sobota, 8 marca 2014

Chapter 36: Airport ; Chapter 37: Home

HAHA TAKA MAŁA SUPRAJS XD 



Rozejrzałam się nerwowo dookoła. Nie wiedziałam gdzie jestem. Byłam w miejscu, w którym jeszcze nigdy nie byłam. Przycisnęłam Stephanie mocniej do mojego ciała. Ciągle szukałam wzrokiem Zayna, ale nie mogłam go dostrzec.

Wokół mnie było pełno turystów i zabieganych ludzi, którzy szukali swoich bagaży. Wszystko co miałam to był mój bagaż podręczny więc nie miałam tego problemu, za to miałam inny, gdzie jest teraz Zayn? Wszystko czego potrzebowałam był on, zabrałby mnie do jego domu, znaczy do domu. Stanęłam na palcach i próbowałam go znaleźć w tłumie ludzi, niestety nie byłam, aż tak wysoka i nie widziałam zbyt wiele. 

Zaczęłam panikować. A co jeśli on nie przyjdzie po  nas?? Nie, nie rozmawialiśmy przed moim lotem i obiecał przyjść, może trochę się spóźni?..

Po wylocie Zayna ani razu nie wyszłam z hotelu. Nie chciałam tego; jego łóżko nim wciąż pachniało. Jego zapach był moim jedynym pocieszeniem.

Mój lot tutaj przebiegł pomyślnie. Steph była aniołkiem, jak zawsze. Spała całą drogę, budziła się tylko na karmienie. Teraz była rozbudzona i szczęśliwa. Trzymałam ją mocno na lewym ramieniu, a nasz bagaż w prawej ręce. 

Zayn kupił mi bilet pierwszej klasy, chociaż odmawiałam mu tego wiele razy. Miałam również oddzielny pokój. Chciałabym mu podziekować (jeżeli kiedykolwiek po mnie przyjdzie). 
- Przepraszam..- zwróciłam się do kobiety z dwójką dzieci, z którą leciałam tym samym samolotem. 
- Wiesz może gdzie jest pick-up?*- zapytałam najgrzeczniej jak umiałam. Miałam nadzieję, że się nade mną zlituję, bo sama podróżowała z dziećmi.
- Właśnie tu- odpowiedziała miło. Jej akcent był mocny, ale nie taki jaki mięli chłopcy.
- Dziekujemy!- odpowiedziałam i poszłam do obszaru, który mi wskazała. Wokoło było wiele osób, ale żadne z nich nie wyglądał jakby szykował się do odlotu. Wszystko co robili to klnęli pod nosem. Znów się rozejrzałam.

Nagle, silne ramiona oplotły mnie wokół mojej talii i przyciągnęły mnie do swojej klatki. Wydałam z siebie cichy pisk, ale to nie był pisk lęku, tylko podniecenia. Odwróciłam się przodem do niego i pocałowałam. 
- Hej kochanie- wymruczał. Wziął Steph na ręce
- DADDA!- zapiszczała szczęśliwa. 
- Tęskniłam...- przytuliłam się do jego klatki piersiowej, która pod wpływem chichotu zadrżała. 
- Ja za tobą bardziej. Nie miałaś do czynienia z trzema siostrami, mamą i czteroma największymi idiotami na świecie. Miałaś do czynienia ze spokojnym dzieckiem.
- Twoja rodzina jest tu?- sapnęłam poddenerwowana.
- Boże, nie. Oni poprostu dzwonią co pięć minut- zaśmiałam się; miło brzmi mieć rodzinę, która się troszczy o siebie. 
- Chodź, idziemy do domu- uśmiechnął się szeroko. Wziął moją torbę. Chwyciłam jego dłoń, a on poprowadził mnie przez lotnisko. Tak bardzo mi go brakowało..



