Zayn nic nie powiedział. Kiedy w końcu dotarliśmy, odwrócił się w moją stronę.
"Musimy iść prosto na spotkanie z PR , więc zostawmy tylko Steph u Liam'a i zbierajmy się." Pokiwałam głową, podążając za Zayn'em do pokoju Liam'a. Kiedy Stephanie była ułożona, dałam Liam'owi moją listę instrukcji (które napotkały wywracanie oczami i sarkastyczna uwagi zarówno od Zayn'a jak i Liam'a), Zayn i ja wyszliśmy.
Idąc krótki dystans do miejsca, gdzie miało odbyć się spotkanie, nie mówiliśmy do siebie nic. Zayn znowu umiejscowił swoją rękę wokół mojej talii. Spotkanie minęło powoli, w szczególności, że byłam ignorowana przez cały czas, z wyjątkiem, kiedy ktoś z PR zdecydował się posłać w moją stronę oceniające spojrzenie. Zayn bardzo starał się zachować zimną krew za każdym razem, gdy go skarcili. Zakładam, że wybuchnąłby gdyby nie fakt, że tam byłam.
W zasadzie, Zayn zamierzał powiedzieć fanom, że spotykaliśmy się przez jakiś czas, ale nie był w stanie oświecić mnie w jakim przedziale czasowym to się stanie. To tylko, aby zachować ich fanów od świrowania, kiedy zobaczą jakąś przypadkową laskę spędzającą czas z chłopcami. Powiedziano nam, że mamy trzymać Steph z dala od fanów i paparazzi jak tylko możliwe; nie musieli tego powtarzać dwa razy. Gdy spotkanie się w końcu skończyło, wszyscy uścisnęli sobie dłonie i Zayn mnie stamtąd zabrał. Droga z powrotem do hotelu także była cicha. To było dopóki nie znaleźliśmy się w windzie i Zayn nie postanowił czegoś powiedzieć.
"Czujesz się ok z tym wszystkim ?" Spytał łagodnie. Spojrzałam na niego i napotkałam wypełnione troską oczy. Jedynie westchnęłam i wzruszyłam ramionami, znowu patrząc przed siebie.
"Nie mam za bardzo wyboru." Wymamrotałam. Zayn znowu położył swoje ramie na moim pasie i szarpnął mnie do siebie tak, że byliśmy w pół uścisku. Pozostaliśmy tak, dopóki winda nie dotarła na nasze piętro. Próbowałam go od siebie odepchnąć, ale przyciągnął mnie do siebie i mocno trzymał.
"Po prostu ze mną zostań." Wyszeptał w moje włosy.
"Zayn, daj spokój! Musimy wyjść z windy." Szarpałam się, aby uwolnić się z jego uścisku.
"Zostań ze mną." Powtórzył. Uświadomiłam sobie, że on nie mówił o tym momencie, nie, on mówił o wieczności. Westchnęłam, spoglądając na niego.
"Przepraszam, ale muszę cię uświadomić, że Steph i ja nie wybieramy się nigdzie, więc lepiej się do tego przyzwyczaj." Próbowałam powiedzieć to delikatnie, ale mogłam dostrzec w jego oczach znaczenie tego, co przed chwilą wypowiedziałam. Uśmiechnął się i oswobodził mnie. Weszłam do holu i skierowałam się do pokoju Liam'a, aby odebrać moją córkę.
"Oh, a przy okazji." zawołał za mną Zayn "Niall i Harry próbowali zarezerwować dla ciebie pokój, ale żaden nie był dostępny. Nic się nie stanie jeśli jeszcze raz ze mną zostaniesz ? Myślę, że jakiś będzie wolny jutro wieczorem." Oh, kompletnie zapomniałam, że zażyczyłam sobie osobny pokój. Byłam prawie rozczarowana.
"W porządku!" Odpowiedziałam z nadmierną radością. Miałam nadzieję, że pokój nigdy się nie zwolni. Zabrałam Stephanie, która spała i udałam się do apartamentu Zayn'a. Wyszedł ze swojego pokoju i zabrał Steph ode mnie ze zmieszanym wyrazem twarzy. Podążyłam za nim do naszego, to znaczy JEGO pokoju, położył Steph delikatnie w jej łóżeczku, całując ją w czoło zanim się odsunął.
"Wszystkie te torby są twoje ?" Spytał, wskazując na stertę toreb z zakupami stojącą w rogu. Zagryzłam wargę i przytaknęłam.
"Zmusili cię do kupienia tego wszystkiego ?" Zachichotał lekko. Znowu przytaknęłam.
"Ledwo wybrałam cokolwiek." To było prawdą. Wyglądał na rozbawionego, ale wtedy jego wzrok spoczął na reklamówkach z Victoria's Secret.
"Nie wybrałaś niczego? Więc to oni wybrali te rzeczy dla ciebie...?" Zamilkł, zazdrość była zauważalna w jego oczach. Wiedziałam dokąd zmierzał.
"Uh, zgaduję. To nie taka wielka sprawa." Wybełkotałam. Zmarszczył brwi i chwycił jedną z toreb. Sięgnął do środka i wyciągnął biustonosz. Cholera, to jeden z tych, które wybrał Harry.
"Pozwoliłaś IM wybrać rzeczy takie jak TO ?!" Potrząsnął koronkowym, bardzo skąpym biustonoszem. Oh nie, NIE zamierzałam pakować się w kłopoty przez takie coś.
"Nie ważne. To tylko stanik." Odparłam.
"NIE W TYM RZECZ!" Krzyknął. Odwróciłam się i wyszłam z pokoju. Jeśli zamierzał krzyczeć na mnie z powodu czegoś, co nie było moją winą, dobra, ale ja nie miałam zamiaru tego słuchać. Może być zazdrosnym dupkiem, widać czy mnie to obchodzi. Oczywiście, poszedł za mną.
"Zabiję ich." Wymamrotał i przeszedł obok mnie. Złapałam go za ramię.
"Nie, nie zabijesz." Poinformowałam spokojnie. Uniósł brwi.
"Harry i Lou kupili ci seksowną bieliznę. Wiem, że się nie spotykamy (dop. tłum. w sensie jako para), ale nadal; jesteś matką mojego dziecka. Nie zapominaj o tym." Wysyczał.
"Jestem tylko osiemnastolatką, nie jakąś trzydziestolatką. Nie zapominaj o tym!" Powiedziałam cicho. Jego twarz złagodniała, ale jego oczy nadal były twarde. Nagle, trzymał mnie, a nasze usta się dotykały. Przeszliśmy z kłócenia się do całowania w ułamkach sekundy. Jedyną rzeczą jaką czułam była... Pasja.
~*~
W sumie od przyszłego tygodnia będę już po egzaminach, po wszystkich wyjazdach i może uda mi się, ale nie jestem pewna. Wolę zrobić przerwę i przetłumaczyć do przodu, a potem dodawać regularnie.
"Dlaczego nie możemy być razem ?" Spytał mnie łagodnie, chociaż jego oczy znowu płonęły. Spojrzałam na Stephanie, która stawała się zmęczona i odpowiedziałam.
"Możemy porozmawiać o tym później ?" Odezwałam się. Wiem, że Steph nic by nie zrozumiała, ale mimo to. Nie chciałam, żeby to wszystko działo się przed nią. Wywrócił oczami i zacisnął szczękę w raczej seksowny sposób. Zagryzłam wargę, patrząc prosto przed siebie. Przez resztę drogi do jego pokoju, Zayn nic nie powiedział. Kiedy w końcu dotarliśmy, odwrócił się w moją stronę.
"Musimy iść prosto na spotkanie z PR , więc zostawmy tylko Steph u Liam'a i zbierajmy się." Pokiwałam głową, podążając za Zayn'em do pokoju Liam'a. Kiedy Stephanie była ułożona, dałam Liam'owi moją listę instrukcji (które napotkały wywracanie oczami i sarkastyczna uwagi zarówno od Zayn'a jak i Liam'a), Zayn i ja wyszliśmy.
Idąc krótki dystans do miejsca, gdzie miało odbyć się spotkanie, nie mówiliśmy do siebie nic. Zayn znowu umiejscowił swoją rękę wokół mojej talii. Spotkanie minęło powoli, w szczególności, że byłam ignorowana przez cały czas, z wyjątkiem, kiedy ktoś z PR zdecydował się posłać w moją stronę oceniające spojrzenie. Zayn bardzo starał się zachować zimną krew za każdym razem, gdy go skarcili. Zakładam, że wybuchnąłby gdyby nie fakt, że tam byłam.
W zasadzie, Zayn zamierzał powiedzieć fanom, że spotykaliśmy się przez jakiś czas, ale nie był w stanie oświecić mnie w jakim przedziale czasowym to się stanie. To tylko, aby zachować ich fanów od świrowania, kiedy zobaczą jakąś przypadkową laskę spędzającą czas z chłopcami. Powiedziano nam, że mamy trzymać Steph z dala od fanów i paparazzi jak tylko możliwe; nie musieli tego powtarzać dwa razy. Gdy spotkanie się w końcu skończyło, wszyscy uścisnęli sobie dłonie i Zayn mnie stamtąd zabrał. Droga z powrotem do hotelu także była cicha. To było dopóki nie znaleźliśmy się w windzie i Zayn nie postanowił czegoś powiedzieć.
"Czujesz się ok z tym wszystkim ?" Spytał łagodnie. Spojrzałam na niego i napotkałam wypełnione troską oczy. Jedynie westchnęłam i wzruszyłam ramionami, znowu patrząc przed siebie.
"Nie mam za bardzo wyboru." Wymamrotałam. Zayn znowu położył swoje ramie na moim pasie i szarpnął mnie do siebie tak, że byliśmy w pół uścisku. Pozostaliśmy tak, dopóki winda nie dotarła na nasze piętro. Próbowałam go od siebie odepchnąć, ale przyciągnął mnie do siebie i mocno trzymał.
"Po prostu ze mną zostań." Wyszeptał w moje włosy.
"Zayn, daj spokój! Musimy wyjść z windy." Szarpałam się, aby uwolnić się z jego uścisku.
"Zostań ze mną." Powtórzył. Uświadomiłam sobie, że on nie mówił o tym momencie, nie, on mówił o wieczności. Westchnęłam, spoglądając na niego.
"Przepraszam, ale muszę cię uświadomić, że Steph i ja nie wybieramy się nigdzie, więc lepiej się do tego przyzwyczaj." Próbowałam powiedzieć to delikatnie, ale mogłam dostrzec w jego oczach znaczenie tego, co przed chwilą wypowiedziałam. Uśmiechnął się i oswobodził mnie. Weszłam do holu i skierowałam się do pokoju Liam'a, aby odebrać moją córkę.
"Oh, a przy okazji." zawołał za mną Zayn "Niall i Harry próbowali zarezerwować dla ciebie pokój, ale żaden nie był dostępny. Nic się nie stanie jeśli jeszcze raz ze mną zostaniesz ? Myślę, że jakiś będzie wolny jutro wieczorem." Oh, kompletnie zapomniałam, że zażyczyłam sobie osobny pokój. Byłam prawie rozczarowana.
"W porządku!" Odpowiedziałam z nadmierną radością. Miałam nadzieję, że pokój nigdy się nie zwolni. Zabrałam Stephanie, która spała i udałam się do apartamentu Zayn'a. Wyszedł ze swojego pokoju i zabrał Steph ode mnie ze zmieszanym wyrazem twarzy. Podążyłam za nim do naszego, to znaczy JEGO pokoju, położył Steph delikatnie w jej łóżeczku, całując ją w czoło zanim się odsunął.
"Wszystkie te torby są twoje ?" Spytał, wskazując na stertę toreb z zakupami stojącą w rogu. Zagryzłam wargę i przytaknęłam.
"Zmusili cię do kupienia tego wszystkiego ?" Zachichotał lekko. Znowu przytaknęłam.
"Ledwo wybrałam cokolwiek." To było prawdą. Wyglądał na rozbawionego, ale wtedy jego wzrok spoczął na reklamówkach z Victoria's Secret.
"Nie wybrałaś niczego? Więc to oni wybrali te rzeczy dla ciebie...?" Zamilkł, zazdrość była zauważalna w jego oczach. Wiedziałam dokąd zmierzał.
"Uh, zgaduję. To nie taka wielka sprawa." Wybełkotałam. Zmarszczył brwi i chwycił jedną z toreb. Sięgnął do środka i wyciągnął biustonosz. Cholera, to jeden z tych, które wybrał Harry.
"Pozwoliłaś IM wybrać rzeczy takie jak TO ?!" Potrząsnął koronkowym, bardzo skąpym biustonoszem. Oh nie, NIE zamierzałam pakować się w kłopoty przez takie coś.
"Nie ważne. To tylko stanik." Odparłam.
"NIE W TYM RZECZ!" Krzyknął. Odwróciłam się i wyszłam z pokoju. Jeśli zamierzał krzyczeć na mnie z powodu czegoś, co nie było moją winą, dobra, ale ja nie miałam zamiaru tego słuchać. Może być zazdrosnym dupkiem, widać czy mnie to obchodzi. Oczywiście, poszedł za mną.
"Zabiję ich." Wymamrotał i przeszedł obok mnie. Złapałam go za ramię.
"Nie, nie zabijesz." Poinformowałam spokojnie. Uniósł brwi.
"Harry i Lou kupili ci seksowną bieliznę. Wiem, że się nie spotykamy (dop. tłum. w sensie jako para), ale nadal; jesteś matką mojego dziecka. Nie zapominaj o tym." Wysyczał.
"Jestem tylko osiemnastolatką, nie jakąś trzydziestolatką. Nie zapominaj o tym!" Powiedziałam cicho. Jego twarz złagodniała, ale jego oczy nadal były twarde. Nagle, trzymał mnie, a nasze usta się dotykały. Przeszliśmy z kłócenia się do całowania w ułamkach sekundy. Jedyną rzeczą jaką czułam była... Pasja.
~*~
W sumie od przyszłego tygodnia będę już po egzaminach, po wszystkich wyjazdach i może uda mi się, ale nie jestem pewna. Wolę zrobić przerwę i przetłumaczyć do przodu, a potem dodawać regularnie.
piątek, 6 grudnia 2013
Chapter 28: Lunch
Nie śpiesząc się, zmierzałam do restauracji. W momencie, kiedy przyjechałam, była 13:55. Byłam chwilę przed czasem, ale nie przeszkadzało mi czekanie kilka minut. Usiadłam w holu, znajdując się w miłym otoczeniu. To miejsce, było naprawdę ekskluzywne; wysokie sufity z żyrandolami, gospodarz(host)* z francuskim akcentem, grana była klasyczna muzyka, wszystko, czego można zapragnąć. Czułam się nie na miejscu.
„Dzień dobry.” Zmierzam do mężczyzny. „Mam rezerwację na nazwisko Malik, tak myślę.” Strzela mi snobistyczne spojrzenie i już wiem, że nie jestem wystarczająco doba, by być tutaj, najwyraźniej. Oczywiście, wiem o tym.
„Tak, proszę pani. Wydaje mi się, że ma pani rezerwację na trzy osoby. Czy wszyscy już tutaj są?” Zapytał mnie francuski facet. Jego akcent brzmiał bardzo dziwnie, ponieważ przyzwyczaiłam się do tego brytyjskiego.
„Jeszcze nie. Powinnam tutaj zaczekać?” Wskazałam miejsce, gdzie siedziałam przed chwilą. On, tylko kiwnął głową, nie trudząc się nawet, udzielić mi odpowiedzi. Zajęłam poprzednie miejsce i czekałam cierpliwie. Przyglądałam się, jak do pomieszczenia wchodzi średniego wieku mężczyzna. Podszedł do kelnera, ignorując moją obecność. Miał on władczą postawę, można powiedzieć, że to był ktoś, kto jest za kogoś odpowiedzialny.
„Rezerwacja na Malik.” Mówił, ściszonym brytyjskim akcentem. Francus, spojrzał na niego ze strachem.
„Tak, proszę pana. Może pan usiąść tam.” Powiedział, wskazując w moim kierunku. Stoję, uśmiechając się do osoby, którą, jak zakładam, jest Paul.
„Cześć, jestem Amy Williams.” Pozdrowiłam go uprzejmie. Uśmiecha się do mnie uprzejmie, ale widziałam w jego oczach, jak mnie osądza. Nie mam do niego pretensji; byłam jedną z tych nocnych przygód chłopców.
„Miło cię poznać, jestem Paul Higgins.” Jego oczy zmieniły się z osądzania, przeradzając się w sympatię. To dobrze. Było mu mnie szkoda; myślę, że to lepsze niż niechęć do mnie. Ja tylko miałam zacząć rozmowę, wszedł Zayn. Trzymał Step, na biodrze, torbę zaś, przewiesił przez drugie ramię. Uśmiechając się, podchodzi do nas.
„Paul, widzę, że poznałeś już Amy.”Twarz mężczyzny, zmiękła na widok małej. Wyciągnęłam dłonie, dając znać Zaynowi, że chcę ją wziąć. Rozumiejąc moje zachowanie, podał mi Steph, bez słowa. Wtuliłam ją w zagłębienie mojej szyi, trzymając jej ciepłe, małe ciałko przy mojej piersi. Tęskniłam za nią.
We trójkę usiedliśmy szybko do lunchu. Po złożeniu zamówienia, możemy przystąpić do głównego tematu tego spotkania. Zayn, pokrótce wyjaśnił, jak się spotkaliśmy i jak doszliśmy do obecnego momentu. Paul, przyjmował wszystko w zamyśleniu, próbując nie oceniać. Cały ten czas, Zayn, trzymał moją dłoń. Od czasu do czasu, mocniej ją ściskając. Kończąc, spogląda na mnie, upewniając się, że ma powiedział wszystko, zgodnie z prawdą. Uśmiecham się do niego, głaskając plecki Steph, która siedziała mi na kolanach, moją wolną ręką.
„Więc, teraz się umawiacie?” Zapytał Paul, kiedy wszystkie wyjaśnienia, są skończone. Zayn, spojrzał na mnie, nie wiedząc, jak odpowiedzieć.
„Nie.” Wydaje mi się, że widziałam błysk rozczarowania na jego twarzy, ale szybko to ukrył. Paul, skinął głową w zamyśleniu.
„Wiem, że to niewygodne pytanie, ale myślicie, że w przyszłości, będziecie się spotykać?” Chciałam zostawić to pytanie Zaynowi, ale zarówno on, jak i starszy mężczyzna, spojrzeli w moim kierunku, czekając na odpowiedzieć. Przełknęłam ślinę, wzruszając ramionami.
„No nie wiem, nie wiem. Nie chcę nic przekreślać, ale myślę, że jest wiele komplikacji.” Mruknęłam. Starałam się brzmieć nonszalancko i bezstronnie, ale głos załamał mi się na końcu. Paul, skinął głową, zastanawiając się nad czymś.
„ Hmm, rozumiem, o co ci chodzi, Amy. Wydaje mi się, że Zayn, powinien powiedzieć fanom, że spotykacie się od kilku miesięcy i sprawy mają się poważnie. Zostawimy twoją córkę, poza tym wszystkim.” Odpowiedział Paul.
„Więc, mówimy ludziom, że jesteśmy razem, mimo, że nie jesteśmy?” Szukałam wyjaśnienia. Paul, przytaknął.
„Albo, możemy być razem.” Mruknął do siebie Zayn. Zignorowałam to. Nie byłam zbyt pewna, czy to dobry pomysł, okłamywać fanów, ale Paul, wydawał się wiedzieć, co mówi. Postanowiłam się zgodzić na to.
„Oczywiście, musimy najpierw porozmawiać z ludźmi od PR najpierw. Oni, nie rozumieją i są bardzo niezadowoleni z ciebie, Zayn.” Paul, uniósł brwi. Chłopak, tylko wzruszył ramionami.
„Oni zawsze są na mnie źli. Poza tym, Harry, zawsze sprawia kłopoty…” Mamrocze.
„Tak, ale myśleliśmy, że się zmieniłeś. Sądziliśmy, że już nie masz starych nawyków.” Odpowiada Paul. Jego głos był smutny i rozczarowany, prawie, jak głos ojca. Zayn, też to zauważył. Jego oczy zapłonęły.
"ZMIENIŁEM SIĘ!" Wysyczał, uderzając dłonią o stół, patrząc na mnie "Amy i Steph NIE są błędem z przeszłości! Są moją przyszłością. Jeśli wszyscy nie odpierdolą się ode mnie to zwariuję!" Warknął na Paul'a. Jego nagłe wybuchy powodowały, że byłam lekko przerażona, ale starałam się zachować zimną krew.
"Zayn. Żadnego przeklinania przy Stephanie, żeby mi to był ostatni raz." Szturchnęłam go ramieniem, posyłając mu ostrzegawcze spojrzenie. Nie chciałam, żeby kiedykolwiek zachowywał się tak w otoczeniu naszej córki. Odwrócił się do mnie, jakby zapomniał, że tam byłam.
"Oh, wybacz." Wymamrotał zażenowany. Wywróciłam oczami i spojrzałam w bok.
"Ok, Zayn, stary, musisz się uspokoić. Muszę lecieć. Mam rozmowę z Simon'em i paroma prawnikami..." Paul powiedział, wstając i podając naszej kelnerce kartę kredytową. Popatrzył na mnie.
"Amy, to moja wizytówka. Gdybyś kiedykolwiek CZEGOKOLWIEK potrzebowała, po prostu zadzwoń, tak ?" Wręczył mi kawałek papieru, spoglądając w dół na znudzoną Stephanie, którą trzymałam. Jego kąciki ust zadrżały.