*sala odbiorów 

                                             ~*~

Zayn bez słowa zaprowadził mnie do graży gdzie było wiele, wiele i jeszcze więcej samochodów. Podeszliśmy do najczyszczego, najładniejszego i najbardziej ekskluzywneg o auta tutaj. 
- Jezus Maria, Zayn.. BANTLEY*?!- wydyszałam. Odwrócił się i uśmiechnął.
- Ach, no tak zapomniałam przecież, że zarabiasz 10 milionów dolarów na rok..-zmrużyłam żartobliwie oczy. Zayn wywrócił oczami i odblokował drzwi. Włożył ostrożnie Stephanie do auta. Zapiął jej pasy w foteliku. Wyglądał on jakby Steph mogła przetrwać w nim wybuch bomby. Zayn naprawdę dbał o jej bezpieczeństwo. 
- Nie wiem, gdzie twoja siostra znalazła tą informację, ale nie zarabiam tyle na rok.- Odpowiedział, kiedy skończył zapinać naszą córkę. Uniosłam brwi. 
- Nie wierzyłam jej, więc to sprawdziłam. Internet mówi, że One Direction zarabia 50 milionów dolarów, więc dla każdego z was jest po 10 milonów. 
- Wow, ty też jesteś stalkującą directioner?- zażartował, a ja nic nie odpowiedziałam. 
- Właściwie, to jest złe, zarobiliśmy o wiele więcej ale dostajemy  50 milionów funtów, więc każdy z nas ma po 10 milionów funtów..  To więcej niż 10 milionów dolarów.- odpowiedział wciąż chichocząc. Otworzyłam szeroko oczy. Skierował mnie do drzwi pasarzera. Otworzył mi drzwi, weszłam do środka.
- Jezu Chryste, Zayn- to wszystko co udało mi się wybełkotać. Zayn chichotał na każdą moją reakcję. Moi rodzice byli bogaci i to bardzo, ale Zayn był cholernie nadziany. Byłam zaskoczona, że myślę o pieniądzach, nigdy tego nie robiłam. 
- Zapnij pasy kochanie- mruknął kiedy silnik jego samochodu ryknął.
- Uhh czuję się tu niezręcznie- mruknęłam po kilku minutach ciszy. 
- Dlaczego?- Zayn zapytał zaniepokojony.
- Bo to jest dziwne siedzieć po lewej stronie, to kierowca powinien tu siedzieć..
- Amerykanie..- Zayn zaśmiał się pod nosem.
- Nie, Nie tylko Amerykanie, wszyscy tak mają oprócz was, Brytyjczyków!-  wturowałam mu smiejąc się razem z nim.  Uniósł brwi, ale nie oderwal wzroku od zaszklonej drogi
- oooooh zadziorna. Jestem pewny, że tęsknłem.
______

- Nie masz pomysłu..- jechaliśmy tak pół godziny . Rozmawialiśmy o jego rodzinie planach na weekend i tym podobnych. 

Zauważyłam, że wyjhechaliśmy z miejskiej części Londynu. Im dalej jechaliśmy domy i ich działki były większe. Zayn znów zachichotał na moją reakcje i położył rękę na moim kolanie. 

Samochód zaczął powoli zwalniać  kiedy Zayn parkował go na podjeździe domu. Nie, nie.. nie można tego nazwać domem bo to nie pasuje. Dla mnie to wygląda jak dwór. Nie był największy w dzielnicy, ale na pewno najpiękniejszy. Zapierał dech w piersiach. Frontowy dziedziniec był ogromny, a perfekcji nadawał mu ogród z różnorodnymi roślinami. Dom był wybudowany na niewielkim wzgórzu. To było w stylu Tudorów, ciekawy i tajemniczy, podobnie jak jego właściciel. 
- Jezu Chryste, Zayn- mruknęłam. Zayn pomógł mi wysiąść z auta. Wyjął mój bagaż i delikatnie wyciągnął  Stephanie. 
- Podoba ci się?- Zayn zapytał  sarkastycznie. Owinął ciasno ramię wokół mojej talii i prowadził mnie do monstrualnych drzwi. Otworzył je dla mnie i weszłam do środka. Wnętrze domu było przeciwieństwem jego zewnętrznego wyglądu. Wystrój był bardzo nowoczesny, podobało mi się to. 

Zayn  oprowadzał mnie po mieszkaniu. Jestem pewna, że się tu zgubię. Otworzył przed nami drzwi.