"Bądź z nią ostrożna." jego humor delikatnie się zmienił "ma to samo diabelskie spojrzenie co jej ojciec. Będzie stwarzać problemy." Po tym, Paul wyszedł. Uśmiechnęłam się lekko na jego komentarz i też wstałam.
"Przepraszam za ten wybuch, Amy. Mam dosyć ludzi mówiących mi, jak rozczarowani są." Wyciągnął ręce w moją stronę, ale się odsunęłam.
"W porządku, ale nie próbuj tracić nad sobą panowania przed Stephanie, jak dzisiaj już nigdy." Zabrałam torebkę i zaczęłam wychodzić. Zayn podążał za mną. Wychodząc z restauracji, poprawiłam Stephanie, kiedy napotkałam dużą ilość głodnych spojrzeń od niebezpiecznie wyglądającej grupy na ulicy. Zmierzyli mnie wzrokiem, jakbym była zabawką. Zayn wsunął swoją rękę wokół mojej talii i poprowadził mnie z dala od nich, opiekuńczo. Odizolował mnie od grupy, wiodąc mnie wzdłuż ulicy, już nigdy nie pozwalając odejść.
*(host) nie wiedziałam, jak to do końca przetłumaczyć. Jest to osoba, która wskazuje nam stolik itp. Itd. :D
~*~
Zdaję sobie sprawę, że końcówka może mieć wiele błędów, ale nie mam siły sprawdzać. Przepraszam, że dodaję tak późno, ale Ell odeszła i musiałam kończyć ten rozdział, a w dodatku jestem chora. xx
WAŻNE:
Poszukuję osoby chętnej do pomocy mi w tłumaczeniu. Jeśli nikt się nie znajdzie to zawieszam bloga do końca roku. KONTAKT
„Dzień dobry.” Zmierzam do mężczyzny. „Mam rezerwację na nazwisko Malik, tak myślę.” Strzela mi snobistyczne spojrzenie i już wiem, że nie jestem wystarczająco doba, by być tutaj, najwyraźniej. Oczywiście, wiem o tym.
„Tak, proszę pani. Wydaje mi się, że ma pani rezerwację na trzy osoby. Czy wszyscy już tutaj są?” Zapytał mnie francuski facet. Jego akcent brzmiał bardzo dziwnie, ponieważ przyzwyczaiłam się do tego brytyjskiego.
„Jeszcze nie. Powinnam tutaj zaczekać?” Wskazałam miejsce, gdzie siedziałam przed chwilą. On, tylko kiwnął głową, nie trudząc się nawet, udzielić mi odpowiedzi. Zajęłam poprzednie miejsce i czekałam cierpliwie. Przyglądałam się, jak do pomieszczenia wchodzi średniego wieku mężczyzna. Podszedł do kelnera, ignorując moją obecność. Miał on władczą postawę, można powiedzieć, że to był ktoś, kto jest za kogoś odpowiedzialny.
„Rezerwacja na Malik.” Mówił, ściszonym brytyjskim akcentem. Francus, spojrzał na niego ze strachem.
„Tak, proszę pana. Może pan usiąść tam.” Powiedział, wskazując w moim kierunku. Stoję, uśmiechając się do osoby, którą, jak zakładam, jest Paul.
„Cześć, jestem Amy Williams.” Pozdrowiłam go uprzejmie. Uśmiecha się do mnie uprzejmie, ale widziałam w jego oczach, jak mnie osądza. Nie mam do niego pretensji; byłam jedną z tych nocnych przygód chłopców.
„Miło cię poznać, jestem Paul Higgins.” Jego oczy zmieniły się z osądzania, przeradzając się w sympatię. To dobrze. Było mu mnie szkoda; myślę, że to lepsze niż niechęć do mnie. Ja tylko miałam zacząć rozmowę, wszedł Zayn. Trzymał Step, na biodrze, torbę zaś, przewiesił przez drugie ramię. Uśmiechając się, podchodzi do nas.
„Paul, widzę, że poznałeś już Amy.”Twarz mężczyzny, zmiękła na widok małej. Wyciągnęłam dłonie, dając znać Zaynowi, że chcę ją wziąć. Rozumiejąc moje zachowanie, podał mi Steph, bez słowa. Wtuliłam ją w zagłębienie mojej szyi, trzymając jej ciepłe, małe ciałko przy mojej piersi. Tęskniłam za nią.
We trójkę usiedliśmy szybko do lunchu. Po złożeniu zamówienia, możemy przystąpić do głównego tematu tego spotkania. Zayn, pokrótce wyjaśnił, jak się spotkaliśmy i jak doszliśmy do obecnego momentu. Paul, przyjmował wszystko w zamyśleniu, próbując nie oceniać. Cały ten czas, Zayn, trzymał moją dłoń. Od czasu do czasu, mocniej ją ściskając. Kończąc, spogląda na mnie, upewniając się, że ma powiedział wszystko, zgodnie z prawdą. Uśmiecham się do niego, głaskając plecki Steph, która siedziała mi na kolanach, moją wolną ręką.
„Więc, teraz się umawiacie?” Zapytał Paul, kiedy wszystkie wyjaśnienia, są skończone. Zayn, spojrzał na mnie, nie wiedząc, jak odpowiedzieć.
„Nie.” Wydaje mi się, że widziałam błysk rozczarowania na jego twarzy, ale szybko to ukrył. Paul, skinął głową w zamyśleniu.
„Wiem, że to niewygodne pytanie, ale myślicie, że w przyszłości, będziecie się spotykać?” Chciałam zostawić to pytanie Zaynowi, ale zarówno on, jak i starszy mężczyzna, spojrzeli w moim kierunku, czekając na odpowiedzieć. Przełknęłam ślinę, wzruszając ramionami.
„No nie wiem, nie wiem. Nie chcę nic przekreślać, ale myślę, że jest wiele komplikacji.” Mruknęłam. Starałam się brzmieć nonszalancko i bezstronnie, ale głos załamał mi się na końcu. Paul, skinął głową, zastanawiając się nad czymś.
„ Hmm, rozumiem, o co ci chodzi, Amy. Wydaje mi się, że Zayn, powinien powiedzieć fanom, że spotykacie się od kilku miesięcy i sprawy mają się poważnie. Zostawimy twoją córkę, poza tym wszystkim.” Odpowiedział Paul.
„Więc, mówimy ludziom, że jesteśmy razem, mimo, że nie jesteśmy?” Szukałam wyjaśnienia. Paul, przytaknął.
„Albo, możemy być razem.” Mruknął do siebie Zayn. Zignorowałam to. Nie byłam zbyt pewna, czy to dobry pomysł, okłamywać fanów, ale Paul, wydawał się wiedzieć, co mówi. Postanowiłam się zgodzić na to.
„Oczywiście, musimy najpierw porozmawiać z ludźmi od PR najpierw. Oni, nie rozumieją i są bardzo niezadowoleni z ciebie, Zayn.” Paul, uniósł brwi. Chłopak, tylko wzruszył ramionami.
„Oni zawsze są na mnie źli. Poza tym, Harry, zawsze sprawia kłopoty…” Mamrocze.
„Tak, ale myśleliśmy, że się zmieniłeś. Sądziliśmy, że już nie masz starych nawyków.” Odpowiada Paul. Jego głos był smutny i rozczarowany, prawie, jak głos ojca. Zayn, też to zauważył. Jego oczy zapłonęły.
"ZMIENIŁEM SIĘ!" Wysyczał, uderzając dłonią o stół, patrząc na mnie "Amy i Steph NIE są błędem z przeszłości! Są moją przyszłością. Jeśli wszyscy nie odpierdolą się ode mnie to zwariuję!" Warknął na Paul'a. Jego nagłe wybuchy powodowały, że byłam lekko przerażona, ale starałam się zachować zimną krew.
"Zayn. Żadnego przeklinania przy Stephanie, żeby mi to był ostatni raz." Szturchnęłam go ramieniem, posyłając mu ostrzegawcze spojrzenie. Nie chciałam, żeby kiedykolwiek zachowywał się tak w otoczeniu naszej córki. Odwrócił się do mnie, jakby zapomniał, że tam byłam.
"Oh, wybacz." Wymamrotał zażenowany. Wywróciłam oczami i spojrzałam w bok.
"Ok, Zayn, stary, musisz się uspokoić. Muszę lecieć. Mam rozmowę z Simon'em i paroma prawnikami..." Paul powiedział, wstając i podając naszej kelnerce kartę kredytową. Popatrzył na mnie.
"Amy, to moja wizytówka. Gdybyś kiedykolwiek CZEGOKOLWIEK potrzebowała, po prostu zadzwoń, tak ?" Wręczył mi kawałek papieru, spoglądając w dół na znudzoną Stephanie, którą trzymałam. Jego kąciki ust zadrżały.
"Bądź z nią ostrożna." jego humor delikatnie się zmienił "ma to samo diabelskie spojrzenie co jej ojciec. Będzie stwarzać problemy." Po tym, Paul wyszedł. Uśmiechnęłam się lekko na jego komentarz i też wstałam.
"Przepraszam za ten wybuch, Amy. Mam dosyć ludzi mówiących mi, jak rozczarowani są." Wyciągnął ręce w moją stronę, ale się odsunęłam.
"W porządku, ale nie próbuj tracić nad sobą panowania przed Stephanie, jak dzisiaj już nigdy." Zabrałam torebkę i zaczęłam wychodzić. Zayn podążał za mną. Wychodząc z restauracji, poprawiłam Stephanie, kiedy napotkałam dużą ilość głodnych spojrzeń od niebezpiecznie wyglądającej grupy na ulicy. Zmierzyli mnie wzrokiem, jakbym była zabawką. Zayn wsunął swoją rękę wokół mojej talii i poprowadził mnie z dala od nich, opiekuńczo. Odizolował mnie od grupy, wiodąc mnie wzdłuż ulicy, już nigdy nie pozwalając odejść.
*(host) nie wiedziałam, jak to do końca przetłumaczyć. Jest to osoba, która wskazuje nam stolik itp. Itd. :D
~*~
Zdaję sobie sprawę, że końcówka może mieć wiele błędów, ale nie mam siły sprawdzać. Przepraszam, że dodaję tak późno, ale Ell odeszła i musiałam kończyć ten rozdział, a w dodatku jestem chora. xx
WAŻNE:
Poszukuję osoby chętnej do pomocy mi w tłumaczeniu. Jeśli nikt się nie znajdzie to zawieszam bloga do końca roku. KONTAKT
środa, 27 listopada 2013
Chapter 27: Shopping
Resztę poranka spędziłam podążając za Louie'm i Harry'm, gdy zabierali mnie do różnorodnych butików i drogich domów towarowych. W większości przypadków, widzieliśmy kilku paparazzi, ale Harry powiedział mi, żebym udawałam, że ich tam nie ma. Czasami, zobaczyliśmy fanów. Harry i Louis zawsze do nich podchodzili, żeby z nimi porozmawiać, podczas gdy ja pozostawałam w bezpiecznej odległości. Wiem, że fani są wystarczająco mili, ale wolałam utrzymać pewnie dystans, tak na wszelki wypadek.
Za każdym razem, kiedy robiłam zakup, chciałam za niego zapłacić, ale zostałam odrzucona. Louis i Harry nalegali, że zapłacą za moje ubrania. Nie używali nawet karty kredytowej Zayn'a; płacili ze swoich pieniędzy. Czułam się naprawdę źle, ale za zawsze, gdy oferowałam, że zapłacę, mówili, żebym była cicho. Właściwie, to mówili "zamknij się kurwa Amy, my płacimy". W końcu uświadomiłam sobie, że nie ma sensu kłócić się kto płaci.
W zamian, zdecydowałam kupować jak najtańsze ubrania. Oczywiście, Louis i Harry nie pozwolili mi na to. Powiedzieli, że mam okropny styl i nie jestem już w stanie wybierać sobie własne ciuchy. Chodzili wkoło i brali to, w czym według nich będzie dobrze na mnie wyglądało. Musiałam za nimi chodzić i mierzyć wszystko, co chcieli. Czułam się jakbym znowu była dzieckiem, a moja matka zabiera mnie na zakupy. Pod koniec poranka, miałam wystarczającą ilość ciuchów na cały rok, bez ubierania tego samego. Miałam nawet wystarczająco dużo butów, żeby przez dwa miesiące nie nosić jakiejś pary po raz drugi. Louis wybrał dość biżuterii, aby wypełnić wielki kuferek na biżuterię. Zakładam, że kosztowała więcej niż apartament moich rodziców. Został jeszcze jeden sklep, do którego musiałam pójść; Victoria's Secret. NIE chciałam, żeby chłopcy do mnie dołączyli.
"Chcę tylko tu na chwilę wstąpić. Zaczekajcie tutaj, ok ?" Spytałam, wchodząc do środka. Zaczęłam iść w stronę biustonoszy; stwierdzając, że rozpocznę tam. Oczywiście, słyszałam, że drzwi się za mną otwierają. Nie odwróciłam się, z nadzieją, że to kolejny klient. Nagle, stos biustonoszy i majtek został na mnie wepchnięty.
"Louis, co do diabła ?" Spytałam, obracając się. Uśmiechnął się głupkowato.
"Spróbuj te. Nie są za bardzo odkrywające, ale nadal seksowne." Powiedział, głaskając mnie po ramieniu.
"I kolorowe. Dzięki, ale nie potrzebuję twojej pomocy." Odparłam, gotowa, aby wręczyć mu bieliznę.
"Hey, kochanie. Chcę tylko pomóc. Wiem, co lubi Zayn..." Mrugnął. Zmarszczyłam brwi.
"Ja tylko potrzebuję bieliznę. Nie próbuję NIKOMU zaimponować." Splunęłam. Wywrócił oczami.
"Bzdura. Spaliście ze sobą zeszłej nocy. Mam na myśli w tym samym łóżku, nie seks... On sypia w bieliźnie. Zakładam, że zrobiłaś to samo." Louis powiedział jak zarozumiały dupek.
"Muszę wiedzieć czy-" przerwał mi lekceważąco.
"Mmhmmm. Wrzuciłem też tam trochę bikini. Wszystko co mówię to idź do przymierzalni i spróbuj te, bo Harry poszedł zbadać koronkową sekcję i może być bardziej zarozumiały niż ja." Zmarszczyłam brwi jeszcze bardziej. Nadal, miał rację. Bielizna, którą mi dał była seksowna, ale wciąż zakrywała to, co powinno być zakryte. Nie było szans, żebym kłóciła się z Harry'm, dlatego zdecydowałam się poddać. Wrzuciłam stos majtek do koszyki i poszłam do przymierzalni.
"Hey, znalazłem trochę rzeczy." Mrugnął Harry, pojawiając się przede mną.
"Jezus, Harry! Wyszedłeś znikąd..." Westchnęłam, próbując unormować bicie mego serca. On dosłownie na mnie naskoczył. Harry zachichotał na moje przerażenie.
"Przyniosłem ci trochę ładnych rzeczy do przymierzenia." Powiedział Harry. Posłałam mu karcące spojrzenie.
"Nie przymierzam niczego co-" Przerwał mi.
"Zrelaksuj się, kochanie. Po prostu to przymierz. Nie musisz tego kupować; nie musisz się nam w tym pokazywać, chociaż nie będę cię powstrzymywał. Tylko przymierz. Nic nie wiadomo." Harry wzruszył ramionami. Wywróciłam oczami i wypuściłam z ust sfrustrowane westchnienie. Zabrałam koronkowe i skąpe ubrania z rąk Harry'ego i zamknęłam drzwi od przymierzalni.
Założyłam wszystko, co dał mi Louis. Wyglądało dobrze. Odłożyłam większość do koszyka, do kupienia. Niektóre z bikini były trochę za skąpe, ale większa część był w porządku. Wszystko powodowało, że wyglądałam dobrze, przynajmniej nawet z kształtami po dziecku. Włożyłam nawet kilka par stringów do koszyka, ale tylko kilka. Ciągle wmawiałam sobie, że nie próbowałam wywrzeć na nikim wrażenia.
Rzeczy Harry'ego były inną historią. Większość z nich były za bardzo zawstydzające, żeby przymierzyć. Zarumieniłam się od samego patrzenia na nie. Zdecydowałam się kupić pare rzeczy, które mi dał, ale tylko pare. Nie wiem dlaczego; zgaduję, że powodowały, że czułam się seksownie.
Wyszłam z przymierzalni i ujrzałam Louis'ego oraz Harry'ego wyczekujących na mnie.
"Więc. Co bierzesz ?" Spytał Harry, uśmiechając się głupawo. Wywróciłam oczami i uderzyłam ukryłam przed nim koszyk.
"Nie twój interes." Splunęłam. Zachichotał, widząc mój dyskomfort.
"Więc podoba ci się to, co wybrałem ?" Podsumował, przekształcając to w pytanie. Wywróciłam oczami.
"Louis był bardziej sukcesywny."
"Ale nadal wybrałaś kilka rzeczy z mojej kolekcji." Stwierdził Harry; to nie było pytanie. Nie odpowiedziałam, podchodząc do spodni do yogi. Włożyłam kilka z nich do koszyka, tak samo jak kilka bokserek. Harry i Louis podążali za mną bez celu, chichrając na różne części garderoby jakie znaleźli. Nie oglądając się, przeniosłam się do sekcji z piżamami. Wybrałam kilka uroczych stroi i wsunęłam je do koszyka bez przymierzania.
W końcu skończyłam poszukiwanie rzeczy, które potrzebowałam, więc odwróciłam się by powiedzieć chłopcom, że jestem gotowa. Wywróciłam oczami, widząc ich zakładających biustonosze na swoje ubrania. Harry miał parę różowych majtek na głowie i zakładał stanik z niebieskiej koronki, podczas gdy Louis miał bardzo duży biustonosz na głowie i przymierzał stanik z wyciętymi sutkami.
"Hey, wasza dwójka! Odłóżcie to!" Krzyknęłam na nich. Zaśmiali się z mojego zażenowania, ale postąpili, tak jak powiedziałam.
"Co? Nudziliśmy się. Czego od nas oczekiwałaś?" Jęknął Louis, podchodząc do mnie, kiedy płaciłam przy kasie.
"Hmm, no nie wiem. Oczekiwałam, że będziecie zachowywać się jak dorośli!" Wysyczałam, sięgając po trochę gotówki. Harry złapał mnie za nadgarstki.
"Amy! Kiedy ty się nauczysz..." Pokręcił głową i wyciągnął kartę kredytową. Nie kłóciłam się, po prostu zabrałam moje torby i wyszłam na zewnątrz. Louis pomógł mi załadować wszystko do taksówki, która wszędzie nas zawoziła. W bagażniku była tak dużo toreb, że musieliśmy zacząć układać je na siedzeniach.
Wszyscy usiedliśmy z tyłu, gdy Harry podawał kierowcy nazwę hotelu. Kiedy byliśmy na miejscu, musieliśmy zawołać kilku hotelowych boye, żeby pomogli nam wnieść zakupy do środka. Zdecydowałam wziąć wszystkie rzeczy z Victoria's Secret sama; nie zamierzałam pozwolić NIKOMU zobaczyć, co było w tych torbach. W końcu, wszystkie reklamówki znalazły się w pokoju Zayn'a. Na szczęście, Zayn jeszcze nie wrócił. Wysłał mi wiadomość, że jest spóźniony i dał mi wskazówki jak dostać się do restauracji, w której spotykaliśmy się z Paul'em na lunch.
Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w nowe ciuchy. Wsunęłam na siebie troche skromniejszy biustonosz i majtki. Pasowały do siebie i były seksowne, ale zakrywały wszystko, co powinno być zakryte. Nałożyłam niewielką ilość makijażu. Chciałam wyglądać profesjonalnie i dojrzale, nie jak jakaś dziwka na jedną noc. Chociaż nadal, chciałam wyglądać dobrze.
Gdy byłam gotowa, zabrałam moją torebkę udałam się do restauracji.
~*~
Przepraszam, że tyle musieliście czekać.
Jeśli są jakieś błędy to możecie pisać, na pewno poprawię. xxx
Za każdym razem, kiedy robiłam zakup, chciałam za niego zapłacić, ale zostałam odrzucona. Louis i Harry nalegali, że zapłacą za moje ubrania. Nie używali nawet karty kredytowej Zayn'a; płacili ze swoich pieniędzy. Czułam się naprawdę źle, ale za zawsze, gdy oferowałam, że zapłacę, mówili, żebym była cicho. Właściwie, to mówili "zamknij się kurwa Amy, my płacimy". W końcu uświadomiłam sobie, że nie ma sensu kłócić się kto płaci.
W zamian, zdecydowałam kupować jak najtańsze ubrania. Oczywiście, Louis i Harry nie pozwolili mi na to. Powiedzieli, że mam okropny styl i nie jestem już w stanie wybierać sobie własne ciuchy. Chodzili wkoło i brali to, w czym według nich będzie dobrze na mnie wyglądało. Musiałam za nimi chodzić i mierzyć wszystko, co chcieli. Czułam się jakbym znowu była dzieckiem, a moja matka zabiera mnie na zakupy. Pod koniec poranka, miałam wystarczającą ilość ciuchów na cały rok, bez ubierania tego samego. Miałam nawet wystarczająco dużo butów, żeby przez dwa miesiące nie nosić jakiejś pary po raz drugi. Louis wybrał dość biżuterii, aby wypełnić wielki kuferek na biżuterię. Zakładam, że kosztowała więcej niż apartament moich rodziców. Został jeszcze jeden sklep, do którego musiałam pójść; Victoria's Secret. NIE chciałam, żeby chłopcy do mnie dołączyli.
"Chcę tylko tu na chwilę wstąpić. Zaczekajcie tutaj, ok ?" Spytałam, wchodząc do środka. Zaczęłam iść w stronę biustonoszy; stwierdzając, że rozpocznę tam. Oczywiście, słyszałam, że drzwi się za mną otwierają. Nie odwróciłam się, z nadzieją, że to kolejny klient. Nagle, stos biustonoszy i majtek został na mnie wepchnięty.