- A to pokoik małej Panienki Smith- zachichotał. To był najsłodszy pokój jaki kiedokolwiek widziałam. Sciany miały kolor pudrowego różu. Sufit był biały. Zwisał z niego pasujący żylandor. Meble, wszystko było białe, ale pościel w łóżeczku była różowa.
- O mój Boże!- uśmiechnęłam się.  Pokój był wspaniały. Znajdował się tu regał wypełniony książkami dla dzieci. Obok niego stał fotel pasujący idealnie. Było trochę zabawek w  pudle przeznaczony do przechowywania ich, który także był biały. 
- Podoba ci się? Moja mama mi pomagała. - Zayn zapytał spacerując z Steph po pokoju. Moja mała księżniczka chwytała za zasłony, które miały wzór kwiatów, różowych kwiatów. 
- Jest rewelacyjny!- westchnęłam i oparłam się o framugę drzwi. Zayn uśmiechnął się do mnie.
- Nadal chcesz wynająć tu apartament, nadal? Czy wybierasz mieszkanie ze mną- Zayn spytał z nutką nadziei w głosie.

- Hmmmm, nie mogę powiedzieć, że nie chcę tu zamieszkać.- Uśmiechnął się szeroko i wręczył mi Stephanie.
- Tobie również użądziłem pokój- powiedział wychodząc do pięknego przedpokoju.- Lub możesz dzielić pokój ze mną- powiedział po długim namyśle.

- Chciałabym.. budzić się obok ciebie każdego ranka..- powiedziałam wolno i spokojnie. Zayn kiwnął głową jakny spodziewał się właśnie takiej odpowiedzi. Zaprowadził mnie korytarzem do drzwi jego pokoju i otworzył je nieśmiało przede mną.
- To mój pokój- powiedział wchodząc do środka. Szłam zaraz za nim, kiedy weszłam do środka rozejrzałam się. Pokój był znacznie czyszczy niż się spodziewałam. To znaczy mieszkaliśmy razem w apartamencie przez 6 miesięcy, ale jedynym powodem, dla którego był tam, aż tak czysto była codzienna pokojówka. Oczywiście dawaliśmy jej duże napiwki. 

Ściany w pokoju miały kolor ciemnej czekolady, dzięki czemu pomieszczenie stawało się przytulne. Okna sięgały do podłogi i wpuszczały dużo światła dziennego tu.  Na samym środku pokoju stało ogromne łóżko, największe jakie kiedykolwiek widziałam. Pokój był urządzony prosto. Biały sufit, średnich rozmiarów biurko a przy nim krzesło oraz wielka garderoba. Na przeciwko łóżka stała komoda, a nad nią na ścianie był powieszony płaski telewizor. 

Ściany pokoju były pokryte różnorodnymi zdjęciami. Dałam Steph Zaynowi i podeszłam bliżej, aby się im przyjrzeć. Większość z nich była z nim oraz chyba jego rodziną.  Było tam zdjęcie Zayna i  tak na oko 40-letniej kobiety. Była przepiękna, patrzyła na Zayna z zachwytem i dumą. Wywnioskowałam, że to jego mama. Następne zdjęcie również było z tą kobietą, ale towarzyszyły jej 3 inne dziewczyny. Wszyscy mięli, taki sam idcień skóry co Zayn więc zakładam, że to jego siostry. Następne zdjęcie przedstwiało Zayna i mężczyznę, pijącycg piwo. Mięli te same piękne oczy i uśmiech, zapewne to jego ojciec. 

Uśmiechnęłam się spoglądając na zdjęcia. Wyglądali, jakby kochali się najbardziej na świecie. Kiedy jeszcze nie byłam w ciąży moja rodzina taka nie była. Byłam zazdrosna. Podeszłam bliżej i ujrzałam znajome zdjęcie, które wywołało u mnie radość.

To był dzień, kiedy Zayn zmęczony wrócił z pracy i uparł się abym szła z Lynn do spa. Kiedy wróciłam ujrzałam śpiącego Zayna z Steph w ramionach. Nie mogłam się powstrzymać i zrobiłam im zdjęcie. 

Było tu jeszcze inne znajome zdjęcie z dnia kiedy Liam, Niall i Harry zaoferowali, że zaopiekują się Stephanie. Poszliśmy  w tedy na podwójną randkę z Louisem i  Eleanor. Przedstawiał on mnie kiedy siedziałam na kolanach Zayna i pocałowałam go z zaskoczenia. 