"Louis, co do diabła ?" Spytałam, obracając się. Uśmiechnął się głupkowato.
"Spróbuj te. Nie są za bardzo odkrywające, ale nadal seksowne." Powiedział, głaskając mnie po ramieniu.
"I kolorowe. Dzięki, ale nie potrzebuję twojej pomocy." Odparłam, gotowa, aby wręczyć mu bieliznę.
"Hey, kochanie. Chcę tylko pomóc. Wiem, co lubi Zayn..." Mrugnął. Zmarszczyłam brwi.
"Ja tylko potrzebuję bieliznę. Nie próbuję NIKOMU zaimponować." Splunęłam. Wywrócił oczami.
"Bzdura. Spaliście ze sobą zeszłej nocy. Mam na myśli w tym samym łóżku, nie seks... On sypia w bieliźnie. Zakładam, że zrobiłaś to samo." Louis powiedział jak zarozumiały dupek.
"Muszę wiedzieć czy-" przerwał mi lekceważąco.
"Mmhmmm. Wrzuciłem też tam trochę bikini. Wszystko co mówię to idź do przymierzalni i spróbuj te, bo Harry poszedł zbadać koronkową sekcję i może być bardziej zarozumiały niż ja." Zmarszczyłam brwi jeszcze bardziej. Nadal, miał rację. Bielizna, którą mi dał była seksowna, ale wciąż zakrywała to, co powinno być zakryte. Nie było szans, żebym kłóciła się z Harry'm, dlatego zdecydowałam się poddać. Wrzuciłam stos majtek do koszyki i poszłam do przymierzalni.
"Hey, znalazłem trochę rzeczy." Mrugnął Harry, pojawiając się przede mną.
"Jezus, Harry! Wyszedłeś znikąd..." Westchnęłam, próbując unormować bicie mego serca. On dosłownie na mnie naskoczył. Harry zachichotał na moje przerażenie.
"Przyniosłem ci trochę ładnych rzeczy do przymierzenia." Powiedział Harry. Posłałam mu karcące spojrzenie.
"Nie przymierzam niczego co-" Przerwał mi.
"Zrelaksuj się, kochanie. Po prostu to przymierz. Nie musisz tego kupować; nie musisz się nam w tym pokazywać, chociaż nie będę cię powstrzymywał. Tylko przymierz. Nic nie wiadomo." Harry wzruszył ramionami. Wywróciłam oczami i wypuściłam z ust sfrustrowane westchnienie. Zabrałam koronkowe i skąpe ubrania z rąk Harry'ego i zamknęłam drzwi od przymierzalni.
Założyłam wszystko, co dał mi Louis. Wyglądało dobrze. Odłożyłam większość do koszyka, do kupienia. Niektóre z bikini były trochę za skąpe, ale większa część był w porządku. Wszystko powodowało, że wyglądałam dobrze, przynajmniej nawet z kształtami po dziecku. Włożyłam nawet kilka par stringów do koszyka, ale tylko kilka. Ciągle wmawiałam sobie, że nie próbowałam wywrzeć na nikim wrażenia.
Rzeczy Harry'ego były inną historią. Większość z nich były za bardzo zawstydzające, żeby przymierzyć. Zarumieniłam się od samego patrzenia na nie. Zdecydowałam się kupić pare rzeczy, które mi dał, ale tylko pare. Nie wiem dlaczego; zgaduję, że powodowały, że czułam się seksownie.
Wyszłam z przymierzalni i ujrzałam Louis'ego oraz Harry'ego wyczekujących na mnie.
"Więc. Co bierzesz ?" Spytał Harry, uśmiechając się głupawo. Wywróciłam oczami i uderzyłam ukryłam przed nim koszyk.
"Nie twój interes." Splunęłam. Zachichotał, widząc mój dyskomfort.
"Więc podoba ci się to, co wybrałem ?" Podsumował, przekształcając to w pytanie. Wywróciłam oczami.
"Louis był bardziej sukcesywny."
"Ale nadal wybrałaś kilka rzeczy z mojej kolekcji." Stwierdził Harry; to nie było pytanie. Nie odpowiedziałam, podchodząc do spodni do yogi. Włożyłam kilka z nich do koszyka, tak samo jak kilka bokserek. Harry i Louis podążali za mną bez celu, chichrając na różne części garderoby jakie znaleźli. Nie oglądając się, przeniosłam się do sekcji z piżamami. Wybrałam kilka uroczych stroi i wsunęłam je do koszyka bez przymierzania.
W końcu skończyłam poszukiwanie rzeczy, które potrzebowałam, więc odwróciłam się by powiedzieć chłopcom, że jestem gotowa. Wywróciłam oczami, widząc ich zakładających biustonosze na swoje ubrania. Harry miał parę różowych majtek na głowie i zakładał stanik z niebieskiej koronki, podczas gdy Louis miał bardzo duży biustonosz na głowie i przymierzał stanik z wyciętymi sutkami.
"Hey, wasza dwójka! Odłóżcie to!" Krzyknęłam na nich. Zaśmiali się z mojego zażenowania, ale postąpili, tak jak powiedziałam.
"Co? Nudziliśmy się. Czego od nas oczekiwałaś?" Jęknął Louis, podchodząc do mnie, kiedy płaciłam przy kasie.
"Hmm, no nie wiem. Oczekiwałam, że będziecie zachowywać się jak dorośli!" Wysyczałam, sięgając po trochę gotówki. Harry złapał mnie za nadgarstki.
"Amy! Kiedy ty się nauczysz..." Pokręcił głową i wyciągnął kartę kredytową. Nie kłóciłam się, po prostu zabrałam moje torby i wyszłam na zewnątrz. Louis pomógł mi załadować wszystko do taksówki, która wszędzie nas zawoziła. W bagażniku była tak dużo toreb, że musieliśmy zacząć układać je na siedzeniach.
Wszyscy usiedliśmy z tyłu, gdy Harry podawał kierowcy nazwę hotelu. Kiedy byliśmy na miejscu, musieliśmy zawołać kilku hotelowych boye, żeby pomogli nam wnieść zakupy do środka. Zdecydowałam wziąć wszystkie rzeczy z Victoria's Secret sama; nie zamierzałam pozwolić NIKOMU zobaczyć, co było w tych torbach. W końcu, wszystkie reklamówki znalazły się w pokoju Zayn'a. Na szczęście, Zayn jeszcze nie wrócił. Wysłał mi wiadomość, że jest spóźniony i dał mi wskazówki jak dostać się do restauracji, w której spotykaliśmy się z Paul'em na lunch.
Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w nowe ciuchy. Wsunęłam na siebie troche skromniejszy biustonosz i majtki. Pasowały do siebie i były seksowne, ale zakrywały wszystko, co powinno być zakryte. Nałożyłam niewielką ilość makijażu. Chciałam wyglądać profesjonalnie i dojrzale, nie jak jakaś dziwka na jedną noc. Chociaż nadal, chciałam wyglądać dobrze.
Gdy byłam gotowa, zabrałam moją torebkę udałam się do restauracji.
~*~
Przepraszam, że tyle musieliście czekać.
Jeśli są jakieś błędy to możecie pisać, na pewno poprawię. xxx
poniedziałek, 18 listopada 2013
Chapter 26: Waking up
Powoli wybudzałam się ze snu. Czułam ciepło, swobodę; spokój. Wyciągnęłam rękę, żeby się rozciągnąć, ale było zbyt ciasno. KTOŚ, ograniczał mnie. Starałam się poruszyć, ale Zayn, trzymał mnie mocno. Jego ręce były owinięte wokół mojego ciała, a ja byłam wciśnięta naprzeciw niego mocno. On, spał twardo. Praktycznie, byliśmy ułożeni w pozycję na łyżeczki.
„Zayn.” Jęknęłam, próbując wydostać się z jego uścisku. Zero reakcji. Wyciągnęłam szyję tak, że mogłam zobaczyć jego twarz, który nadal spokojnie spał. Miał na sobie tylko bokserki, więc byłam całkowicie dociśnięta do jego nagiego ciała. Ja też byłam skąpo ubrana. Awkward.
„Zayn.” Syknęłam na niego głośniej. Jęknął i przyciągnął mnie jeszcze bliżej, tuląc twarz w moje włosy. Niepodziewanie, jego oczy się otworzyły. Spojrzał na naszą pozycję i mój oczywisty dyskomfort. Wtedy, puszcza mnie i odsuwa się.
„Jezus. Przepraszam Amy. Nie miałem zamiaru, aby…” Urwał, kiedy usiadł i ziewnął. Zrobiłam to samo.
„Nie, jest w porządku. Kiedy się obudziłam, byłam przytulona do ciebie.” Pocieszałam go. Wymknęłam się z łóżka. Czułam, jak Zayn rozbiera mnie wzrokiem, więc obróciłam się. Chłopak, odwrócił wzrok, rumieniąc się. Spojrzałam na siebie. Miałam na sobie tylko majtki i jego za dużą koszulkę.
„Przepraszam.” Mruknął, wstał z łóżka, tak samo, jak ja. Przygryzłam wargę i przesunęłam się.
„Er, dziękuję, że przyszedłeś do mojego pokoju, ostatniej nocy.” Powiedziałam z uznaniem. Podszedł do mnie. Ciężko pracowałam, żeby patrzeć tylko w jego oczy, a nie na jego brzuch lub wybrzuszenie… Cholera, Amy. Zbierz się do kupy.
„ Nie ma problemu. Potrzebowałaś mnie, więc byłem tam. Zawsze będę.” Ziewnął znów.
„Byłam zaskoczona, trochę. Przyszłam do ciebie i zapytałam czy możesz ze mną spać, ubrana w tą koszulkę. Ty nawet nie prawiłeś sprośnych żartów.” Oceniłam. Uniósł brwi, kiedy wskazałam koszulę.
„Mmmm? Nie zrobiłem żadnego odwołania?” Spytał zdezorientowany.
„ Nie ma problemu. Potrzebowałaś mnie, więc byłem tam. Zawsze będę.” Ziewnął znów.
„Byłam zaskoczona, trochę. Przyszłam do ciebie i zapytałam czy możesz ze mną spać, ubrana w tą koszulkę. Ty nawet nie miałeś sprośnych żartów.” Oceniłam. Uniósł brwi, kiedy wskazałam koszulę.
„Mmmm? Nie zrobiłem żadnego odwołania?” Spytał zdezorientowany.
„Nie. Musisz być ponad tym, kiedy jesteś zmęczony” Śmiałam się. Przytakując, uśmiechał się. Poszłam zacząć przekopywać pudła, by znaleźć ciuchy. Nie miałam szczęścia. Mimo to, cały czas szukałam, nie mogłam się poddać. Kątem oka, widziałam Zayna, który skierował się do łóżeczka Stephanie. Patrzył do środka, uśmiechając się.
„Wow, ona naprawdę dużo śpi. Myślę, że to dobrze.” Zayn zachichotał, podchodząc do mnie.
„Yeah. Większość dzieci, nie śpi w nocy. Myślę, że mieliśmy szczęście.” Uśmiechnęłam się do niego. jego twarz, rozpromienia się, kiedy mówię ‘my’.
„Nadal nie możesz znaleźć żadnych ciuchów?” Zmienił temat. Sięgnął do szuflady. Wyciągnął z niej parę dżinsów i wciągnął je na siebie. Kręcę głową.
„ Nie wiem, co się stało z moimi wszystkimi ubraniami! To dziwne.” Mamrotałam. Zayn, przeciąga przez głowę koszulkę bez rękawów i marynarkę. Wygląda zajebiście dobrze.
„Pójdę spróbować znaleźć coś dla ciebie. Er, myślę, że powinniśmy wybrać się na zakupy dzisiaj...” Urywa, znikając na korytarzu. Podążam za nim.
„ Tak, chcę wybrać się na zakupy w tym!” Śmieję się, wskazując swój strój. Chodzi mi o to, że na Boga, nie założyłam jeszcze stanika!
„No cóż, zawsze możesz nosić niektóre z moich ubrań. Możliwe, że któryś z chłopaków ma jakieś po swojej siostrze czy dziewczynie, kiedy go odwiedziła. Nie masz nic z wczoraj?” Pytał, grzebiąc po kuchni.
„Dziecko, na nie napluło.” Wzruszyłam ramionami, mówiąc zgodnie z prawdą. Zayn, odpowiedział niskim śmiechem. Przewróciłam oczami.
„Hej, er, mogłabyś się spotkać z kimś dzisiaj?” Pyta mnie chłopak, gotując wodę.
„Dlaczego miałabym się z kimś spotkać?” Pytam. Dlaczego, mnie potrzebuje?
,,Oh, er, więc, nasz manager Paul, chce cię poznać i musimy dowiedzieć się, co mówić prasie.” Mruknął Zayn, wyciągając dwa kubki z szafki.
„Oh.” To wydaje się dość uzasadnione. To ważne, żeby wiedzieć, jakie mieć stosunki z mediami. Zayn, kontynuował robienie herbaty, następnie podał mi kubek. Osobiście, jestem osobą, która preferuje kawę, ale nie protestowałam i piłam w milczeniu.
Zayn zaprowadził mnie z powrotem do sypialni i wręczył mi parę dżinsów. Ubrałam je, kiedy on rozglądał się za koszulką. Spodnie, były trochę za duże, więc podwinęłam je, sprawiając, że wyglądały jak dżinsy mojego chłopaka. Huh, myślę, że właśnie takie są.
„Dziękuję.” Mruknęłam, gdy podawał mi białą podkoszulkę, jak ta, którą ma na sobie. Poruszyłam się, żeby się obrócić lub wyjść.
„Coo? Ohh!” Zayn, zrozumiał, o co chodzi i obrócił się. Szybko, włożyłam koszulkę. Sięgnęłam po jedną z moich gumek do włosów i związałam je mocno z tyłu. Cholera, to jest trochę przejrzyste. Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej, żeby nikt, zwłaszcza, Zayn, nie widział moich piersi.
„Możesz się odwrócić.” Zarobił to. „ Czy masz jakieś swetry lub kurtki, które mogłabym założyć na to?” Spytałam. Zayn, spoglądnął na mnie i widziałam, jak coś błysnęło w jego oczach. Wręczył mi czarną skórzaną kurtkę, którą założyłam. Skierowałam się w stronę lustra. Byłam ubrana w męskie ciuchy, które były na mnie za duże, ale muszę przyznać, że wyglądają całkiem nieźle. Widziałam, jak Zayn, spogląda na moje odbicie w lustrze.
„Ładnie wyglądasz.” Mruknął, kiedy złapałam go na przyglądaniu mi się. Uśmiechnęłam się do niego, obracając się w jego stronę.
„Pracuję dzisiaj, więc kiedy jest to spotkanie?”
„ Ciągle pracujesz. Amy, nie musisz pracować. Ja mogę…” Przerwałam mu.
„Oszczędzam na mieszkanie w Londynie. Kiedy jest to spotkanie?” Widział, że nie ma sensu się kłócić, więc się poddał.
„Myślę, że możemy spotkać Paula podczas lunchu, a z ludźmi od PR o piątek.” Złapał moją dłoń i splótł nasze palce. Nie miałam serca, żeby zabrać mu ją.
„Ok, brzmi dobrze. Zobaczę, czy Lynn może zająć się małą.”
„ Cóż, możemy wziąć Stephanie na obiad i jestem pewny, że chłopcy będą chcieli z nią zostać podczas spotkania z ludźmi z PR.” Zayn, wzruszył ramionami. Przewróciłam oczami.
„Bez urazy, ale niezbyt ufam chłopcom, kiedy są z moim dzieckiem.” Zayn, przytakuje, ale kontynuuje sprzeczkę.
„Liam, może z nią być. Louis, ma cztery młodsze siostry. Jestem pewien, że będzie w porządku.” Mówi uspokajająco.
„Cokolwiek.” Daję za wygraną. Zayn, uśmiecha się triumfalnie, podnosząc rękę do piersi.
„Przykro mi kochanie, ale muszę nagrać, jakiś materiał na nową płytę. Zaproponowałem Louisowi i Harremu, że mogą zabrać się na zakupy… Przepraszam!” Poinformował mnie przestraszony, Zayn. Uniosłam brwi.
„Co zrobiłeś?”
„No cóż. Nie mamy zbyt wiele czasu, przed spotkaniem z Paulem… Idziemy na lunch o drugiej.”
„Nie mam zamiaru iść na zakupy z ta dwójką! To będzie katastrowa!” Mruknęłam. Zayn się zaśmiał.
„No cóż, przykro mi, kochanie. Nie masz wielkiego wyboru. Jestem pewien, że chłopaki przyjdą i wyciągną cię za kostki.” Przewróciłam oczami.
„Ale będziesz mnie chronić, prawda?” Żartuję, trzepocąc rzęsami. Zayn, to łyknął.
„ Zawsze będę cię chronić.” Powiedział poważnie, ale potem zaczął się śmiać. „Z wyjątkiem tego. Uwielbiam to, jak wyglądasz w moich ubraniach, ale nie mam wystarczająco dużo, dla naszej dwójki!” udałam smutne westchnienie.
„Ugh, dzięki.” Mruknęłam, wyciągając dłonie i zbliżając się do kołyski. Zayn, podążał za mną.
„Jak twoja kostka?”
„ O wiele lepiej, dziękuję. Chyba wezmę Steph ze mną na
zakupy.” Zmieniłam temat, żeby uniknąć bezradności.
„Mogę zabrać ją do studia. Niall, będzie ze mną. On może się
nią opiekować, kiedy ja będę nagrywał, po tym będę z nią cały czas.” Zasugerował,
Zayn. Kiwnęłam głową, mimo, że chciałam wziąć ją ze sobą.
„ Dobrze, ale z paparazzi?”
„ Oni nie wiedzą, gdzie są nagrania. Nie ma wątpliwości, że
będą śledzili cię na zakupach. Myślę, że bezpieczniejsze będzie dla niej,
pójście ze mną.” Zayn, stwierdził surowo. Brakuje mi argumentów, on ma
prawdopodobnie rację. Westchnęłam, zgarniając córkę w moje ramiona. Niosąc ją,
podeszłam do jednego z rozpakowanych pudeł i wyciągnęłam słodkie ubranko. Zabrałam
się za przebieranie jej. W tym czasie, Zayn, zniknął w korytarzu. Usłyszałam
mocne pukanie do drzwi, więc uniosłam Stephanie i skierowałyśmy się do głównego
pokoju. Zayn, stał przy drzwiach i rozmawiał z kimś.
„Yeah, kolego. Myślę, że jest prawie gotowa.” Powiedział,
temu komuś, kimkolwiek on jest.
„Ok.” Odpowiedział, Louis. Usłyszałam śmiech i głośne
uderzenie. Weszłam, spoglądając na drzwi. Zobaczyłam Louisa leżącego na ziemi, a
Harry siedział na jego klatce piersiowej.
„Jezus, to będzie długi dzień…” Przewróciłam oczami i
podałam Stephanie Zaynowi.
„ Będzie dobrze, Amy.” Zayn, obiecał, dając mi szybkiego buziaka
w policzek.
„Zdobyć pokój!” Louis, krzyczał z podłogi. Zignorowałam go,
całkowicie.
„Toba na akcesoria, wisi na łóżeczku. Wystarczy, że weźmiesz
ją ze sobą. Spakowałam wszystko, czego będziesz potrzebował; pieluchy, ubranka,
apteczkę, jedzenie.” Zayn mi przerwał.
„Amy, rozumiem. Wyluzuj.” Szepnął mi do ucha, popychając
mnie za drzwi. Klepnął mój tyłek, kiedy szłam. Usłyszałam, jak drzwi się
zamknęły się za mną. Wpatrywałam się w tą dwójkę na podłodze.
„Świetnie.” To było wszystko, co mruknęłam.
Przepraszam! To tłumaczenie, jest najgorsze, jakie udało mi się stworzyć. Przepraszam Was bardzo... Mam teraz trochę ciężki czas i tak wyszło.
Proszę, żebyście swoimi komentarzami zachęcili naszą wspaniałą Susanne, to tłumaczenia kolejnego rozdziału! Wiem, że jej będzie idealny!
xoxo,
Wasza A!
mój TT oraz ask
Proszę, żebyście swoimi komentarzami zachęcili naszą wspaniałą Susanne, to tłumaczenia kolejnego rozdziału! Wiem, że jej będzie idealny!
xoxo,
Wasza A!
mój TT oraz ask
poniedziałek, 11 listopada 2013
Chapter 25: Afraid
Po kolacji Zayn pomógł mi posprzątać. Nie, POMOC to nie jest słowo, które powinnam była użyć, aby opisać moją przygodę ze sprzątaniem. Ciągle coś upuszczał, albo robił jeszcze większy bałagan. W końcu, rozkazałam mu po prostu tam stać. Zajęło mi prawie półtorej godziny, żeby posprzątać po kolacji! Cały czas przepraszał upierał się, że chce pomóc, ale wszystko by pogorszył.
Potem, oglądaliśmy TV i jedliśmy ciasteczka, które upiekł Zayn.
"Wow, są zaskakująco dobre !" Skomplementowałam go. Zaśmiał się lekko.
"Co masz na myśli mówiąc 'zaskakująco' ?" Spytał, marszcząc brwi.
"Po twoim sprzątającym fiasku, byłam gotowa wezwać kontrolę zatruć po zjedzeniu tych ciastek." Zaśmiałam się razem z nim.
"Moja mama nauczyła mnie jak robić ciasteczka. Kiedykolwiek nie było jej w domu, mogłem karmić moje siostry ciastkami zamiast prawdziwym posiłkiem. Myślę, że mój ojciec uznawał to za zabawne i mi na to pozwalał." Wspomniał Zayn.
"To słodkie wspomnienie." Skomentowałam. Zayn przytaknął.
Po tym jak skończyliśmy deser, musieliśmy ustalić sypialnie. Zayn powiedział, że może spać w pokoju z Liam'em lub Harry'm, jeśli będę się czuła bardziej komfortowo. Powiedziałam, że nie ma mowy. Wtedy zdecydował, że może spać na kanapie. Ja także to rozważałam. Następnie, zaproponował, abyśmy dzielili ze sobą łóżko. Uparłam się, żeby spać na kanapie, ale odmówił. Nareszcie, po godzinie kłócenia się, zgodziłam się na spanie w łóżku, podczas gdy Zayn miał zająć kanapę. Ostrożnie, bez budzenia Stephanie, wepchnął łóżeczko do pokoju.
"Nie martw się, kochanie. Pościel była zmieniana dzisiaj rano." Puścił mi oczko Zayn, znikając w łazience, a ja zaczęłam szukać koszulek w pudłach pełnych bzdur. Nie mogłam znaleźć żadnych ubrań...
"Zayn !" Zawołałam "wiesz gdzie są moje ciuchy ?" Wyszedł z łazienki w samych bokserkach. Zarumieniłam się, szybko odwracając wzrok.
"Jezus, Amy. Mam na sobie bokserki. TAK właśnie śpię!" Zaśmiał się, chcąc złagodzić mój dyskomfort.
"Cokolwiek." odsunęłam od siebie myśl o jego stroju "wdziałeś pudełko z moimi ciuchami ?" Rozejrzał się po tym bałaganie, w którym szukałam ubrania i pokręcił głową.
"Przykro mi, kochanie. Jeśli potrzebujesz, mogę pożyczyć ci jedną z moich koszulek." Bez czekania na odpowiedź sięgnął do szuflady na ubrania i wyciągnął koszulkę ze słowami "fuck you" wypisanymi na niej.
"Żartujesz sobie ?" Spytałam, przenosząc wzrok z niego na koszulkę. Posłał mi przepraszające spojrzenie.
"Sorry, to jedyna bluzka jaką mam. Resztę dałem Louis'em, który wylał na swoją walizkę sok winogronowy i zniszczył wszystko." Wywróciłam oczami, wzdychając głośno.
"Nie ważne." Zayn zbliżył się i pocałował mnie w policzek.
"Śpij dobrze." Wyszeptał i wyszedł z pokoju, zamykając za sobą drzwi.
"Dobranoc." Wyszeptałam, chociaż nie był w stanie już usłyszeć. Po przebraniu się w koszulkę, sprawdziłam co z naszą córeczką, zgasiłam światło i wspięłam się na łóżko. Przewracałam się boku na bok przez chwilę. Z jakiś przyczyn, nie mogłam spać. Ciągle widziałam cienie przy drzwiach i oknach. To nie tak, że nie spałam sama wcześniej. To znaczy, na litość boską, miałam apartament w złej części miasta przez rok. Dobrze mi się tam spało! Nie miałam pojęcia dlaczego tak bałam się zasnąć. Czułam się niebezpiecznie i wrażliwie.
W końcu, koło trzeciej nad ranem odpłynęłam do krainy snów. Powiedziałam snów ? Miałam na myśli koszmarów.
Znowu się obudziłam. Nie pamiętałam o czym śniłam. Cokolwiek to było, moje serce waliło jak młot. Moje oczy przebiegły po pokoju. Zobaczyłam intruza przy oknie. Nie, to tylko cień z lamp. Tam, koło drzwi był kolejny intruz. Nie, to tylko zarys latarni. Słyszałam kroki tego intruza. Nie, to tylko moje głośnie bicie serca. Bałam się samej siebie. Po około godzinie prób zaśnięcia, doszłam do wniosku, że za bardzo się boję. To nigdy wcześniej nie miało miejsca.
Po niemal brutalnej wewnętrznej kłótni z samą sobą, zdecydowałam wyjść z łózka i zrobić coś niewypowiedzialnego. Wymknęłam się cicho z pokoju i podążałam wzdłuż korytarza. Ostrożnie, podeszłam do kanapy, na której spał Zayn. Wyglądał tak spokojnie. Nie chciałam go budzić, ale nie byłam pewna co innego mogę zrobić.
"Zayn." Zamruczałam cicho, potrząsając delikatnie jego ramieniem.
"Mmm? Jeszcze pięć minut." Wybełkotał, odpychając mnie od siebie. Wow, śpiący Zayn to chuj. Ale nadal, jego zmęczona twarz jest seksowna i atrakcyjna. Cholera, dlaczego on musi tak wyglądać ?
"Zayn." Powiedziałam z powagą. Jego oczy się otworzyły i popatrzył na mnie. Usiadł, spoglądając w moją stronę z zaskoczeniem.
"Co? Wszystko gra ?" Spytał podenerwowany. Pokiwałam głową, patrząc na moje stopy, zażenowana.
"Tak, tylko, er, miałam koszmar. Za bardzo się boję, żeby zasnąć." Mówiąc to, poczułam się jak dziecko. Jego oczy zmieniły się w sympatyczne i sięgnął po moją rękę.
"O czym ?"
"Nie pamiętam. Tak myślałam czy nie m-mógłbyś, er, ze mną spać ?" Spytałam delikatnie. Przytaknął, ziewając jednocześnie. Wow, co za utalentowany dzieciak.
"Żaden problem, kochanie." Wyplątał się z pościeli i złapał mnie w pasie. Jego nagi tors mnie zszokował, znowu. Boże, dlaczego on musi być tak piękny ? Poszedł ze mną do pokoju i wtrącił mnie to łóżka. Pocałował mnie w czoło, zanim spojrzał na mnie ospale.
"Nie martw się, Amy. Jestem tutaj. Jesteś bezpieczna." Wyszeptał. Słyszałam tupot jego stup po drugiej stronie łóżka. Pościel zaszumiała, kiedy wspinał się koło mnie. Chociaż pozostaliśmy po przeciwnych stronach łóżka i nie dotykaliśmy się, czułam bicie serca promieniujące od jego ciała. Zanim wiedziałam, z łatwością zasnęłam, czując się bezpieczna.
~*~
Już połowa tego ff za nami !
Mam tylko prośbę, a mianowicie informujemy 25 osób o nowych notkach, a komentuje 12. Pamiętajcie, że każdy komentarz motywuje do tłumaczenia kolejnego rozdziału. xx
Jeśli ktoś nie wie jak wygląda ta koszulka Zayn'a to tutaj link. KLIK
Potem, oglądaliśmy TV i jedliśmy ciasteczka, które upiekł Zayn.
"Wow, są zaskakująco dobre !" Skomplementowałam go. Zaśmiał się lekko.
"Co masz na myśli mówiąc 'zaskakująco' ?" Spytał, marszcząc brwi.
"Po twoim sprzątającym fiasku, byłam gotowa wezwać kontrolę zatruć po zjedzeniu tych ciastek." Zaśmiałam się razem z nim.
"Moja mama nauczyła mnie jak robić ciasteczka. Kiedykolwiek nie było jej w domu, mogłem karmić moje siostry ciastkami zamiast prawdziwym posiłkiem. Myślę, że mój ojciec uznawał to za zabawne i mi na to pozwalał." Wspomniał Zayn.
"To słodkie wspomnienie." Skomentowałam. Zayn przytaknął.
Po tym jak skończyliśmy deser, musieliśmy ustalić sypialnie. Zayn powiedział, że może spać w pokoju z Liam'em lub Harry'm, jeśli będę się czuła bardziej komfortowo. Powiedziałam, że nie ma mowy. Wtedy zdecydował, że może spać na kanapie. Ja także to rozważałam. Następnie, zaproponował, abyśmy dzielili ze sobą łóżko. Uparłam się, żeby spać na kanapie, ale odmówił. Nareszcie, po godzinie kłócenia się, zgodziłam się na spanie w łóżku, podczas gdy Zayn miał zająć kanapę. Ostrożnie, bez budzenia Stephanie, wepchnął łóżeczko do pokoju.
"Nie martw się, kochanie. Pościel była zmieniana dzisiaj rano." Puścił mi oczko Zayn, znikając w łazience, a ja zaczęłam szukać koszulek w pudłach pełnych bzdur. Nie mogłam znaleźć żadnych ubrań...
"Zayn !" Zawołałam "wiesz gdzie są moje ciuchy ?" Wyszedł z łazienki w samych bokserkach. Zarumieniłam się, szybko odwracając wzrok.
"Jezus, Amy. Mam na sobie bokserki. TAK właśnie śpię!" Zaśmiał się, chcąc złagodzić mój dyskomfort.
"Cokolwiek." odsunęłam od siebie myśl o jego stroju "wdziałeś pudełko z moimi ciuchami ?" Rozejrzał się po tym bałaganie, w którym szukałam ubrania i pokręcił głową.
"Przykro mi, kochanie. Jeśli potrzebujesz, mogę pożyczyć ci jedną z moich koszulek." Bez czekania na odpowiedź sięgnął do szuflady na ubrania i wyciągnął koszulkę ze słowami "fuck you" wypisanymi na niej.
"Żartujesz sobie ?" Spytałam, przenosząc wzrok z niego na koszulkę. Posłał mi przepraszające spojrzenie.
"Sorry, to jedyna bluzka jaką mam. Resztę dałem Louis'em, który wylał na swoją walizkę sok winogronowy i zniszczył wszystko." Wywróciłam oczami, wzdychając głośno.
"Nie ważne." Zayn zbliżył się i pocałował mnie w policzek.
"Śpij dobrze." Wyszeptał i wyszedł z pokoju, zamykając za sobą drzwi.
"Dobranoc." Wyszeptałam, chociaż nie był w stanie już usłyszeć. Po przebraniu się w koszulkę, sprawdziłam co z naszą córeczką, zgasiłam światło i wspięłam się na łóżko. Przewracałam się boku na bok przez chwilę. Z jakiś przyczyn, nie mogłam spać. Ciągle widziałam cienie przy drzwiach i oknach. To nie tak, że nie spałam sama wcześniej. To znaczy, na litość boską, miałam apartament w złej części miasta przez rok. Dobrze mi się tam spało! Nie miałam pojęcia dlaczego tak bałam się zasnąć. Czułam się niebezpiecznie i wrażliwie.
W końcu, koło trzeciej nad ranem odpłynęłam do krainy snów. Powiedziałam snów ? Miałam na myśli koszmarów.
Znowu się obudziłam. Nie pamiętałam o czym śniłam. Cokolwiek to było, moje serce waliło jak młot. Moje oczy przebiegły po pokoju. Zobaczyłam intruza przy oknie. Nie, to tylko cień z lamp. Tam, koło drzwi był kolejny intruz. Nie, to tylko zarys latarni. Słyszałam kroki tego intruza. Nie, to tylko moje głośnie bicie serca. Bałam się samej siebie. Po około godzinie prób zaśnięcia, doszłam do wniosku, że za bardzo się boję. To nigdy wcześniej nie miało miejsca.
Po niemal brutalnej wewnętrznej kłótni z samą sobą, zdecydowałam wyjść z łózka i zrobić coś niewypowiedzialnego. Wymknęłam się cicho z pokoju i podążałam wzdłuż korytarza. Ostrożnie, podeszłam do kanapy, na której spał Zayn. Wyglądał tak spokojnie. Nie chciałam go budzić, ale nie byłam pewna co innego mogę zrobić.
"Zayn." Zamruczałam cicho, potrząsając delikatnie jego ramieniem.
"Mmm? Jeszcze pięć minut." Wybełkotał, odpychając mnie od siebie. Wow, śpiący Zayn to chuj. Ale nadal, jego zmęczona twarz jest seksowna i atrakcyjna. Cholera, dlaczego on musi tak wyglądać ?
"Zayn." Powiedziałam z powagą. Jego oczy się otworzyły i popatrzył na mnie. Usiadł, spoglądając w moją stronę z zaskoczeniem.
"Co? Wszystko gra ?" Spytał podenerwowany. Pokiwałam głową, patrząc na moje stopy, zażenowana.
"Tak, tylko, er, miałam koszmar. Za bardzo się boję, żeby zasnąć." Mówiąc to, poczułam się jak dziecko. Jego oczy zmieniły się w sympatyczne i sięgnął po moją rękę.
"O czym ?"
"Nie pamiętam. Tak myślałam czy nie m-mógłbyś, er, ze mną spać ?" Spytałam delikatnie. Przytaknął, ziewając jednocześnie. Wow, co za utalentowany dzieciak.
"Żaden problem, kochanie." Wyplątał się z pościeli i złapał mnie w pasie. Jego nagi tors mnie zszokował, znowu. Boże, dlaczego on musi być tak piękny ? Poszedł ze mną do pokoju i wtrącił mnie to łóżka. Pocałował mnie w czoło, zanim spojrzał na mnie ospale.
"Nie martw się, Amy. Jestem tutaj. Jesteś bezpieczna." Wyszeptał. Słyszałam tupot jego stup po drugiej stronie łóżka. Pościel zaszumiała, kiedy wspinał się koło mnie. Chociaż pozostaliśmy po przeciwnych stronach łóżka i nie dotykaliśmy się, czułam bicie serca promieniujące od jego ciała. Zanim wiedziałam, z łatwością zasnęłam, czując się bezpieczna.
~*~
Już połowa tego ff za nami !
Mam tylko prośbę, a mianowicie informujemy 25 osób o nowych notkach, a komentuje 12. Pamiętajcie, że każdy komentarz motywuje do tłumaczenia kolejnego rozdziału. xx
Jeśli ktoś nie wie jak wygląda ta koszulka Zayn'a to tutaj link. KLIK
środa, 6 listopada 2013
Chapter 24: Resisting
To było miłe, nas dwoje, choć
nie robiliśmy nic razem, siedzieliśmy w tym samym pokoju żartując, podczas gdy on
pracował. Chłopak, kończąc składać łóżeczko, spędzał czas bawiąc się z córką. Dzięki
temu zacieśniają więzi. Ja, w tym czasie, poszłam dać Louisowi moją listę.
Musiałam napisać mu konkretne instrukcje, jakie marki ma kupić, a jakich nie.
Louis, nie pamięta wszystkiego, przez co Niall, musiał się poddać i postanowił
pójść z nim, by mu pomóc.
Wróciłam, do pokoju
hotelowego, Zayna. Zastałam go, zabawiającego naszą córkę, pluszowym misiem.
Musiał nie słyszeć, że weszłam, ponieważ kontynuował bawienie się. Wypchaną
zabawką, mówił dziwnym głosem do Stephanie. Dziewczynka, widziała w tym, coś
zabawnego.
„Brzmi, jak starzec z jajkiem
w gardle.” Śmiałam się, nie mogąc już dłużej wytrzymać. Zayn, obrócił się w
moją stronę i na jego twarz wpełzł rumieniec.
„Oh, jesteś z powrotem!” Powiedział,
prostując się. Pluszaka, rzucił od razu na ziemię. Schylił się, biorąc
Stephanie z podłogi i umieścił ją w nowo złożonym łóżeczku. Przewróciłam oczami
i włączyłam telewizor. Mulat, przyszedł i usiadł obok mnie. Oglądaliśmy razem,
dopóki Louis nie wrócił. Nie całowaliśmy się, nie przytulaliśmy czy coś
podobnego. Tylko siedzieliśmy wygodnie obok siebie.
„Dzięki Lou!” Krzyknął Zayn,
zanim Louis wyszedł. Chłopak, przyniósł nam wszystko, co było na liście, ale
nie bez narzekania, oczywiście. Dodatkowo, użył karty Zayna i kupił sobie
pudełeczko truskawek, gumy do żucia i damski dezodorant. Dziwne połączenie, ale
nic nie mówiłam.
Gotowałam kolację, kiedy Zayn
przygotowywał czekoladowe ciasteczka. Słuchaliśmy muzyki i tańczyliśmy dookoła,
mając niezłą zabawę. Nigdy nie sądziłam, że Zayn, może być taki beztroski. Spędzaliśmy
razem, miło czas. Tańczyłam do piosenki Maroon 5, gdy coś uderzyło mnie w
czoło. Sięgnęłam ręką, by się wytrzeć i zobaczyłam masę na ciasteczka, czekaj
co?
„Zayn!” Krzyczałam. Zaśmiał
się, patrząc na mnie w niewinny sposób, stojąc w rogu kuchni i mieszając masę.
„Co? Robienie bałaganu, pani Williams?”
Zayn, zachichotał. Zmrużyłam oczy, biorąc łyżkę z sosem i rzuciłam nim w niego.
Ciecz, poleciała na jego policzek. Chłopak, spojrzał na mnie zszokowany. Nagle
jego ciało zderzyło się z moim i znalazłam się na podłodze z hukiem. Wciąż, nie
stała mi się krzywda. To było tak, jakby ktoś trzymał mnie, kiedy ja spadałam,
a następnie położył mnie delikatnie.
„Zayn! Zostaw mnie!”
Krzyczałam, szarpiąc się. Siedział na mnie okrakiem, trzymając mnie pod sobą.
„Przepraszam, ale ty po
prostu rzuciłaś we mnie sosem?” Spytał groźnie, ale jego uśmiech, poszerzał się
cały czas.
„Ty zacząłeś!” Broniłam się,
wiercąc swoim ciałem.
„Mmmmm, nie sądzę, że tak
było, kochanie.” Mrugnął do mnie.
„Miażdżysz mnie, tym swoim
cielskiem!” Przewrócił tylko oczami.
„Jezu, Amy. Nie opieram się o
ciebie swoim ciałem! Puszczę cię, ale musisz zrobić coś dla mnie, pierwsza.”
Mrugnął do mnie. Wiem, że próbował mnie rozbawić, wiec odpowiedziałam
spokojnie.
„Dla ciebie wszystko,
kochanie.” Powiedziałam zbyt słodko.
„Kogo najbardziej lubisz z
One Direction?”
„Niall.” Odpowiedziałam
chłodno. Zmrużył oczy, nachylając się.
„ Zła odpowiedź.”
„ Nie sądziłam, że są złe
odpowiedzi na to pytanie.”
„ Będę cię łaskotał,
kobieto!” Zagroził mi.
„Odpowiedziałam na twoje
pytanie, teraz puść mnie! Nie mówiłeś nic, JAK mam odpowiedzieć na nie…”
„Daj mi lepszą odpowiedź”
„Nie.’ Uśmiechnął się, łapiąc
moje nadgarstki i położył je na moim brzuchu.
„Dobra, dobra! Zayn Malik,
jest najprzystojniejszy, niesamowity i jest moim ulubionym członkiem 1D!”
Krzyknęłam, zanim zaczął mnie łaskotać. Zaśmiał się i zszedł ze mnie.
„Aww, kochanie. Dziękuję.
Jestem wzruszony.” Zachichotał. Wstając, uderzyłam go w pierś. Chłopak, nie
zareagował.
„Jesteś dupkiem.” Mruknęłam,
wracając do gotowania. On tylko śmiał się z tego wszystkiego i wrócił do
pieczenia. Chwilę później, obiad był gotowy. Na sam zapach ciasteczek
czekoladowych, stawałam się głodna. To było, boleśnie rozpływające się w
ustach. Ułożyłam wszystko na stole, podczas gdy Zayn, kończył sprzątać.
Stephanie spała, więc zostałam tylko ja i on.
Podczas posiłku,
opowiadaliśmy sobie historie z naszego życia, zanim się poznaliśmy. Opowiedział
mi chwile ze swojego życia i to jak wszystko wyglądało, przed One Direction. Opisał
mi swoją rodzinę; o swoim ojcu, który jest jego najlepszym przyjacielem, o tym,
że jest mamy ( albo jak on mówi mamusi) synkiem, czy o tym, że zrobi wszystko
dla swoich sióstr. Mówiłam mu o tym, jak wychowywałam się w cieniu własnej
siostry. Tłumaczyłam, że byłam rozpieszczona, ale mimo wszystko, zaniedbywana
przez własnych rodziców. Wspomniałam o tym, jak blisko byłam z Mary. To było
miłe, że możemy tak swobodnie dzielić się wszystkim. Dobrze jest czuć, że można
powiedzieć komuś o sobie i o tym, co było.
Czułam, że z Zaynem mamy
więcej wspólnego niż tylko przyjaciele. Jednak, to nigdy nie będzie tak działać.
Tak, Zayn pocałował mnie. Tak, mamy razem dziecko. Cały czas, mam nadzieję, że
to nie zagrozi naszej przyjaźni. Co by się stało, gdybyśmy zerwali? To mogłoby
całkowicie zniszczyć naszą rodzinę, wszystko byłoby nieprzyjemne. Nie, nawet
jeśli, chciałabym czegoś więcej, nasza znajomość musi zostać na stopie przyjacielskiej.
Jedynym problem jest to, że nie wiem, czy jestem wystarczająco silna, by to
zrobić.
Witajcie moi Mili! Więc, dodaję go dzisiaj, bo był bardzo krótki :) mam nadzieję, że się cieszycie. Jak podobają się Wam moje tłumaczenia? Liczę na to, że nie macie z nimi problemów.
Gdybyście byli zainteresowani zapraszam na moje blogi:
kontakt do mnie:
A!
wtorek, 5 listopada 2013
Chapter 23: Happy
"Hej" Skinął na mnie głową, podchodząc i siadając obok mnie na kanapie.
"Hej, macie już wszystko ?" Spytałam. Przytaknął.
"Prawie. Jeszcze trochę zostało, ale Harry i Louis opróżnili samochód i teraz bawią się pudełkami. Właśnie kiedy sądziłem, że nie mogą być bardziej niedojrzali..." Zachichotał Zayn. Uśmiechnęłam się przez to.