Ostatni obrazek jaki rozpoznałam był prosty. Przedstawiał on mnie i Steph stykające się nosami. Patrzyła na mnie słodko swoimi wielkimi oczkami. Zayn oczywiście był za kamerą. 

- Lubię mieć zdjęcia mojej rodziny- powiedział opadając na łóżko. Usiadłam obok niego i wzięłam stephanie na moje kolana. Zayn owinął swoje mocne ramiona wokół mojej talii. Położył mnie na łożku ostrożnie aby nic nie zrobić Steph. 
- To jest nasz pierwszy wspólny dzień- wymruczałam, a Zayn posłał mi słodki uśmiech. 
- Jesteś tak poddekscytowana jak ja!- zaśmiał się. Dołączyłam do niego. Obkręcił nas. Zauważyłam nasze wspólne zdjęcie na jego stoliku nocnym. Pamiętam ten moment. Trzymałam Stephanie bardzo blisko siebie, a jej główka opierała się o moją szyję. Zayn miał owinięte ramiona wokół mojej talii. Harry miał zrobić zdjęcie tylko mi i Steph, ale Zayn  z zaskoczenia przyciągnął mnie i pocałował mnie. Moja twarz wywinęła się w tedy w grymasie a Stephanie była szczęsliwa jak zawsze. To był najsłodszy obrazek nas jako rodziny. Uśmiechnęłam się czując ciepłe wargi Zayna na moim policzku. 
- Muszę ci coś powiedzieć- wymruczał do mojego ucha. 
- Co? 
- To może zmienić twoją decyzję o przeprowadce tu- dodał.
- Hmm?- położyłam Steph na łóżku pomiędzy nami. 
- Chłopcy mieszkają ze mną, to znaczy dzielimy razem ten wielki dom
- Co?- wypaliłam.
- Taak, bo każdy z nas chciał mieć duży dom, ale jakby kazdy miałby swój byłoby nam samotnie
- super- mruknęłam sarkastycznie
- Nadal chcesz się tu wprowadzić?- zapytał z nadzieją. 
- Oczywiście- westchnęłam całując jego nos- Będziemy mieć znajome opiekunki. 
- Dobrze, byłem trochę zaniepokojony- zaśmiałam się całując jego usta.
- Czyli ja, Steph i wy, piątka chłopaków
- Er, właściwie nie, Danielle dziewczyna Liama wprowadziła się tu  niedawno i myślę, że Eleanor też się wprowadzi bo pomiedzy nią a Louisem jest coraz lepiej.- odetchnęłam z ulgą. 
- Więc w zasadzie cała rodzina One Direction
- Dokładnie
- Gdzie oni są? Jest zbyt cicho, żeby tu byli- Naciskałam, chłopcy nigdny nie byli cicho. 
- Wyszli, any dać nam dzień dla siebie.- Uśmiechnęłam się, chłopcy są tacy słodcy.Jak na zawołanie rozległ się huk i głośne śmiechy
- Zgaduje, że wrócili.. - Zayn warknął i podniósł się. 
- Idę wziąć prysznic- wybełkotałam wyciągając moje kosmetyki z bagażu podręcznego. Zayn wskazał na drzwi do prywatnej łazienki, otworzyłam je i tak jak się spodziewałam była ogromna jak reszta domu.

- Chcesz, abym dołączył?- Zayn zapytał jakby czytał mi w myślach. 
- Czy muszę na to odpowiadać?- zachichotałam i poszłam napuścić wodę. Powoli ściągałam moje ubranie
- Pójdę znaleźć opiekunkę- Zayn oznajmił i wyszedł z Steph.


* auto jeśli ktoś się nie domyślił








Więc jestem pewna, że nie spodziewaliście się DWÓCH rozdziałów!

Pomyślałam, że jakoś muszę się odwdzięczyć, za to długie czekanie ostanim razem.


BARDZO PROSZĘ O KOMENTARZE, PRZEZ TEN TYDZIEŃ BARDZO SIĘ POŚWIĘCIŁAM I CHODZIŁAM PÓŹNO SPAĆ, DLA WAS! 