"Tylko oni." Powiedziałam czule.
"Mmhmm. Hej, dlaczego na mnie nie zaczekałaś ? Mogłem ci pomóc w przyjściu tutaj. Mogłaś zrobić sobie krzywdę." Zmienił temat, jego głos stał się zaniepokojony. Przewróciłam oczami.
"Tak, ale się nie skrzywdziłam. Jestem dorosłą kobietą i mogę pójść do pokoju sama." Próbowałam powiedzieć to nie brzmiąc jak zbuntowana nastolatka, chociaż wydaje mi się, że właśnie tym jestem.
"Wiem to, ale czuję się źle z tym, że się tobą nie zająłem, więc to próbuję robić." Wyjaśnił Zayn.
"Wiem, Zayn, i doceniam to." Czułam się źle. Posłał mi mały uśmiech. Wyciągnął rękę i położył ją na moim kolanie, kreślą uspokajająco na nim kciukiem. Odwzajemniłam gest.
"Chcesz wyjść gdzieś na kolację czy coś ? Wiesz, żeby świętować ostatnie 24 naszego bycia rodziną." Zaproponował. Uśmiechnęłam się na słodką myśl.
"Cieszę się, że przyszliście do restauracji dwa dni temu, i że musiałam zająć się stołami Lynn." Powiedziałam bardziej do siebie.
"Tak więc chodźmy gdzieś." To brzmiało bardziej jak pytanie.
"Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł." Odparłam, unikając jego wzroku.
"D-d-d-dlaczego ?" Wyjąkał, zraniony przez moje odrzucenie.
"Nie wydaje mi się, że to dobrze jeśli Zayn Malik jest widziany z jakąś przypadkową blondynką i ich dzieckiem. Muszę chronić Stephanie przed mediami." Wyraz jego twarzy się zmienił.
"Oh..." Wymamrotał, rozczarowany. Próbowałam go rozweselić.
"Ale to nie oznacza, że nie możemy mieć miłej kolacji ! Ten pokój hotelowy ma kuchnię, prawda? Pozwól mi ugotować ci coś, jako zapłatę za całą twoją pomoc." Zaproponowałam ochoczo. Uśmiechnął się do mnie.
"Nie chcę, abyś nadwyrężała swoją stopę."
"Oh, zamknij się!" Zażartowałam "Naprawdę chcę. Proszę, pozwól mi coś ugotować. Oh, proszę Zayn! PROSZĘ, proszę, proszę, proszę, proszę!" Zatrzepotałam rzęsami. Zayn westchnął.
"Ok, ale tylko jeśli będę mógł zająć się deserem." Ustąpił. Czy on mnie sprawdzał ? Czy to jakaś aluzja ?
"Zayn!" Sapnęłam. Popatrzył na mnie zmieszany, a potem zaczął się śmiać.
"Jezus, Amy. Miałem na myśli deser, czyli, że upiekę jakieś ciasteczka albo coś takiego. Wyrzuć takie rzeczy ze swojej głowy." Zachichotał. Zarumieniłam się, spoglądając w dół.
"Wybacz, myślałam, że ty..."
"Nie wierzysz we mnie." Zayn potrząsnął żartobliwie swoją głową "a myślałem, że to ja jestem niedojrzały." Uszczypnął mnie w brodę.
"Hej, mam tylko osiemnaście lat, dalej mam nieprzyzwoite myśli...: Próbowałam się bronić. To tylko spowodowało, że Zayn zaczął się śmiać jeszcze bardziej. Kiedy w końcu się uspokoił, znowu na mnie popatrzył. W jego oczach można było dostrzec cień przebiegłości.
"Mmmm. Nie wątpię..." Uśmiechnął się. Wywróciłam oczami. Ok, teraz definitywnie nie wyobrażałam sobie, że mnie sprawdzał. Zayn ostrożnie zabrał ode mnie śpiącą Stephanie i przytulił ją do siebie jednym ramieniem. Pochylił się i drugą rękę położył na moim brzuchu.
"Zayn." Ostrzegłam go. Jego złowieszczy uśmiech zaczął rosnąć. Zanim zdążyłam go zatrzymać, zaczął mnie łaskotać. Chciałam go kopnąć, ale trzymał Stephanie. Zaplanował to. Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Próbowałam odciągnąć jego dłoń, ale łaskotał mnie tak, że nie mogłam. Nie mogłam wytrzymać psychicznie. Jak to jest w ogóle możliwe ? Ja mógł mnie łaskotać tylko jedną ręką i mieć nade mną kontrolę. Sprawnie sturlałam się z kanapy z hukiem. Nagle, Zayn klęczał obok mnie.
"Wszystko ok ? Zrobiłaś coś sobie ? Tak mi przykro." Wypaplał z niepokojem. Próbował pomóc swoją jedną, wolną ręką.
"Zayn, spokojnie. Wszystko gra. W istocie, jestem szczęśliwa." Westchnęłam czując nieznane mi dotąd emocje przepływające przez moje ciało. Zayn posłał mi krzywy uśmiech, umiejscawiając delikatnie Stephanie na sofie. Następnie schylił się i zagarnął mnie w swoje ramiona w ślubnym stylu.
"Więc jesteś szczęśliwa ?" Spytał Zayn z niesamowitym zaniepokojeniem, patrząc na mnie zniecierpliwiony.
Przytaknęłam.
"Tak i muszę iść do sklepu spożywczego, jeśli chcesz jeść dzisiaj kolację." Wtrąciłam. Próbowałam brzmieć normalnie i usunąć to szczęście, chociaż to był dla mnie wielki problem. Wywrócił oczami.
"Ta, pójście do sklepu z TĄ stopą to genialny pomysł. Daj Louis'emu listę, on pójdzie." Powiedział Zayn, siadają na kanapie obok naszego śpiącego dziecka. Denerwowałam się, że leżała na sofie bez żadnego zabezpieczenia, więc wzięłam ją w swoje ramiona. Siedziałam na kolanach Zayn'a, trzymając na swoich Steph. Byłoby świetnie zdjęcie. Siedzieliśmy tak, przytulając się jak rodzina przed kilka minut. W końcu Stephanie zaczęła się budzić. Ześlizgnęłam się z kolan Zayn'a, gdy była w pełni przytomna, głodna.
"Dlaczego płacze ?" Spytał podenerwowany Zayn. Trzymałam Steph blisko siebie, odwracając się tyłem do Zayn'a i zaczęłam ją karmić.
"Oh ? OHHH! Ok, to ja, er, um, pójdę tam..." Powiedział, wstając i potykając się w drodze do kuchni, upewniając się, że nie patrzy w moim kierunku. Wywróciłam oczami. Co za wrażliwe dziecko. Ja tylko karmiłam piersią, na litość Boską. Po tym jak skończyłam, napisałam listę zakupów podczas, gdy Zayn próbował zmontować łóżeczko Stephanie.
~*~
Wybaczcie, że dodałam później, ale jestem chora. Wymówki, wymówki i jeszcze raz wymówki.
"Hej, macie już wszystko ?" Spytałam. Przytaknął.
"Prawie. Jeszcze trochę zostało, ale Harry i Louis opróżnili samochód i teraz bawią się pudełkami. Właśnie kiedy sądziłem, że nie mogą być bardziej niedojrzali..." Zachichotał Zayn. Uśmiechnęłam się przez to.
"Tylko oni." Powiedziałam czule.
"Mmhmm. Hej, dlaczego na mnie nie zaczekałaś ? Mogłem ci pomóc w przyjściu tutaj. Mogłaś zrobić sobie krzywdę." Zmienił temat, jego głos stał się zaniepokojony. Przewróciłam oczami.
"Tak, ale się nie skrzywdziłam. Jestem dorosłą kobietą i mogę pójść do pokoju sama." Próbowałam powiedzieć to nie brzmiąc jak zbuntowana nastolatka, chociaż wydaje mi się, że właśnie tym jestem.
"Wiem to, ale czuję się źle z tym, że się tobą nie zająłem, więc to próbuję robić." Wyjaśnił Zayn.
"Wiem, Zayn, i doceniam to." Czułam się źle. Posłał mi mały uśmiech. Wyciągnął rękę i położył ją na moim kolanie, kreślą uspokajająco na nim kciukiem. Odwzajemniłam gest.
"Chcesz wyjść gdzieś na kolację czy coś ? Wiesz, żeby świętować ostatnie 24 naszego bycia rodziną." Zaproponował. Uśmiechnęłam się na słodką myśl.
"Cieszę się, że przyszliście do restauracji dwa dni temu, i że musiałam zająć się stołami Lynn." Powiedziałam bardziej do siebie.
"Tak więc chodźmy gdzieś." To brzmiało bardziej jak pytanie.
"Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł." Odparłam, unikając jego wzroku.
"D-d-d-dlaczego ?" Wyjąkał, zraniony przez moje odrzucenie.
"Nie wydaje mi się, że to dobrze jeśli Zayn Malik jest widziany z jakąś przypadkową blondynką i ich dzieckiem. Muszę chronić Stephanie przed mediami." Wyraz jego twarzy się zmienił.
"Oh..." Wymamrotał, rozczarowany. Próbowałam go rozweselić.
"Ale to nie oznacza, że nie możemy mieć miłej kolacji ! Ten pokój hotelowy ma kuchnię, prawda? Pozwól mi ugotować ci coś, jako zapłatę za całą twoją pomoc." Zaproponowałam ochoczo. Uśmiechnął się do mnie.
"Nie chcę, abyś nadwyrężała swoją stopę."
"Oh, zamknij się!" Zażartowałam "Naprawdę chcę. Proszę, pozwól mi coś ugotować. Oh, proszę Zayn! PROSZĘ, proszę, proszę, proszę, proszę!" Zatrzepotałam rzęsami. Zayn westchnął.
"Ok, ale tylko jeśli będę mógł zająć się deserem." Ustąpił. Czy on mnie sprawdzał ? Czy to jakaś aluzja ?
"Zayn!" Sapnęłam. Popatrzył na mnie zmieszany, a potem zaczął się śmiać.
"Jezus, Amy. Miałem na myśli deser, czyli, że upiekę jakieś ciasteczka albo coś takiego. Wyrzuć takie rzeczy ze swojej głowy." Zachichotał. Zarumieniłam się, spoglądając w dół.
"Wybacz, myślałam, że ty..."
"Nie wierzysz we mnie." Zayn potrząsnął żartobliwie swoją głową "a myślałem, że to ja jestem niedojrzały." Uszczypnął mnie w brodę.
"Hej, mam tylko osiemnaście lat, dalej mam nieprzyzwoite myśli...: Próbowałam się bronić. To tylko spowodowało, że Zayn zaczął się śmiać jeszcze bardziej. Kiedy w końcu się uspokoił, znowu na mnie popatrzył. W jego oczach można było dostrzec cień przebiegłości.
"Mmmm. Nie wątpię..." Uśmiechnął się. Wywróciłam oczami. Ok, teraz definitywnie nie wyobrażałam sobie, że mnie sprawdzał. Zayn ostrożnie zabrał ode mnie śpiącą Stephanie i przytulił ją do siebie jednym ramieniem. Pochylił się i drugą rękę położył na moim brzuchu.
"Zayn." Ostrzegłam go. Jego złowieszczy uśmiech zaczął rosnąć. Zanim zdążyłam go zatrzymać, zaczął mnie łaskotać. Chciałam go kopnąć, ale trzymał Stephanie. Zaplanował to. Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Próbowałam odciągnąć jego dłoń, ale łaskotał mnie tak, że nie mogłam. Nie mogłam wytrzymać psychicznie. Jak to jest w ogóle możliwe ? Ja mógł mnie łaskotać tylko jedną ręką i mieć nade mną kontrolę. Sprawnie sturlałam się z kanapy z hukiem. Nagle, Zayn klęczał obok mnie.
"Wszystko ok ? Zrobiłaś coś sobie ? Tak mi przykro." Wypaplał z niepokojem. Próbował pomóc swoją jedną, wolną ręką.
"Zayn, spokojnie. Wszystko gra. W istocie, jestem szczęśliwa." Westchnęłam czując nieznane mi dotąd emocje przepływające przez moje ciało. Zayn posłał mi krzywy uśmiech, umiejscawiając delikatnie Stephanie na sofie. Następnie schylił się i zagarnął mnie w swoje ramiona w ślubnym stylu.
"Więc jesteś szczęśliwa ?" Spytał Zayn z niesamowitym zaniepokojeniem, patrząc na mnie zniecierpliwiony.
Przytaknęłam.
"Tak i muszę iść do sklepu spożywczego, jeśli chcesz jeść dzisiaj kolację." Wtrąciłam. Próbowałam brzmieć normalnie i usunąć to szczęście, chociaż to był dla mnie wielki problem. Wywrócił oczami.
"Ta, pójście do sklepu z TĄ stopą to genialny pomysł. Daj Louis'emu listę, on pójdzie." Powiedział Zayn, siadają na kanapie obok naszego śpiącego dziecka. Denerwowałam się, że leżała na sofie bez żadnego zabezpieczenia, więc wzięłam ją w swoje ramiona. Siedziałam na kolanach Zayn'a, trzymając na swoich Steph. Byłoby świetnie zdjęcie. Siedzieliśmy tak, przytulając się jak rodzina przed kilka minut. W końcu Stephanie zaczęła się budzić. Ześlizgnęłam się z kolan Zayn'a, gdy była w pełni przytomna, głodna.
"Dlaczego płacze ?" Spytał podenerwowany Zayn. Trzymałam Steph blisko siebie, odwracając się tyłem do Zayn'a i zaczęłam ją karmić.
"Oh ? OHHH! Ok, to ja, er, um, pójdę tam..." Powiedział, wstając i potykając się w drodze do kuchni, upewniając się, że nie patrzy w moim kierunku. Wywróciłam oczami. Co za wrażliwe dziecko. Ja tylko karmiłam piersią, na litość Boską. Po tym jak skończyłam, napisałam listę zakupów podczas, gdy Zayn próbował zmontować łóżeczko Stephanie.
~*~
Wybaczcie, że dodałam później, ale jestem chora. Wymówki, wymówki i jeszcze raz wymówki.
czwartek, 31 października 2013
Rozdział 22: Change
Utykając, szłam do
pokoju hotelowego Zayna, trzymając w ramionach moje śpiące dziecko. Przytulała
się ona delikatnie, do mojego ciała. Jej oddech, był powolny i równomierny.
Zerkałam na mały stos pudeł, które znajdowały się w kącie. To było to.
Wszystko, co zostało z mojego starego życia. Zgodziliśmy się z Zaynem, że muszę
zabrać wszystkie rzeczy, które należały do Stephanie. Te rzeczy, były warte zabrania
ich ze sobą. Reszta, moich przedmiotów, była bezwartościowa. Wyrzuciłam je
wszystkie z mojego obskurnego, małego domu. Chłopcy, pomagali mi przenosić
pudła (dobra, ja tylko oglądałam, jak oni je noszą, ponieważ Zayn, nie pozwolił
mi tego robić) z mojego domu do wymyślnego SUV.
Westchnęłam, potykając się. Opadłam na kanapę, przytulając Stephanie
blisko mnie. Dziś, zatrzymuję się u Zayna, a jutro chciałabym dostać, własny
pokój. Czułam się źle z tym, że Zayn, płaci za wszystko, ale nalegał na to.
Kiedy, chłopak chciał coś zrobić, był bardzo uparty. To było trochę seksowne.
Spojrzałam na moją stopę. Zayn, miał hotelowego lekarza. Obejrzał
moją kostkę, kiedy dostaliśmy się tutaj. Odmówiłam zabrania mnie do prawdziwego
doktora, chyba, że byłaby złamana. Mężczyzna, powiedział, że to proste
zwichnięcie. Poza bólem i dyskomfortem, przez kilka dni, wszystko będzie
dobrze. Miałam, jakieś dziwne, usztywniające tkaniny na niej, aby pomóc
rozprowadzić mój ciężar. Miało to sprawić, że chodzenie, będzie łatwiejsze.
Coż, tak naprawdę, nie wiem, czy to działa czy nie, ponieważ
Zayn, ledwo pozwalał mi dowolnie chodzić. W moim mieszkaniu, kazał mi usiedzieć
na kanapie, do czasu, aż wszystko było spakowane. Wtedy, zniósł mnie po
schodach na dół. Sprzeczałam się z nim na ten temat, ale on łatwo zgarnął mnie
w swoje ramiona. Szamotałam się, ale on jest silniejszy. Pomagał mi, dokuśtykać
się do hotelu, owijając swoją rękę wokół mojej tali i mając moje ramię
przerzucone przez jego barki. Podkreślałam, że czuję się dobrze, ale on nie
wierzy mi.
Dał mi zapasowy klucz do jego pokoju i kazał czekać w lobby,
a sam udał się złapać pudło czy dwa i pomóc chłopakom. Skorzystałam z okazji i
sama weszłam do pokoju. Nie mogłam znieść tego, że byłam pod opieką, jak ta. Oczywiście,
to było miłe i słodkie, że był taki zaniepokojony, ale byłam przyzwyczajona do
bronienia siebie i swojej córki, przez co, nie zwykłam być rozpieszczana.
Wiedziałam, że w końcu, mogę zrobić coś sama, więc postanowiłam iść do pokoju.
Na szczęście, mogłam wziąć windę.
Teraz, siedzę ze Steph w tym, gigantycznym pokoju hotelowym
i czekam, aż Zayn wejdzie na górę. Słysząc, jakiś odgłos naciskania klamki, od razu
zakładałam, że to będzie Zayn. Drzwi, zostały otwarte i stanął w nich Liam i
Niall. To nie był ten, kogo się spodziewałam. Uśmiechałam się
do nich z kanapy, ale nie zrobiłam żadnego ruchu, by wstać. Spacer z windy do
tego pokoju, tak naprawdę nadwyrężył moją stopę. Chłopcy, patrzyli na mnie
zaskoczeni.
‘’Hey Amy. Jak się czujesz?’’ zapytał Liam, stawiając pudło
na rosnącym stosie.
‘’Dobrze, tak myślę.’’ wymamrotałam
‘’Zaraz będę z
powrotem. Tylko powiem Zaynowi, że jesteś tutaj.’’ Liam, powiedział spokojnie,
wychodząc z pokoju. Przewróciłam swoimi oczami.
‘’Czy Zayn wariował, bo nie było mnie tam gdzie kazał mi
czekać? ‘’ zapytałam Nialla. Posłał mi sympatyczny uśmiech.
‘’ Tak, przepraszam. On nie jest zazwyczaj tak
nadopiekuńczy. Wiem, że to irytujące, ale próbuje. To jest jedyny sposób, jaki
zna, żeby pokazać, jak bardzo was kocha. On, naprawdę chce się wami opiekować.‘’ powiedział Niall, umieszczając cicho kolejne kartony. Bezgłośnie, usiadł obok
mnie, nie chcąc obudzić Stephanie.
‘’Wiem. Ja, po prostu, nie jestem do tego przyzwyczajona.’’ Wyjaśniłam,
a Niall, siedział i kiwał głową ze zrozumieniem.
‘’ Jest dobrze, kochana. Musisz się do tego przyzwyczaić, a
on, może trochę, uspokoić.’’ Jego irlandzki akcent, sprawiał, że wszystko
brzmiało lepiej. Mówił, uspokajająco i wszystko wydaje się lepsze.
‘’ To miłe, być pod czyjąś opieką.’’ Przyznałam.
‘’Mogę to sobie wyobrazić. Jesteś twarda, kochanie
(tłumaczka: użył zwrotu ‘little cookie’, przepraszam, ale dziwnie brzmiało mi
to po polsku.), ale każdy potrzebuje kogoś, kto się nim zajmie.’’ Niall,
zachichotał.
‘’ Tak, ale ja jestem uparta. Więc zobaczymy, jak się
zachowa.’’
‘’On też jest uparty.’’ Ostrzegł mnie, blondyn.
‘’ Oh, wiem!’’ zaśmiałam się lekko, a chłopak uśmiechnął.
‘’ Zastanawiam się, jak bardzo uparte będzie, to małe
dziecko’’ Niall, delikatnie masował plecy Steph. O tak, nie pomyślałam o tym. Steph,
ma dwóch, najbardziej upartych rodziców, na świecie. Ona, będzie dzieckiem z
bardzo silną wolą czy zdaniem.
‘’ O Boże!’’ zaśmiałam się. Niall, uśmiechał się coraz
bardziej. Nie mogę nic na to poradzić, ale ludzie czują się szczęśliwi,
przebywając z nim. On, jest pogodnym
człowiekiem.
‘’Dobrze jest mieć cię w pobliżu, Amy.’’ Powiedział poważnie,
ciągle się uśmiechając.
‘’Dlaczego? ‘’
‘’ Coż, około 8 miesięcy temu, mama Zayna, miała dość. Widziała,
jak on żył i powiedziała mu, że nie jest tą osobą, którą ona wychowała. Coś takiego,
zmieniło go trochę. Nadal chodził imprezować z dziewczynami, ale już nie tak
dużo. Pewnego wieczory, gdy Harry i Zayn, tak naprawdę wrócili pijani, rano
byli naprawdę skacowani. Zapytali Lousia i Liama, jak oni mogą opierać się imprezom
i alkoholowi. Mam na myśli, że oni oboje mają dziewczyny, ale powiedzieli
Harremu i Zaynowi coś, co do nich dotarło. Oznajmili im, że oni traktują kobiety
tak, jak każdy facet chce, aby traktowano jego siostry. To sprawiło, że Zayn,
zaczął myśleć o wszystkich dziewczynach, które skrzywdził, więc przestał to wszystko
robić.’’ Wytłumaczył mi Niall.