PO ZA TYM WSTARCZY MI GŁUPIE ":)" W KOMENTARZU, CHCĘ WIEDZIEĆ ILE Z WAS TO CZYTA, WIĘC KAŻDY KTO PRZECZYTAŁ KOMENTUJE. 

CHCĘ WIEDZIEĆ CZY MOJA PRACA JEST DLA KOGOŚ PRZYDATNA


edit. tak, nastepny rozdział w weekend! a w nim przyjazd pewnej osoby, duzo stresu i szczesliwe zakonczenie (rozdziału oczywiscie, bo opowiadanie jeszcze sie nie konczy xx) 
edit2: przepraszam, mała zmiana, rozdział będzie później 

ily, Daria ♥  











sobota, 1 marca 2014

Chapter 35: Tearful

CZYTAJ NOTKE POD ROZDZIAŁEM
_________________________________________________
Ostatni tydzień w Ameryce zleciał za szybko. Dziś nadszedł dzień chłopcy wylotu chłopców. Miałam do nich dołączyć za dwa dni, ale i tak byłam smutna. Od dnia w którym Zayn wtargnął do mojego zycia nie spędziliśmy ani jednego dnia osobno.
Teraz było pięciu podekscytowanych  nastoletnich chłopaków chodzących koło lodówki. Włąśnie kończyłam się pakowac. Większość moich ubrań leciała z nimi a ja zabrałam tylko to co było mi najbardziej potrzebne. Zrobili to aby ułatwić mi moją podróz, odkąd miałam wziąć Steph ze sobą.
-Kochanie - usłyszałam kogoś za sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam Zayna zabierającego Steph z jej kołyski. Zaniosłam moją walizkę do salonu, a Zayn szedł za mną z dzieckiem na rękach. Kontynuował przytulanie jej do czasu gdy obróciłam się aby pożegnać się z chłopcami.
Przytuliłam szybko każdego z nich, przeciez zobaczymy się za dwa dni. Po tym poszli pożegnać się ze Stephanie. Zayn niechętnie pozwolił im zabrać  ją z jego uścisku. Jego oczy zaszkliły się, jakby próbował powstrzymywać łzy. Podeszłam do niego i oplotłam swoje ramiona wokół jego szyi a on odwzajemnił uścisk i trzymał mnie mocno.