‘’Oh, więc on już nigdy więcej nie uderzył do klubu?’’
zapytałam. Pamiętam, że Zayn, wykorzystywał kobiety.
‘’Nie, robił to cały czas, ale nie został pobity i wracał
sam. Nie wykorzystywał nikogo na jedną noc. Ciągle, miał w sobie tą arogancję. Myślał,
że jest cholernie niesamowity. Następnie, dwa dni temu, poznał ciebie. Zmienił się,
zanim dowiedział się o Stephanie. Ty, upokorzyłaś go. Sprawiasz, że on jest
lepszym człowiekiem. Dobrze, jest mieć ciebie, Stephanie i dawnego Zayna blisko
siebie.’’ Niall, zamknął mnie w ciepłym uścisku.
‘’Dziękuję, Niall. Wiele dla mnie znaczy, słyszeć coś
takiego. Zaczęłam trochę wątpić w siebie, ale ty mnie rozweseliłeś.’’ Szepnęłam.
Oderwałam się lekko od niego, uważając, aby nie obudzić Stephanie.
‘’ Nie ma problemu. Dobrze się czujesz, tutaj? Chcę iść pomóc
chłopakom, nosić ostatnie kartony z twoimi rzeczami. ‘’ skinęłam głową. Nie mogłam
uwierzyć, że miałam tyle śmieci, do przyniesienia. Nie wiedziałam, że mam tyle
rzeczy dla mojej córeczki.
‘’ Tak. jestem pewna, że Zayn, będzie tutaj za chwilę, tak
czy inaczej. ‘’ Niall, zaśmiał się z tego, następnie udał się w kierunku drzwi.
Kilka chwil później, drzwi otworzyły się jeszcze raz. Zayn, zbliżał się i
patrzył na mnie. Westchnął z ulgą.
I jak się Wam podoba? Jestem nową tłumaczką i mam nadzieję, że nie zepsułam Wam rozdziału, swoim tłumaczeniem. Bardzo się starałam, żeby wyszło, jak najlepiej.
czwartek, 24 października 2013
Chapter 21: Care
Weszliśmy, a raczej on wszedł do apartamentu, gdzie Harry i Louis bawili się ze Steph, Liam ich nadzorował. Stephanie trzymała naszyjnik Harry'ego i przekręcała go, przez co Harry miał problemy z oddychaniem.
"O MÓJ BOŻE ! Louis ! Ona mnie dusi !" Wysapał Harry. Louis jedynie się zaśmiał, a Liam był najwyraźniej rozbawiony. Stephanie zachichotała.
"Jezus, Harry. Ona jest dzieckiem." Wydukał pomiędzy śmiechami Louis. Wszyscy przestawi, kiedy zobaczyli mnie i Zayn'a. Stephanie uśmiechnęła się i puściła naszyjnik Harry'ego. Nie jestem w stanie powiedzieć na widok kogo była bardziej podekscytowana; Zayn'a czy mnie. Zayn położył mnie delikatnie na kanapie, odpychając Louis'ego w tym samym momencie. Bez słowa udał się do kuchni. Kilka sekund później wrócił z paczką lodu.
"Co się stało ?" Wydyszał Harry, podnosząc się ze Stephanie.
"Mógłbyś odłożyć ją do łóżeczka ?" Spytałam go, totalnie ignorując pytanie. Harry zrobił to, o co go poprosiłam i wrócił do nas.
"Co się stało ?" Powtórzył Harry, siadając obok mnie. Zayn położył mnie, więc mógł klęczeć, sprawdzając stan kostki.
"Powiem ci co się stało; właściciel jej mieszkania popchnął ją na ziemię, przez co jest ranna." Splunął Zayn z miejsca, w którym klęczał. Niall, Harry, Louis i Liam popatrzyli na mnie z współczuciem.
"NIE ! Zayn przesadza. To był wypadek. Zayn, musisz się uspokoić.Wszystko ok." Zaczęłam czuć się sfrustrowana przez niego; nie odpuści.
"Nie jest ok. Może to był wypadek, ale nadal cię dotknął. Nie powinien być dla ciebie taki ostry. Również cię wykopał. Wyrzucił biedną nastoletnią matkę i jej córkę na ulicę." Wymamrotał Zayn, kiedy jego zimne palce otarły się o moją kostkę, przez co się skrzywiłam.
"Ten biedny koleś ma piątkę dzieci i chorą żonę; nie powinnam byłam oczekiwać, że pozwoli mi zalegać ze spłatą. Nie zapłaciłam czynszu przez parę rachunków za leczenie. W porządku; coś wymyślę." Próbowałam przekonać Zayn'a. W zamian otrzymałam pięć smutnych i wyczekujących spojrzeń.
"Jakie rachunki za leczenie ?" Spytał zmartwiony Zayn. Teraz pocierał moją łydkę.
"Oh, to nic takiego. Tylko pozostałości rachunków z kiedy byłam po porodzie. To była droga procedura i ciągle zwlekałam z płaceniem." Powiedziałam cicho, prawie lekceważąco.
"Z czym jeszcze masz problemy z zapłaceniem ?" Spytał Zayn, wstając. Zacisnął usta w cienką linię, górując nade mną.
"NIE zamierzam dyskutować o moich finansach z waszą piątką !" Warknęłam. Wywrócił jedynie oczami.
"No dalej. Powiedz mi, teraz." Domagał się. Ton jego głosu mnie przekonał.
"Cóż, poza czynszem, o który już dłużej nie muszę się martwić to te rachunki za leczenie. Myślę, że wszystko inne zapłaciłam." Wywnioskowałam, przebiegając po liście wydatków w mojej głowie. Zayn ponownie zajął się moją stopą. Delikatnie położył na niej paczkę lodu.
"Liam- zadzwoń do naszego kierowcy. Harry, Niall i Louis- zacznijcie pakować rzeczy." Zarządził Zayn bez odrywania wzroku ode mnie. Słyszałam, jak Harry mruczy coś pod nosem, ale wszyscy nieoczekiwanie posłuchali. Sądziłam, że to Liam jest liderem. Nie ważne.
"Zayn, mogę to zrobić sama." Zaczęłam się kłócić.
"Oh, bądź cicho." Jęknął.
"Zayn, ja nie mam nawet gdzie-" przerwał mi.
"Ty i Stephanie zostaniecie ze mną w hotelu. Jest wystarczająco duży jak małe mieszkanie." Zadecydował.
"Mieszkanie ?" Nie wiedziałam o czym mówi. (dop. tłum. w oryginale użył słowa "flat", więc po angielsku to ma sens)
"Tak, to inne słowo na apartament. Zgaduję, że Amerykanie go nie używają." Wzruszył ramionami, przesuwając paczkę z lodem na moją kostkę.
"Zayn, nie mogę mieszkać z tobą w twoim pokoju hotelowym." Starałam się brzmieć okrutnie, silnie, ale fakt, że Zayn troszczył się o moją stopę zrujnował moją niezależność.
"Wygląda na to, że nie masz żadnej innej opcji." Stwierdził. Próbowałam wymyślić coś, o co mogłabym się z nim kłócić, ale nie mogłam niczego zaleźć. Miał rację; nie miałam wyboru.
"Dobra." Westchnęłam. Uśmiechnął się do siebie. Na szczęście zmienił temat, więc nie miałam czasu, żeby pławić się moją stratą.
"Nie sądzę, że twoja noga jest złamana, ale wygląda na zwichniętą. Oczywiście, weźmiemy cię do doktora. Kochanie, jak się czujesz ?" Spytał. Nie zamierzałam kłamać; chociaż Zayn denerwował mnie swoją apodyktycznością i kontrolującym podejściem, uważałam, że to seksowne i w pewnym rodzaju nakręcał mnie tym swoim dowodzeniem. Cholera, muszę przestać.
"Mam się dobrze." Powiedziałam, siadając. Zayn wywrócił oczami.
"Na prawdę ?" Kwestionował.
"Tak. Właściwie czuję się idealnie." Uniosłam brodę, krzyżując ramiona. Nie mogłam pozwolić mu czekać na mnie ani chwili dłużej; nie sądziłam, że uda mi się siebie kontrolować.
"Mmm ? Jesteś pewna ? Amy, powiedz mi prawdę." Nakazał surowo, w jego oczach można było dostrzec cień rozbawienia. Cholera, ci chłopcy wiedzą, kiedy wciskam im kit.
"Ja, er, nie sądzę, że mogę na niej chodzić." Wymamrotałam. Zayn popatrzył na mnie; zaskoczony, że tak łatwo się dałam.
"Masz apteczkę ?"
"Uh, myślę, że jest w torbie dziecka." Wskazałam na torbę obok łóżeczka Stephanie. Zayn pokiwał głową i wstał.
"Zostań." Nakazał, podchodząc do łóżeczka.
"Gdzie są wszyscy ?" Spytałam, dopiero zauważając, że jesteśmy w apartamencie sami.
"Poszli kupić pudła." Odpowiedział. Sięgnął do torby i wyciągnął apteczkę. Kiedy stał, spojrzał do łóżeczka i gwałtownie złapał powietrze.
"Co ? Coś nie tak ? Ze Stephanie wszystko ok ?" Spytałam zmartwiona.
"N-nie. Wszystko gra. On po prostu jest... taka piękna. Nie mogę tego pojąć." Odparł cicho, wpatrując się w nią z miłością.
"Zasnęła ?" Spytałam, szepcząc. Zayn odwrócił się do mnie i przytaknął. Powrócił do swojej poprzedniej pozycji przy mojej nodze.
"Wytrzymaj. Przepraszam, jeśli zaboli, gdy dotknę twoją stopę, chcę tylko ją zabandażować, więc będziesz mogła przynajmniej trochę naciskać na nią bez bólu." Wyjaśnił delikatnie. Pokiwałam głową i zagryzłam wargę. Poczekałam kilka minut, gdy zaczął owijać gazę wokół kostki, i wtedy przemówiłam.
"Zayn, nie mogę z tobą mieszkać." Powiedziałam cicho. Zamarł i przeniósł wzrok na mnie.
"Dlaczego ?" Spytał, ból wymalowany był na jego twarzy.
"Nie chcę być twoją 'przygodą na jedną noc', której nie możesz się pozbyć. Nie potrzebuję twojej litości." Próbowałam ująć to delikatnie. Nadal wyglądał na zranionego.
"To nie o to chodzi. Naprawdę cię lubię."
"Wiem, ale ledwo dajemy sobie radę. Mieszkanie razem nie jest dobrym pomysłem, nawet jeśli tylko na parę tygodni, w wielkim pokoju hotelowym." Broniłam się. Przesunął się i klęczał przy mojej głowie. Pochylił się w dół, patrząc mi w oczy. Cholera, dlaczego on musi to robić ? Jego piękne oczy przepełnione były nadzieją i tęsknotą, nie mogłam mu odmówić, kiedy to robił.
"A co jeśli ty i Stephanie zostaniecie ze mną dzisiaj, a potem wynajmiemy wam pokój niedaleko mojego. Wymyślimy coś innego, gdy załatwimy wszystko w Ameryce." Wywnioskował Zayn. Westchnęłam, próbując uniknął jego niesamowitych oczu.
"Nie mam pieniędzy na ten pokój i nie chcę, abyś za mnie płacił." Powiedziałam uparcie.
"Pozwól mi za siebie zapłacić, Amy. Proszę. Mam te wszystkie pieniądze i żadnej rzeczy, na którą mógłbym je wydać; wiem, że to brzmi zarozumiale, ale to prawda. Chcę, nie, MUSZĘ zaopiekować się moją córką. Proszę." Cholera, nie mogę powiedzieć 'nie', kiedy tak na mnie patrzy.
"Zgoda." Dałam się. Triumfujący uśmiech pojawił się na jego ustach. Poczułam, że coś w środku mnie zmusza mnie do powiedzenia mu o mojej decyzji dotyczącej Londynu. Myślałam nad tym. Przesunął się z powrotem do mojej stopy i skoncentrował się nad nią.
"Zayn." Zapiszczałam.
"Mmm ?"
"Kiedy przeprowadzę się z tobą do Londynu, zamierzam znaleźć pracę i kupić swoje własne mieszkanie." Powiedziałam cicho, z nadzieją, że nie usłyszy. Nie miałam szczęścia. Jego głowa uniosła się, a oczy wpatrywały się we mnie z niedowierzaniem.
"Co ?"
"Sposób w jaki opisałeś, jakie mogłoby być moje życie..." To naprawdę było to jak przedstawił moją nową rodzinę. "był kuszący. Chcę zacząć od początku. Chcę jechać z tobą do Londynu i poudawać szczęśliwą rodzinę." Próbowałam brzmieć obojętnie.
"O mój BOŻE" Krzyknął, podskakując wkoło pokoju. Wyglądał jak dziecko.
"Zayn, Stephanie śpi." Skarciłam go szepcząc. Jego oczy się poszerzyły, tak jak uśmiech.
"Tak, wybacz." Wyszeptał, siadając obok mnie. Poczułam jego gorący uśmiech na mojej twarzy. Nagle, w jego oczach pojawił się inny rodzaj pożądania i poczułam jak zatapia swoje ciepłe wargi w moich.
~*~
Spodziewaliście się, że Amy się zgodzi ?
Wybaczcie, że tyle czekaliście. Mam nadzieję, że nie ma błędów (starałam się).
Będę miała pomoc w tłumaczeniu :)
"O MÓJ BOŻE ! Louis ! Ona mnie dusi !" Wysapał Harry. Louis jedynie się zaśmiał, a Liam był najwyraźniej rozbawiony. Stephanie zachichotała.
"Jezus, Harry. Ona jest dzieckiem." Wydukał pomiędzy śmiechami Louis. Wszyscy przestawi, kiedy zobaczyli mnie i Zayn'a. Stephanie uśmiechnęła się i puściła naszyjnik Harry'ego. Nie jestem w stanie powiedzieć na widok kogo była bardziej podekscytowana; Zayn'a czy mnie. Zayn położył mnie delikatnie na kanapie, odpychając Louis'ego w tym samym momencie. Bez słowa udał się do kuchni. Kilka sekund później wrócił z paczką lodu.
"Co się stało ?" Wydyszał Harry, podnosząc się ze Stephanie.
"Mógłbyś odłożyć ją do łóżeczka ?" Spytałam go, totalnie ignorując pytanie. Harry zrobił to, o co go poprosiłam i wrócił do nas.
"Co się stało ?" Powtórzył Harry, siadając obok mnie. Zayn położył mnie, więc mógł klęczeć, sprawdzając stan kostki.
"Powiem ci co się stało; właściciel jej mieszkania popchnął ją na ziemię, przez co jest ranna." Splunął Zayn z miejsca, w którym klęczał. Niall, Harry, Louis i Liam popatrzyli na mnie z współczuciem.
"NIE ! Zayn przesadza. To był wypadek. Zayn, musisz się uspokoić.Wszystko ok." Zaczęłam czuć się sfrustrowana przez niego; nie odpuści.
"Nie jest ok. Może to był wypadek, ale nadal cię dotknął. Nie powinien być dla ciebie taki ostry. Również cię wykopał. Wyrzucił biedną nastoletnią matkę i jej córkę na ulicę." Wymamrotał Zayn, kiedy jego zimne palce otarły się o moją kostkę, przez co się skrzywiłam.
"Ten biedny koleś ma piątkę dzieci i chorą żonę; nie powinnam byłam oczekiwać, że pozwoli mi zalegać ze spłatą. Nie zapłaciłam czynszu przez parę rachunków za leczenie. W porządku; coś wymyślę." Próbowałam przekonać Zayn'a. W zamian otrzymałam pięć smutnych i wyczekujących spojrzeń.
"Jakie rachunki za leczenie ?" Spytał zmartwiony Zayn. Teraz pocierał moją łydkę.
"Oh, to nic takiego. Tylko pozostałości rachunków z kiedy byłam po porodzie. To była droga procedura i ciągle zwlekałam z płaceniem." Powiedziałam cicho, prawie lekceważąco.
"Z czym jeszcze masz problemy z zapłaceniem ?" Spytał Zayn, wstając. Zacisnął usta w cienką linię, górując nade mną.
"NIE zamierzam dyskutować o moich finansach z waszą piątką !" Warknęłam. Wywrócił jedynie oczami.
"No dalej. Powiedz mi, teraz." Domagał się. Ton jego głosu mnie przekonał.
"Cóż, poza czynszem, o który już dłużej nie muszę się martwić to te rachunki za leczenie. Myślę, że wszystko inne zapłaciłam." Wywnioskowałam, przebiegając po liście wydatków w mojej głowie. Zayn ponownie zajął się moją stopą. Delikatnie położył na niej paczkę lodu.
"Liam- zadzwoń do naszego kierowcy. Harry, Niall i Louis- zacznijcie pakować rzeczy." Zarządził Zayn bez odrywania wzroku ode mnie. Słyszałam, jak Harry mruczy coś pod nosem, ale wszyscy nieoczekiwanie posłuchali. Sądziłam, że to Liam jest liderem. Nie ważne.
"Zayn, mogę to zrobić sama." Zaczęłam się kłócić.
"Oh, bądź cicho." Jęknął.
"Zayn, ja nie mam nawet gdzie-" przerwał mi.
"Ty i Stephanie zostaniecie ze mną w hotelu. Jest wystarczająco duży jak małe mieszkanie." Zadecydował.
"Mieszkanie ?" Nie wiedziałam o czym mówi. (dop. tłum. w oryginale użył słowa "flat", więc po angielsku to ma sens)
"Tak, to inne słowo na apartament. Zgaduję, że Amerykanie go nie używają." Wzruszył ramionami, przesuwając paczkę z lodem na moją kostkę.
"Zayn, nie mogę mieszkać z tobą w twoim pokoju hotelowym." Starałam się brzmieć okrutnie, silnie, ale fakt, że Zayn troszczył się o moją stopę zrujnował moją niezależność.
"Wygląda na to, że nie masz żadnej innej opcji." Stwierdził. Próbowałam wymyślić coś, o co mogłabym się z nim kłócić, ale nie mogłam niczego zaleźć. Miał rację; nie miałam wyboru.
"Dobra." Westchnęłam. Uśmiechnął się do siebie. Na szczęście zmienił temat, więc nie miałam czasu, żeby pławić się moją stratą.
"Nie sądzę, że twoja noga jest złamana, ale wygląda na zwichniętą. Oczywiście, weźmiemy cię do doktora. Kochanie, jak się czujesz ?" Spytał. Nie zamierzałam kłamać; chociaż Zayn denerwował mnie swoją apodyktycznością i kontrolującym podejściem, uważałam, że to seksowne i w pewnym rodzaju nakręcał mnie tym swoim dowodzeniem. Cholera, muszę przestać.
"Mam się dobrze." Powiedziałam, siadając. Zayn wywrócił oczami.
"Na prawdę ?" Kwestionował.
"Tak. Właściwie czuję się idealnie." Uniosłam brodę, krzyżując ramiona. Nie mogłam pozwolić mu czekać na mnie ani chwili dłużej; nie sądziłam, że uda mi się siebie kontrolować.
"Mmm ? Jesteś pewna ? Amy, powiedz mi prawdę." Nakazał surowo, w jego oczach można było dostrzec cień rozbawienia. Cholera, ci chłopcy wiedzą, kiedy wciskam im kit.
"Ja, er, nie sądzę, że mogę na niej chodzić." Wymamrotałam. Zayn popatrzył na mnie; zaskoczony, że tak łatwo się dałam.
"Masz apteczkę ?"
"Uh, myślę, że jest w torbie dziecka." Wskazałam na torbę obok łóżeczka Stephanie. Zayn pokiwał głową i wstał.
"Zostań." Nakazał, podchodząc do łóżeczka.
"Gdzie są wszyscy ?" Spytałam, dopiero zauważając, że jesteśmy w apartamencie sami.
"Poszli kupić pudła." Odpowiedział. Sięgnął do torby i wyciągnął apteczkę. Kiedy stał, spojrzał do łóżeczka i gwałtownie złapał powietrze.
"Co ? Coś nie tak ? Ze Stephanie wszystko ok ?" Spytałam zmartwiona.
"N-nie. Wszystko gra. On po prostu jest... taka piękna. Nie mogę tego pojąć." Odparł cicho, wpatrując się w nią z miłością.
"Zasnęła ?" Spytałam, szepcząc. Zayn odwrócił się do mnie i przytaknął. Powrócił do swojej poprzedniej pozycji przy mojej nodze.
"Wytrzymaj. Przepraszam, jeśli zaboli, gdy dotknę twoją stopę, chcę tylko ją zabandażować, więc będziesz mogła przynajmniej trochę naciskać na nią bez bólu." Wyjaśnił delikatnie. Pokiwałam głową i zagryzłam wargę. Poczekałam kilka minut, gdy zaczął owijać gazę wokół kostki, i wtedy przemówiłam.
"Zayn, nie mogę z tobą mieszkać." Powiedziałam cicho. Zamarł i przeniósł wzrok na mnie.
"Dlaczego ?" Spytał, ból wymalowany był na jego twarzy.
"Nie chcę być twoją 'przygodą na jedną noc', której nie możesz się pozbyć. Nie potrzebuję twojej litości." Próbowałam ująć to delikatnie. Nadal wyglądał na zranionego.
"To nie o to chodzi. Naprawdę cię lubię."
"Wiem, ale ledwo dajemy sobie radę. Mieszkanie razem nie jest dobrym pomysłem, nawet jeśli tylko na parę tygodni, w wielkim pokoju hotelowym." Broniłam się. Przesunął się i klęczał przy mojej głowie. Pochylił się w dół, patrząc mi w oczy. Cholera, dlaczego on musi to robić ? Jego piękne oczy przepełnione były nadzieją i tęsknotą, nie mogłam mu odmówić, kiedy to robił.
"A co jeśli ty i Stephanie zostaniecie ze mną dzisiaj, a potem wynajmiemy wam pokój niedaleko mojego. Wymyślimy coś innego, gdy załatwimy wszystko w Ameryce." Wywnioskował Zayn. Westchnęłam, próbując uniknął jego niesamowitych oczu.
"Nie mam pieniędzy na ten pokój i nie chcę, abyś za mnie płacił." Powiedziałam uparcie.
"Pozwól mi za siebie zapłacić, Amy. Proszę. Mam te wszystkie pieniądze i żadnej rzeczy, na którą mógłbym je wydać; wiem, że to brzmi zarozumiale, ale to prawda. Chcę, nie, MUSZĘ zaopiekować się moją córką. Proszę." Cholera, nie mogę powiedzieć 'nie', kiedy tak na mnie patrzy.
"Zgoda." Dałam się. Triumfujący uśmiech pojawił się na jego ustach. Poczułam, że coś w środku mnie zmusza mnie do powiedzenia mu o mojej decyzji dotyczącej Londynu. Myślałam nad tym. Przesunął się z powrotem do mojej stopy i skoncentrował się nad nią.
"Zayn." Zapiszczałam.
"Mmm ?"
"Kiedy przeprowadzę się z tobą do Londynu, zamierzam znaleźć pracę i kupić swoje własne mieszkanie." Powiedziałam cicho, z nadzieją, że nie usłyszy. Nie miałam szczęścia. Jego głowa uniosła się, a oczy wpatrywały się we mnie z niedowierzaniem.
"Co ?"
"Sposób w jaki opisałeś, jakie mogłoby być moje życie..." To naprawdę było to jak przedstawił moją nową rodzinę. "był kuszący. Chcę zacząć od początku. Chcę jechać z tobą do Londynu i poudawać szczęśliwą rodzinę." Próbowałam brzmieć obojętnie.
"O mój BOŻE" Krzyknął, podskakując wkoło pokoju. Wyglądał jak dziecko.
"Zayn, Stephanie śpi." Skarciłam go szepcząc. Jego oczy się poszerzyły, tak jak uśmiech.
"Tak, wybacz." Wyszeptał, siadając obok mnie. Poczułam jego gorący uśmiech na mojej twarzy. Nagle, w jego oczach pojawił się inny rodzaj pożądania i poczułam jak zatapia swoje ciepłe wargi w moich.
~*~
Spodziewaliście się, że Amy się zgodzi ?
Wybaczcie, że tyle czekaliście. Mam nadzieję, że nie ma błędów (starałam się).
Będę miała pomoc w tłumaczeniu :)
poniedziałek, 14 października 2013
Chapter 20: Homeless
Podążałam za Zayn'em aż do apartamentowca. Nie byłam pewna skąd znał drogę, ale to nieistotne. Kiedy doszedł do drzwi, otworzył je i poczekał, aż go dogonię. Gestem ręki zaprosił mnie do środka. Aww, przytrzymał dla mnie drzwi, co za gentleman. Spojrzałam przez ramię, aby sprawdzić czy Zayn jest za mną, ale jestem pewna, że przyłapałam go na gapieniu się na mój tyłek. Zatrzymałam się nagle, przez co się ze mną zderzył.
"Uważaj, jak chodzisz, Malik." Nakazałam żartobliwie. Zayn zarumienił się lekko, uświadamiając sobie, że został przyłapany. Odwrócił wzrok, wchodząc do środka. Nadal nie patrząc na mnie, złapał mnie za dłoń splatając nasze palce ze sobą. Wywróciłam oczami. Lekko pociągnął mnie na schody, spoglądając na mnie bardzo często. Uśmiechałam się, kiedy to robił.
"Na którym piętrze mieszkasz ?" Spytał Zayn po chwili wspinaczki.
"Na następnym." Wybełkotałam. Udaliśmy się na moje piętro. Moje serce zamarło na sekundę, kiedy zobaczyłam kto stoi przed moimi drzwiami. Minęły już dwa tygodnie ?
"Panna Williams." Przywitał mnie chłodno właściciel mojego mieszkania.
"Witam, Panie Jones. Czy jest coś w czym mogę panu pomóc ?" Spytałam przestraszona. Znałam odpowiedź na moje pytanie. Uwolniłam moją dłoń z uścisku Zayn'a i podeszłam do właściciela. Pan Jones był miłym mężczyzną, gdy płaciłam czynsz.
"Tak, to już dwa tygodnie. Tylko tyle czasu mogę ci dać." Powiedział z powagą, ale nadal sympatycznie.
"Dostanę wypłatę za trzy dni. Proszę, daj mi trzy dni." Błagałam. To było kłamstwo, ale musiałam chociaż spróbować. Prawie zapomniałam, że Zayn był za mną.
"Przykro mi, Amy, ale nie mogę. Już dałem ci dwa dodatkowe tygodnie. Inni najemcy będą się skarżyć, bo jesteś jedyną osobę, której dałem tyle czasu." Próbował wyjaśnić.
"Proszę. Nie mam gdzie pójść. Będę bezdomna..." Pan Jones westchnął zniecierpliwiony.
"Nie, przepraszam." Splunął, wzbudzając we mnie gniew.
"Proszę, zdobędę te pieniądze, obiecuję !" Poczułam jak łza opuściła moje oko.
"Nie, Amy. Teraz albo nigdy ! Zdobądź pieniądze w ciągu godziny, albo się stąd wynoś !" Krzyknął na mnie, odwracając się, aby odejść. Złapałam jego ramie, uniemożliwiając mu wyjście.
"PROSZĘ ! Będę bezdomna. Nie mogę tego zrobić Stephanie." Zaczęłam płakać. Pan Jones potrząsnął mocno ramionami, zmuszając mnie do uwolnienia go. W tym samym momencie odepchnął mnie z dala od siebie, nie mając na celu skrzywdzenia mnie. Mimo wszystko, jego popchnięcie było trochę za mocne, więc upadłam na ziemię, wykręcając moją kostkę.
"HEY!" Krzyknął zły Zayn. Popchnął brutalnie Pana Jones'a.
"Co do-" Pan Jones nie zauważył Zayn'a.
"NIGDY więcej jej nie dotykaj. Słyszałeś ?" Wykrzyczał mu prosto w twarz Zayn, jego oczy przepełnione były złością. Trzymał Pana Jones'a za koszulkę przy ścianie.
"Zayn." Próbowałam przykuć jego uwagę do mnie, chcą zapobiec czemukolwiek bardziej gwałtownemu. Zadziałało. Zayn odwrócił się i podbiegł do mnie.
"Wszystko dobrze ?" Spytał delikatnie. Pan Jones nas obserwował.
"Jestem cała. Pomóż mi wstać." Powiedziałam spokojnie. W mojej prawej kostce czułam ból. Cholera, to nie oznaczało nic dobrego. Zayn przytaknął, sięgając po mnie i pomagając mi wstać. Próbowałam nacisnąć na prawą stopę, ale kurewsko bolało.
"Co się dzieje ?" Spytał zdesperowany, dostrzegając, że się skrzywiłam. Wzruszyłam ramionami, próbując pozbyć się grymasu z mojej twarzy.
"Nic. Jestem w porządku." Wymamrotałam. Podniósł mnie do góry i trzymał w weselnym stylu.
"Nie jesteś."
"Postaw mnie na dół." Splunęłam przez zęby.
"Nie możesz chodzić." Było jego odpowiedzią.
"Przepraszam, ale kim ty do diabła jesteś ?" Pan Jones spytał Zayn'a, przerywając naszą kłótnię.
"Twoim najgorszym jebanym koszmarem, jeśli jeszcze raz położysz na niej rękę." Zayn wysyczał; Pana Jones wyglądał na zaskoczonego.
"Nie chciałem-"
"Zayn, uspokój się." prosiłam "to był wypadek."
"Nie, nie był. Ten skurwysyn bez serca chciał wyrzucić młodą dziewczynę i jej dziecko na ulicę." Odpowiedział ostro.
"Źle mi z tym, ale mam rodzinę na utrzymaniu..." Pan Jones wiedział, że kłótnie nie mają sensu.
"Ona też." Zayn zacisnął zęby. Wiedziałam, że jeśliby mnie tam nie było, to Zayn pobił by go.
"Postaw mnie, Zayn." Próbowałam przenieść konwersacją na mnie, z dala od Pana Jones'a.
"Nie." Odpowiedział, zacieśniając swój uścisk. Mój gospodarz wyglądał na zmartwionego tym, że Zayn nie chciał mnie postawić.
"Kim ty jesteś ?" Pan Jones powtórzył, patrząc na Zayn'a z niepokojem, jakby był jakimś kryminalistą.
"Nie twój interes." Splunął Zayn. Jego ręce ścisnęły mnie mocniej.
"To mój interes." Sprzeciwił się. "Amy najwyraźniej chce być odstawiona na dół. Dotykasz ją wbrew jej woli i nigdy wcześniej cię tu nie widziałem..." Pan Jones zlustrował nas podejrzliwie. Z tego co wiedział, Zayn mógł być jakimś przypadkowym dziwakiem, którego spotkałam na schodach. Mógł zanieść mnie do apartamentu i zgwałcić. Wzdrygnęłam się na tę myśl.
"Nie jestem nikim o kogo musiałaby się martwić !" Warknął Zayn. Musiałam coś powiedzieć.
"Zayn, Jezu, zrelaksuj się. To był wypadek !" Odwróciłam się niechętnie do mojego wynajemcy. "Panie Jones, to jest Zayn. Jest, er, ojcem Stephanie." Zniżyłam głos na wypowiadając ostatnią część. Zobaczyłam jak jego szczęka opada, gdy Zayn trzymał mnie przy swoim ciele jak księżniczkę. Zobaczyłam, jak Zayn spogląda na mnie zaskoczony, a cień uśmiechu przeszedł przez jego usta.
"Oh, er. Miło cię poznać. Zayn, tak ?" Mój gospodarz próbował przyjąć przyjacielskie nastawienie, ale Zayn je odrzucił.
"Zamknij się kurwa. Wyrzucasz moje dziecko i jej matkę na ulicę. Douchebag, są BEZDOMNE ! Ale nie martw się, wyniosą się przed północą." Odpowiedział chłodno Zayn.
"Zayn." Byłam gotowa się kłócić. Zayn uciszył mnie dominującym spojrzeniem. Jego oczy były ciemne i władcze. To byłby zł pomysł, żeby z nim walczyć. Przycisnął mnie do swojej klatki piersiowej, odwracając się od mojego wynajemcy i uderzając nogą w drzwi. Za moment czy dwa, zostały otworzone przez Niall'a. Wyglądał na zmieszanego i skoncentrowanego, kiedy zobaczył Zayn'a trzymającego mnie, ale Zayn zignorował go i wszedł do mieszkania.
~*~
Nie mam pojęcia czy dam radę kontynuować tłumaczenie. Nie mam czasu. Staram się dodawać co 4 dni, ale muszę się skupiać na nauce. x
"Uważaj, jak chodzisz, Malik." Nakazałam żartobliwie. Zayn zarumienił się lekko, uświadamiając sobie, że został przyłapany. Odwrócił wzrok, wchodząc do środka. Nadal nie patrząc na mnie, złapał mnie za dłoń splatając nasze palce ze sobą. Wywróciłam oczami. Lekko pociągnął mnie na schody, spoglądając na mnie bardzo często. Uśmiechałam się, kiedy to robił.
"Na którym piętrze mieszkasz ?" Spytał Zayn po chwili wspinaczki.
"Na następnym." Wybełkotałam. Udaliśmy się na moje piętro. Moje serce zamarło na sekundę, kiedy zobaczyłam kto stoi przed moimi drzwiami. Minęły już dwa tygodnie ?
"Panna Williams." Przywitał mnie chłodno właściciel mojego mieszkania.
"Witam, Panie Jones. Czy jest coś w czym mogę panu pomóc ?" Spytałam przestraszona. Znałam odpowiedź na moje pytanie. Uwolniłam moją dłoń z uścisku Zayn'a i podeszłam do właściciela. Pan Jones był miłym mężczyzną, gdy płaciłam czynsz.
"Tak, to już dwa tygodnie. Tylko tyle czasu mogę ci dać." Powiedział z powagą, ale nadal sympatycznie.
"Dostanę wypłatę za trzy dni. Proszę, daj mi trzy dni." Błagałam. To było kłamstwo, ale musiałam chociaż spróbować. Prawie zapomniałam, że Zayn był za mną.
"Przykro mi, Amy, ale nie mogę. Już dałem ci dwa dodatkowe tygodnie. Inni najemcy będą się skarżyć, bo jesteś jedyną osobę, której dałem tyle czasu." Próbował wyjaśnić.
"Proszę. Nie mam gdzie pójść. Będę bezdomna..." Pan Jones westchnął zniecierpliwiony.
"Nie, przepraszam." Splunął, wzbudzając we mnie gniew.
"Proszę, zdobędę te pieniądze, obiecuję !" Poczułam jak łza opuściła moje oko.
"Nie, Amy. Teraz albo nigdy ! Zdobądź pieniądze w ciągu godziny, albo się stąd wynoś !" Krzyknął na mnie, odwracając się, aby odejść. Złapałam jego ramie, uniemożliwiając mu wyjście.
"PROSZĘ ! Będę bezdomna. Nie mogę tego zrobić Stephanie." Zaczęłam płakać. Pan Jones potrząsnął mocno ramionami, zmuszając mnie do uwolnienia go. W tym samym momencie odepchnął mnie z dala od siebie, nie mając na celu skrzywdzenia mnie. Mimo wszystko, jego popchnięcie było trochę za mocne, więc upadłam na ziemię, wykręcając moją kostkę.
"HEY!" Krzyknął zły Zayn. Popchnął brutalnie Pana Jones'a.
"Co do-" Pan Jones nie zauważył Zayn'a.
"NIGDY więcej jej nie dotykaj. Słyszałeś ?" Wykrzyczał mu prosto w twarz Zayn, jego oczy przepełnione były złością. Trzymał Pana Jones'a za koszulkę przy ścianie.
"Zayn." Próbowałam przykuć jego uwagę do mnie, chcą zapobiec czemukolwiek bardziej gwałtownemu. Zadziałało. Zayn odwrócił się i podbiegł do mnie.
"Wszystko dobrze ?" Spytał delikatnie. Pan Jones nas obserwował.
"Jestem cała. Pomóż mi wstać." Powiedziałam spokojnie. W mojej prawej kostce czułam ból. Cholera, to nie oznaczało nic dobrego. Zayn przytaknął, sięgając po mnie i pomagając mi wstać. Próbowałam nacisnąć na prawą stopę, ale kurewsko bolało.
"Co się dzieje ?" Spytał zdesperowany, dostrzegając, że się skrzywiłam. Wzruszyłam ramionami, próbując pozbyć się grymasu z mojej twarzy.
"Nic. Jestem w porządku." Wymamrotałam. Podniósł mnie do góry i trzymał w weselnym stylu.
"Nie jesteś."
"Postaw mnie na dół." Splunęłam przez zęby.
"Nie możesz chodzić." Było jego odpowiedzią.
"Przepraszam, ale kim ty do diabła jesteś ?" Pan Jones spytał Zayn'a, przerywając naszą kłótnię.
"Twoim najgorszym jebanym koszmarem, jeśli jeszcze raz położysz na niej rękę." Zayn wysyczał; Pana Jones wyglądał na zaskoczonego.
"Nie chciałem-"
"Zayn, uspokój się." prosiłam "to był wypadek."
"Nie, nie był. Ten skurwysyn bez serca chciał wyrzucić młodą dziewczynę i jej dziecko na ulicę." Odpowiedział ostro.
"Źle mi z tym, ale mam rodzinę na utrzymaniu..." Pan Jones wiedział, że kłótnie nie mają sensu.
"Ona też." Zayn zacisnął zęby. Wiedziałam, że jeśliby mnie tam nie było, to Zayn pobił by go.
"Postaw mnie, Zayn." Próbowałam przenieść konwersacją na mnie, z dala od Pana Jones'a.
"Nie." Odpowiedział, zacieśniając swój uścisk. Mój gospodarz wyglądał na zmartwionego tym, że Zayn nie chciał mnie postawić.
"Kim ty jesteś ?" Pan Jones powtórzył, patrząc na Zayn'a z niepokojem, jakby był jakimś kryminalistą.
"Nie twój interes." Splunął Zayn. Jego ręce ścisnęły mnie mocniej.
"To mój interes." Sprzeciwił się. "Amy najwyraźniej chce być odstawiona na dół. Dotykasz ją wbrew jej woli i nigdy wcześniej cię tu nie widziałem..." Pan Jones zlustrował nas podejrzliwie. Z tego co wiedział, Zayn mógł być jakimś przypadkowym dziwakiem, którego spotkałam na schodach. Mógł zanieść mnie do apartamentu i zgwałcić. Wzdrygnęłam się na tę myśl.
"Nie jestem nikim o kogo musiałaby się martwić !" Warknął Zayn. Musiałam coś powiedzieć.
"Zayn, Jezu, zrelaksuj się. To był wypadek !" Odwróciłam się niechętnie do mojego wynajemcy. "Panie Jones, to jest Zayn. Jest, er, ojcem Stephanie." Zniżyłam głos na wypowiadając ostatnią część. Zobaczyłam jak jego szczęka opada, gdy Zayn trzymał mnie przy swoim ciele jak księżniczkę. Zobaczyłam, jak Zayn spogląda na mnie zaskoczony, a cień uśmiechu przeszedł przez jego usta.
"Oh, er. Miło cię poznać. Zayn, tak ?" Mój gospodarz próbował przyjąć przyjacielskie nastawienie, ale Zayn je odrzucił.
"Zamknij się kurwa. Wyrzucasz moje dziecko i jej matkę na ulicę. Douchebag, są BEZDOMNE ! Ale nie martw się, wyniosą się przed północą." Odpowiedział chłodno Zayn.
"Zayn." Byłam gotowa się kłócić. Zayn uciszył mnie dominującym spojrzeniem. Jego oczy były ciemne i władcze. To byłby zł pomysł, żeby z nim walczyć. Przycisnął mnie do swojej klatki piersiowej, odwracając się od mojego wynajemcy i uderzając nogą w drzwi. Za moment czy dwa, zostały otworzone przez Niall'a. Wyglądał na zmieszanego i skoncentrowanego, kiedy zobaczył Zayn'a trzymającego mnie, ale Zayn zignorował go i wszedł do mieszkania.
~*~
Nie mam pojęcia czy dam radę kontynuować tłumaczenie. Nie mam czasu. Staram się dodawać co 4 dni, ale muszę się skupiać na nauce. x
czwartek, 10 października 2013
Chapter 19: Reasons
Czy ja dobrze słyszałam ? Nie, pewnie nie. Zayn był całkiem rozsądnym gościem; nie było mowy, że właśnie spytał mnie o przeprowadzkę na drugą stronę Oceanu Atlantyckiego z nim. Definitywnie się przesłyszałam. Mam na myśli to, że większość czasu ledwo ze sobą spędzamy. Nie widywaliśmy się aż tyle. Cały czas się kłóciliśmy. Tak, nie było mowy, żeby spytał mnie o przeprowadzkę do Londynu.
"P-przeprowadzić się do L-londynu z t-tobą ?" Wyjąkałam, podwójnie upewniając się, że usłyszałam do poprawnie.
"Tak." Było jego prostą odpowiedzią. Cholera, więc nie usłyszałam go źle. Odsunęłam się od niego i przestałam maszerować. Odwrócił się do mnie.
"Czego oczekujesz ode mnie, żebym powiedziała ?" Spytałam cicho.
"Tak. CHCĘ, abyś powiedziała tak." Zrobił krok w moją stronę.
"Nie mogę, Zayn. Wiesz o tym." Wyszeptałam do niego, patrząc w jego błagające oczy.
"Dlaczego nie ?" Kwestionował mnie.
"To jest moje życie, Zayn. Mam tutaj pracę. Moje mieszkanie jest tutaj. Moi przyjaciele są tutaj. Moja córka tu rosła. Nowy Jork to mój dom. Nie mogę tak po prostu wyjechać." Sprzeciwiłam się. Jak mógł tego nie zauważyć ? Zayn uniósł brwi.
"Rozumiem, że Nowy Jork to twój dom, ale nic innego cię tutaj tak naprawdę nie trzyma." Powiedział. Czy on nie słyszał tego, co przed chwilą powiedziałam ?
"Właśnie wyjaśniłam ci co dokładnie mnie tutaj trzyma, Zayn." Odparłam, lekko sfrustrowana. Westchnął głośno.
"Nic z tego cię tutaj nie trzyma, Amy. Jeśli pojedziecie ze mną do Londynu to nie będziesz musiała pracować. Zajmę się wami."
"Nie chcę, żebyś się nami zajmował. Doskonale radzę sobie sama." Powiedziałam zawzięcie.
"Twój apartament jest do bani, bez urazy. Nie chcę, aby moja córka tam mieszkała; ani ty. Jest w niebezpiecznej okolicy i nie jest jednym z ładniejszych mieszkań. Nie chcę żeby żadna z moich dziewczyn tam mieszkała." Zaczekajcie; czy on właśnie nazwał mnie "swoją dziewczyną" ? Uznałam fakt, iż był taki decydujący na temat moich warunków do mieszkania był miły. Miał rację, ale nadal musiałam się z nim o to kłócić.
"Nie jestem twoją dziewczyną." Wymamrotałam, nie zastanawiając się na czymś, o co mogłabym się z nim sprzeczać. Nie uznawał mnie. Nie mogłam wymyślić, jak był taki spokojny i miły, kiedy ja walczyłam silnie i agresywnie.