-Nie opuszczaj mnie- mruknęłam w jego klatkę piersiową. Poczułam jak zaczęła się unosić kiedy westchnął.
-Muszę. Wiesz że jeżeli zostałbym z tobą i poleciał 2 dni później paparazzi by oszaleli i mogliby dowiedzieć się o Steph. To by mogło być niebezpieczne dla niej-  pocieszał mnie pocierając moje plecy. Poczułam łzy napływające do  oczu.
-Wiem ale nie chcę abys wyjeżdżał- odpowiedziałam a łza wypłynęła z mojego oka na jego koszule i zostawiła małą plamkę. Wtuliłam twarz w jego klatke piersiowa jeszcze mocniej. Mój policzek był przyciśnięty do jego mięśni. Wzmocnił swój uścisk tak, ze mogłam poczuć jego mięśnie brzucha nawet przez  koszulke.
-Też nie chcę wyjeżdżać skarbie ale muszę. Kiedy dotrę, przygotuje miejsce dla Steph o ile moja mama już tego nie zrobiła. Następnie odbiorę moją rodzinę z lotniska. Nie będę musiał iść do pracy więc będziemy mogli spędzić cały dzień razem. Będę tylko ja, ty i Steph- szepnął  mi do ucha.
-W dodatku- zamruczał -w domu ściany są grubsze niż te w hotelu. Dziecko nie będzie mogło nic usłyszeć z pokoiku- Poczułam jak moje serce zaczęło bić szybciej kiedy to powiedział. Tylko ja i Zayn… odrzuciłam tę myśl od siebie.
-Teraz sprawiłeś ze jestem cała podekscytowana-  szepnęłam i spojrzałam w jego niesamowite oczy. Odwzajemnił spojrzenie.
- Mmm, naprawdę?- zaśmiał się. Stanęłam na palcach tak, aby móc sięgnąć jego ust. Złożyłam krótki pocałunek i zaczęłam się odrywać od niego. Nie zamierzał zrobić tego samego, wręcz przeciwnie, jego ręce powędrowały z mojej talii na tył mojej głowy. Pochylił się i zaczął atakować moje usta jego własnymi. Czułam się jakbyśmy byli jedynymi osobami w tym pokoju kiedy zmusił swoim językiem moje usta do otwarcia. Zanim nasz pocałunek mogł się zrobić jeszcze bardziej namiętny ktoś niezręcznie nam przerwał.
- Ew! Idźcie do pokoju!- zaśmiał się Louis. Przewróciłam oczami i próbowałąm oderwać się od Zayna, ale on nie chciał zluźnić uścisku. Jego ręce znów wróciły na moją talie.
- Wasza córka tu jest! Nie chcecie aby to widziała!- wykrzyknął Harry również śmiejąc się.
- Może ty masz podróżować z dzieckiem, ale ja musze lecieć z nimi czterema- Zayn szepnął i pocałował mnie w policzek.
- HEJ! Sądze że nie jestem aż tak nieznośny- przerwał Liam. Tym razem Zayn przewrócił oczami. Złozył ostatni pocałunek na moich ustach a potem mnie uwolnił. Łzy zaczęły spływać mi po policzkach.
-Proszę nie płacz skarbie-  powiedział łagodnie, wycierając łzy z mojej twarzy.
- Nic na to nie poradzę-  wykrztusiłam z siebie. Zayn przygryzł wargi.
- Kocham cię-  wyszeptał. Tym razem żaden z chłopaków nie postanowił nam przerywać.
- Ja ciebie też.- Wyszeptałam w odpowiedzi
- Nie będziesz kiedy dowiesz się co zrobiłem- powiedział pod nosem. Nie sądze aby było to wazne, ale i tak usłyszałam to.
-A co zrobiłeś?
 - Er-Zayn spojrzał nerwowo na mnie
-Możliwe że obiecałem mojej mamie że przyjdzie nas odwiedzić dzień po waszym przylocie- zerknął na mnie niespokojnie.
-Nie jest źle. Pewnie chciałaby po prostu spotkać się ze swoją wnuczką- powiedziałam kiedy zaczęliśmy się odrywać od siebie. Wzięłam Steph od Nialla.
-Tak ale możliwe że obiecałem też mojemu tacie że przyjedzie i będzie mógł wziąć moje siostry następnego dnia…westchnęłam, ale zanim zdążyłam odpowiedzieć Liam przerwał
-Przepraszam skarbie ale zaraz spóźnimy się na samolot- dał mi i Steph szybkiego całusa w policzek. Zabrał moją walizkę i wyniósł ją za drzwi. Reszta chłopców zrobiła to samo i zniknęli w korytarzu. Zayn dał buziaka Steph i potarł jej policzek.
-Nie waż się robić nic słodkiego kiedy mnie nie będzie- zaśmiał się. Zachichotała i wyciągnęła ramiona w góre. Wzięłam ją na ręce. Zayn odwrócił się do mnie I pocałował mnie słodko.-To samo tyczy się ciebie- zażartował I zaczął wychodzić.-Kocham cię!- krzyknęłąm za nim a coraz więcej łez zaczęło spływać po moich policzkach.
-Ja ciebie bardziej!- odkrzyknął kiedy wszedł do windy. Drzwi zamknęły się za nim i zabrały miłość mojego życia ode mnie.
O Boże, wiem zabijcie mnie..  Rozdział w całości przetłumaczony przez wspaniałą dziewczynę Weronikę <@LukeAkaParadise>. Gdyby nie ona czekalibyście na 
to, aż wyzdrowieje.. Wiem jestem najgorszą tłumaczką na świecie, ale przecież się nie rozdwoje.. Mam dyplomową klasę w szkole muzycznej więc nie mam czasu w tygodniu. A w ferie.. no sami wiecie ferie to ferie. Możecie mi wierzyć bądź nie, ale następnego rozdziału spodziewajcie się w następną sobotę/niedzielę. Jeżeli mnie znienawidziliście, to przepraszam.....

Jeśli spodobał wam się rozdział to skomentujcie, Weronika na pewno się ucieszy jak zobaczy, że podoba wam się to co przetłumaczyła.

Nadal poszukuje  kogoś co umie/ zna kogoś kto robi szablony