"W każdym bądź razie, sądziłem, że już nie utrzymujesz kontaktów ze swoimi przyjaciółmi." Powiedział sympatycznie, ale te słowa mnie ukuły. Próbowałam zignorować gulę rosnącą w moim gardle.
"Nadal mam Lynn i paru pracodawców." Mruknęłam; chociaż dalsza kłótnia była bezsensowna; był zawzięty.
"Stephanie ma tylko 6 miesięcy. Nie mieszkała w Nowym Jorku za długo. Możemy wychować ją w Londynie." Naciskał.
"Chcę, żeby wychowała się w Nowym Jorku. To mój dom." Powtórzyłam.
"Wiem, że Nowy Jork jest twoim domem, ale nic poza tym cię tutaj nie trzyma. Możesz sprawić, że Anglia będzie twoim nowym domem. Nie powiedziałem jeszcze mojej rodzinie o tobie i Stephanie, ale wiem, że będą nas wspierać. Moja mama będzie pełna zachwytu, gdy dowie się, że ma wnuczkę. Oni mogą być twoją nową rodziną. Ja mogę być twoją rodziną." Ostatnią część powiedział ciszej. Coś w tym, co powiedział mnie dotknęło. Nie byłam pewna czy to ta akceptacja ze strony jego rodziny, czy fakt, że nazwał się moją nową rodziną. Westchnęłam.
"Zayn, nie możesz oczekiwać ode mnie natychmiastowej odpowiedzi. Pozwól mi nad tym pomyśleć." Konkludowałam. Zayn przytaknął ze zrozumieniem zanim złapał moją rękę i przytulił mnie do siebie. Nasze ciała się zderzyły, kiedy trzymał mnie blisko siebie.
"Weź tyle czasu, ile potrzebujesz, ale wiedz, że będę z tobą nie ważne co. Pominąłem jedną przyczynę dla której powinnaś przeprowadzić się ze mną do Londynu. Chciałabyś ją usłyszeć ?" Wyszeptał uwodzicielsko do mojego ucha. Chociaż wiedziałam co to za przyczyna, chciałam ją usłyszeć z jego ust, dla pewności. Przełknęłam ślinę, kiedy jego ciepły oddech zaczął mnie łaskotać.
"Mmhmm." Wymamrotałam. Uśmiechnął się powoli; seksownie.
"My. Chcę dać nam szansę. Wiem, że myślisz, że to dlatego, iż jesteś matką mojego dziecka, ale tak nie jest. Podobałaś mi się zanim dowiedziałem się o Stephanie. Chciałem być kimś więcej, niż tylko przyjacielem. Pamiętasz, gdy pocałowaliśmy się na balkonie w pokoju Harry'ego ? Chciałem cię zanim to wszystko się zdarzyło. Chcę cię." Odsunął się ode mnie i zaczął iść w kierunku miejsca, z którego przyszliśmy nie oglądając się, zostawiając mnie oniemiałą.
~*~
Szkoła zabiera mi cały wolny czas i jeszcze bierzmowanie w tym roku.
Przepraszam za błędy, na pewno są.
Prawie 20 tysięcy wyświetleń, bardzo dziękuję. Zakładając tego bloga nie oczekiwałyśmy aż tak wielu czytelników. x
"P-przeprowadzić się do L-londynu z t-tobą ?" Wyjąkałam, podwójnie upewniając się, że usłyszałam do poprawnie.
"Tak." Było jego prostą odpowiedzią. Cholera, więc nie usłyszałam go źle. Odsunęłam się od niego i przestałam maszerować. Odwrócił się do mnie.
"Czego oczekujesz ode mnie, żebym powiedziała ?" Spytałam cicho.
"Tak. CHCĘ, abyś powiedziała tak." Zrobił krok w moją stronę.
"Nie mogę, Zayn. Wiesz o tym." Wyszeptałam do niego, patrząc w jego błagające oczy.
"Dlaczego nie ?" Kwestionował mnie.
"To jest moje życie, Zayn. Mam tutaj pracę. Moje mieszkanie jest tutaj. Moi przyjaciele są tutaj. Moja córka tu rosła. Nowy Jork to mój dom. Nie mogę tak po prostu wyjechać." Sprzeciwiłam się. Jak mógł tego nie zauważyć ? Zayn uniósł brwi.
"Rozumiem, że Nowy Jork to twój dom, ale nic innego cię tutaj tak naprawdę nie trzyma." Powiedział. Czy on nie słyszał tego, co przed chwilą powiedziałam ?
"Właśnie wyjaśniłam ci co dokładnie mnie tutaj trzyma, Zayn." Odparłam, lekko sfrustrowana. Westchnął głośno.
"Nic z tego cię tutaj nie trzyma, Amy. Jeśli pojedziecie ze mną do Londynu to nie będziesz musiała pracować. Zajmę się wami."
"Nie chcę, żebyś się nami zajmował. Doskonale radzę sobie sama." Powiedziałam zawzięcie.
"Twój apartament jest do bani, bez urazy. Nie chcę, aby moja córka tam mieszkała; ani ty. Jest w niebezpiecznej okolicy i nie jest jednym z ładniejszych mieszkań. Nie chcę żeby żadna z moich dziewczyn tam mieszkała." Zaczekajcie; czy on właśnie nazwał mnie "swoją dziewczyną" ? Uznałam fakt, iż był taki decydujący na temat moich warunków do mieszkania był miły. Miał rację, ale nadal musiałam się z nim o to kłócić.
"Nie jestem twoją dziewczyną." Wymamrotałam, nie zastanawiając się na czymś, o co mogłabym się z nim sprzeczać. Nie uznawał mnie. Nie mogłam wymyślić, jak był taki spokojny i miły, kiedy ja walczyłam silnie i agresywnie.
"W każdym bądź razie, sądziłem, że już nie utrzymujesz kontaktów ze swoimi przyjaciółmi." Powiedział sympatycznie, ale te słowa mnie ukuły. Próbowałam zignorować gulę rosnącą w moim gardle.
"Nadal mam Lynn i paru pracodawców." Mruknęłam; chociaż dalsza kłótnia była bezsensowna; był zawzięty.
"Stephanie ma tylko 6 miesięcy. Nie mieszkała w Nowym Jorku za długo. Możemy wychować ją w Londynie." Naciskał.
"Chcę, żeby wychowała się w Nowym Jorku. To mój dom." Powtórzyłam.
"Wiem, że Nowy Jork jest twoim domem, ale nic poza tym cię tutaj nie trzyma. Możesz sprawić, że Anglia będzie twoim nowym domem. Nie powiedziałem jeszcze mojej rodzinie o tobie i Stephanie, ale wiem, że będą nas wspierać. Moja mama będzie pełna zachwytu, gdy dowie się, że ma wnuczkę. Oni mogą być twoją nową rodziną. Ja mogę być twoją rodziną." Ostatnią część powiedział ciszej. Coś w tym, co powiedział mnie dotknęło. Nie byłam pewna czy to ta akceptacja ze strony jego rodziny, czy fakt, że nazwał się moją nową rodziną. Westchnęłam.
"Zayn, nie możesz oczekiwać ode mnie natychmiastowej odpowiedzi. Pozwól mi nad tym pomyśleć." Konkludowałam. Zayn przytaknął ze zrozumieniem zanim złapał moją rękę i przytulił mnie do siebie. Nasze ciała się zderzyły, kiedy trzymał mnie blisko siebie.
"Weź tyle czasu, ile potrzebujesz, ale wiedz, że będę z tobą nie ważne co. Pominąłem jedną przyczynę dla której powinnaś przeprowadzić się ze mną do Londynu. Chciałabyś ją usłyszeć ?" Wyszeptał uwodzicielsko do mojego ucha. Chociaż wiedziałam co to za przyczyna, chciałam ją usłyszeć z jego ust, dla pewności. Przełknęłam ślinę, kiedy jego ciepły oddech zaczął mnie łaskotać.
"Mmhmm." Wymamrotałam. Uśmiechnął się powoli; seksownie.
"My. Chcę dać nam szansę. Wiem, że myślisz, że to dlatego, iż jesteś matką mojego dziecka, ale tak nie jest. Podobałaś mi się zanim dowiedziałem się o Stephanie. Chciałem być kimś więcej, niż tylko przyjacielem. Pamiętasz, gdy pocałowaliśmy się na balkonie w pokoju Harry'ego ? Chciałem cię zanim to wszystko się zdarzyło. Chcę cię." Odsunął się ode mnie i zaczął iść w kierunku miejsca, z którego przyszliśmy nie oglądając się, zostawiając mnie oniemiałą.
~*~
Szkoła zabiera mi cały wolny czas i jeszcze bierzmowanie w tym roku.
Przepraszam za błędy, na pewno są.
Prawie 20 tysięcy wyświetleń, bardzo dziękuję. Zakładając tego bloga nie oczekiwałyśmy aż tak wielu czytelników. x
niedziela, 6 października 2013
Chapter 18: Kamilah
Patrzyłam jak Zayn pozwala Steph bawić się łańcuchem znajdującym się na jego szyi. Przez około piętnaście minut opierałam się o ścianę, reszta chłopców siedziała na kanapie, wszyscy przyglądaliśmy się Zayn'owi, który tańczył po apartamencie, trzymając Stephanie. Odkryła, że łańcuch był fascynujący; jak jakiś iPod czy inne gówno.
"Jesteście głodni ? Przynieść wam coś ?" Powiedziałam, przerywając ciszę, gdy odwróciłam się do chłopców. Wymienili się spojrzeniami.
"Nie, dzięki kochanie." Odpowiedział Liam z uspokajającym uśmiechem.
"Uh, coś do jedzenia byłoby miłe." Niall popatrzył na mnie z nadzieją.
"Coś do picia byłoby wspaniałe." Uśmiechnął się głupkowato Harry.
"Byłoby świetnie, gdybyś pokazała mi w którą stronę do łazienki." Przemówił Louis. Liam posłał im wszystkim brudne spojrzenia, potępiając to, że skorzystali z mojej oferty.
"Uh, wszystko co mam do jedzenia to czipsy. Czy woda będzie w porządku ? Łazienka jest na końcu korytarza, jasnoniebieski drzwi." Odpowiedziałam.
"Tylko czipsy ! Możemy zamówić pizzę ?" Jęknął Niall.
"Woda, nie masz alkoholu albo soku, ale czegoś ?" Skarżył się Harry.
"Wzdłuż korytarza ? DZIELISZ łazienkę z innymi ludźmi ?" Spytał obrzydzony Louis. Wywróciłam na nich oczami. Liam posłał mi przepraszający uśmiech. Wzruszyłam ramionami.
"Er, mogę zamówić pizzę, ale wasza dwójka" Popatrzyłam na Louis'ego i Harry'ego. "musicie to przeboleć. Nie mam nic innego do picia, Harry, ponieważ soki są tuczące, a alkohol zrobiłby ze mnie zła matkę. Louis, możesz skorzystać z łazienki lub trzymać, twój wybór." Mój głos przybrał srogi ton, a Liam pokiwał głową z aprobatą.
"Wytrzymam." Mruknął Louis.
"Alkohol jest powodem dla którego ty JESTEŚ matką." Wymamrotał Harry.
"Cokolwiek ja piję, pije dziecko." Wyjaśniłam Harry'emu, powstrzymując uderzenie, które chciałam mu wymierzyć.
"Hey, ludzie. Przestańcie być niewdzięczni; to podłe." Narzekał Zayn podchodząc do nas. Posłał Harry'emu i Louis'emu ostrzegające spojrzenie. Stał po mojej stronie. Uśmiechnęłam się do niego wdzięczna, a on odwzajemnił gest.
"Dzięki." Powiedziałam cicho. Jego oczy migotały, gdy patrzył na mnie i sądzę, że widziałam jak jego mięśnie napinały się, kiedy poprawiał sposób trzymania Stephanie.
"Nie ma problemu, skarbie. Niall, NIE zamawiamy pizzy. Rusz swój leniwy tyłek i zdobądź tą cholerną pizzę sam." Dodał Zayn. To było dotkliwe i w pewien sposób słodkie, że brzmiał tak... ojcowsko i odpowiedzialnie.
"Hey, żadnego przeklinania przy dziecku." Skarciłam go żartobliwie. Zayn posłał mi oczko. Wywróciłam oczami, ale sekretnie spowodował, że moje serce zatrzepotało.
"Ok, gołąbeczki skończcie." Jęknął Louis.
"Mogę ją potrzymać ?" Spytał bojaźliwie Harry. Odwróciłam głowę na to, jak temat rozmowy się zmienił.
"Hazza, czy to-" Liam zaczął, ale Harry mu przerwał.
"Jezu, Liam. Trzymałem już wcześniej dziecko." Wywrócił oczami.
"Pewnie, Harry. Tylko bądź ostrożny i będzie bawiła się twoim wisiorkiem." Ostrzegłam, sięgając po Stephanie. Zayn zacisnął szczękę i odwrócił się, więc nie mogłam jej dostać. Zmarszczyłam brwi.
"Nie chcę jeszcze pozwolić jej odejść." Wybełkotał Zayn jako wyjaśnienie. Awww, jak słodko !
"Zayn, będziesz miał masę czasu na trzymanie jej w przyszłości. Ufam Liam'owi, że zajmie się tą czwórką, dlaczego nie pójdziemy na spacer." Zaproponowałam. Zobaczyłam, że Louis skrzyżował ramiona, kiedy wymieniłam go jako kogoś kto potrzebuje opieki. Zayn zawahał się, ale wręczył Stephanie Harry'emu. Popatrzył na Liam'a błagającym spojrzeniem, zanim wziął mnie za rękę i pociągnął na zewnątrz.
"Kamilah." Powiedział, gdy zamknęłam drzwi.
"Co ?"
"Kamilah; chcę, żeby drugim imieniem Stephanie było Kamilah." Powiedział mocno.
"Camilla ? Jak C-A-"
"Nie. Kamilah. K-A-M-I-L-A-H. To arabskie imię. Oznacza idealna." Wymamrotał zażenowany przez sentyment. Uśmiechnęłam się do niego.
"Stephanie Kamilah Williams. Jak dla mnie brzmi świetnie." Przytaknęłam. Uśmiechnął się.
"Kocham ją bardzo mocno. Bałem się z nią spotykać, ale kiedy pierwszy raz moje oczy na niej spoczęły, nie mogłem sobie wyobrazić mojego życia bez niej. Nie wiem co teraz zrobić." Przyznał. Zaczęliśmy schodzić po schodach do lobby. Wsunął swoją rękę w moją.
"Cóż, będziesz w Nowym Jorku przez kilka tygodni. Możesz widywać się z nią tak często, jak tylko będziesz chciał. Wtedy, będziesz w stanie odwiedzać ją kiedykolwiek. Plus, masz trasę koncertową po Ameryce w przyszłym roku. Możesz ją wtedy zobaczyć." Próbowałam wyjść z dobrym planem, ale ten, który zaproponowałam był do bani.
"Nie chcę widywać jej kilka razy w roku, Amy." Powiedział cicho. Położyłam głowę na jego ramieniu, kiedy oplótł mnie swoją ręką wokół pasa.
"Wiem, ale nie mam pojęcie co innego możemy zrobić." Westchnęłam.
"Przeprowadźcie się ze mną do Londynu."
~*~
Jak myślicie, co Amy powie na propozycję Zayn'a ?
Przepraszam za błędy. xx
Odpowiadając na pytanie : postaram się dodawać co 4/3 dni.
Dodany później, ponieważ byłam na zawodach w Czechach.
"Jesteście głodni ? Przynieść wam coś ?" Powiedziałam, przerywając ciszę, gdy odwróciłam się do chłopców. Wymienili się spojrzeniami.
"Nie, dzięki kochanie." Odpowiedział Liam z uspokajającym uśmiechem.
"Uh, coś do jedzenia byłoby miłe." Niall popatrzył na mnie z nadzieją.
"Coś do picia byłoby wspaniałe." Uśmiechnął się głupkowato Harry.
"Byłoby świetnie, gdybyś pokazała mi w którą stronę do łazienki." Przemówił Louis. Liam posłał im wszystkim brudne spojrzenia, potępiając to, że skorzystali z mojej oferty.
"Uh, wszystko co mam do jedzenia to czipsy. Czy woda będzie w porządku ? Łazienka jest na końcu korytarza, jasnoniebieski drzwi." Odpowiedziałam.
"Tylko czipsy ! Możemy zamówić pizzę ?" Jęknął Niall.
"Woda, nie masz alkoholu albo soku, ale czegoś ?" Skarżył się Harry.
"Wzdłuż korytarza ? DZIELISZ łazienkę z innymi ludźmi ?" Spytał obrzydzony Louis. Wywróciłam na nich oczami. Liam posłał mi przepraszający uśmiech. Wzruszyłam ramionami.
"Er, mogę zamówić pizzę, ale wasza dwójka" Popatrzyłam na Louis'ego i Harry'ego. "musicie to przeboleć. Nie mam nic innego do picia, Harry, ponieważ soki są tuczące, a alkohol zrobiłby ze mnie zła matkę. Louis, możesz skorzystać z łazienki lub trzymać, twój wybór." Mój głos przybrał srogi ton, a Liam pokiwał głową z aprobatą.
"Wytrzymam." Mruknął Louis.
"Alkohol jest powodem dla którego ty JESTEŚ matką." Wymamrotał Harry.
"Cokolwiek ja piję, pije dziecko." Wyjaśniłam Harry'emu, powstrzymując uderzenie, które chciałam mu wymierzyć.
"Hey, ludzie. Przestańcie być niewdzięczni; to podłe." Narzekał Zayn podchodząc do nas. Posłał Harry'emu i Louis'emu ostrzegające spojrzenie. Stał po mojej stronie. Uśmiechnęłam się do niego wdzięczna, a on odwzajemnił gest.
"Dzięki." Powiedziałam cicho. Jego oczy migotały, gdy patrzył na mnie i sądzę, że widziałam jak jego mięśnie napinały się, kiedy poprawiał sposób trzymania Stephanie.
"Nie ma problemu, skarbie. Niall, NIE zamawiamy pizzy. Rusz swój leniwy tyłek i zdobądź tą cholerną pizzę sam." Dodał Zayn. To było dotkliwe i w pewien sposób słodkie, że brzmiał tak... ojcowsko i odpowiedzialnie.
"Hey, żadnego przeklinania przy dziecku." Skarciłam go żartobliwie. Zayn posłał mi oczko. Wywróciłam oczami, ale sekretnie spowodował, że moje serce zatrzepotało.
"Ok, gołąbeczki skończcie." Jęknął Louis.
"Mogę ją potrzymać ?" Spytał bojaźliwie Harry. Odwróciłam głowę na to, jak temat rozmowy się zmienił.
"Hazza, czy to-" Liam zaczął, ale Harry mu przerwał.
"Jezu, Liam. Trzymałem już wcześniej dziecko." Wywrócił oczami.
"Pewnie, Harry. Tylko bądź ostrożny i będzie bawiła się twoim wisiorkiem." Ostrzegłam, sięgając po Stephanie. Zayn zacisnął szczękę i odwrócił się, więc nie mogłam jej dostać. Zmarszczyłam brwi.
"Nie chcę jeszcze pozwolić jej odejść." Wybełkotał Zayn jako wyjaśnienie. Awww, jak słodko !
"Zayn, będziesz miał masę czasu na trzymanie jej w przyszłości. Ufam Liam'owi, że zajmie się tą czwórką, dlaczego nie pójdziemy na spacer." Zaproponowałam. Zobaczyłam, że Louis skrzyżował ramiona, kiedy wymieniłam go jako kogoś kto potrzebuje opieki. Zayn zawahał się, ale wręczył Stephanie Harry'emu. Popatrzył na Liam'a błagającym spojrzeniem, zanim wziął mnie za rękę i pociągnął na zewnątrz.
"Kamilah." Powiedział, gdy zamknęłam drzwi.
"Co ?"
"Kamilah; chcę, żeby drugim imieniem Stephanie było Kamilah." Powiedział mocno.
"Camilla ? Jak C-A-"
"Nie. Kamilah. K-A-M-I-L-A-H. To arabskie imię. Oznacza idealna." Wymamrotał zażenowany przez sentyment. Uśmiechnęłam się do niego.
"Stephanie Kamilah Williams. Jak dla mnie brzmi świetnie." Przytaknęłam. Uśmiechnął się.
"Kocham ją bardzo mocno. Bałem się z nią spotykać, ale kiedy pierwszy raz moje oczy na niej spoczęły, nie mogłem sobie wyobrazić mojego życia bez niej. Nie wiem co teraz zrobić." Przyznał. Zaczęliśmy schodzić po schodach do lobby. Wsunął swoją rękę w moją.
"Cóż, będziesz w Nowym Jorku przez kilka tygodni. Możesz widywać się z nią tak często, jak tylko będziesz chciał. Wtedy, będziesz w stanie odwiedzać ją kiedykolwiek. Plus, masz trasę koncertową po Ameryce w przyszłym roku. Możesz ją wtedy zobaczyć." Próbowałam wyjść z dobrym planem, ale ten, który zaproponowałam był do bani.
"Nie chcę widywać jej kilka razy w roku, Amy." Powiedział cicho. Położyłam głowę na jego ramieniu, kiedy oplótł mnie swoją ręką wokół pasa.
"Wiem, ale nie mam pojęcie co innego możemy zrobić." Westchnęłam.
"Przeprowadźcie się ze mną do Londynu."
~*~
Jak myślicie, co Amy powie na propozycję Zayn'a ?
Przepraszam za błędy. xx
Odpowiadając na pytanie : postaram się dodawać co 4/3 dni.
Dodany później, ponieważ byłam na zawodach w Czechach.
Subskrybuj:
Posty (Atom)