czwartek, 26 grudnia 2013

Chapter 31: Flirt

Zayn popatrzył na mnie zszokowany. Jego oczy się poszerzyły, gdy ta wiadomość do niego dotarła. Jego usta zaczęły unosić się w kącikach. Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, złapałam go gwałtownie za koszulkę i przyciągnęłam do siebie. Złączyłam nasze usta ze sobą. Zajęło mu to chwilę, zanim uświadomił sobie, co się dzieje i oplótł swoje ramiona wokół mojej talii. Wydawało się, że całowaliśmy się wieczność. Pasja pomiędzy nami z każdą chwilą narastała. Wsunął swój język do moich ust. Zmierzwiłam jego włosy, gdy zabrał me nogi, abym oplotła je wokół jego ciała. W końcu, oderwaliśmy się od siebie, oddychając ciężko.
"Jesteś niesamowita." Było wszystkim, co powiedział. Uśmiechnęłam się i potargałam jego włosy.
"Dzięki, kotku." Złapał mnie za nadgarstek i odciągnął go od swojej głowy.
"Z dala od włosów, kochanie." Ostrzegł z uśmiechem na ustach. Zaśmiałam się.
"Z dala od włosów." Zadrwiłam głębokim głosem, próbując go naśladować. Uniósł brwi.
"Mówię poważnie. Dotknij moich włosów jeszcze raz, a poniesiesz konsekwencje." Zagroził, uśmiechając się głupawo. Zagryzłam wargę, kiedy drugą ręką zniszczyłam jego fryzurę jeszcze bardziej. Popatrzył na mnie rozbawiony.
"Ostrzegałem cię." Powiedział, obracając mnie tak, że leżałam na brzuchu. Położył jedną dłoń na moich plecach, żeby mnie przytrzymać.
"Zayn!" Jęknęłam między chichotami. Byłam rozwalona pod jego nogami. Nawet jeśli trzymał mnie jedną ręką, nie miałam szans, aby wstać. Przeniósł swoją dłoń na mój tyłek. To było bardziej jak klepnięcie.
"Nie. Baw. Się. Moimi. Włosami." Wysyczał. Nie mogłam powstrzymać się od jeszcze większego śmiechu.
"Czy ty mnie bijesz ?" Zarzuciłam, kiedy przestałam chichotać. Jego śmiech był jedyną odpowiedzią, gdy mnie obrócił.
"Zamierzasz znowu dotykać moich włosów ?" Spytał jakbym była dzieckiem. Szybko przebiegłam dłonią po jego włosach. Wywrócił oczami i przyłożył rękę do mojego brzucha.
"Tak." Zachichotałam. Jego dłoń zaczęła się poruszać po moim ciele, łaskocząc mnie. Śmiałam się niekontrolowanie, gdy jego palce kontynuowały swoją ścieżkę po mojej skórze.
"ZAYN!" Wysapałam po kilku minutach. Uśmiechnął się do mnie, nie przestając.
"Zamierzasz bawić się moimi włosami ?" Spytał protekcjonalnie. Próbowałam odpowiedzieć, ale żaden oddech nie wydostał się z moich ust, tym bardziej jakikolwiek dźwięk. Uśmiech Zayn'a zaczął rosnąć, kiedy zrozumiał, że wygrał. Kiedy w końcu zaczęłam oddychać normalnie, odepchnęłam jego ręce i usiadłam tak, że nasze usta były w odległości nie większej niż kilka centymetrów.
"Już nigdy, PRZENIGDY nie dotknę twojej pięknej grzywki. Przysięgam całym moim sercem." Zachichotałam. Wyglądał na zadowolonego z mojej odpowiedzi. Pochylił się i złożył na moich ustach pocałunek. Czy my ze sobą flirtowaliśmy? Moje serce zaczęło bić szybciej, gdy uświadomiłam sobie, że jesteśmy razem.
Szybko wygramoliłam się z kanapy i poszłam sprawdzić, co u Stephanie. Oczywiście, spokojnie spała. Przysięgam na Boga, że to dziecko jest perfekcyjne. Nie mówię tak tylko dlatego, że jestem jej matką, nawet Zayn i reszta chłopców tak myślą.
Kiedy weszłam do salonu, Zayn wrócił z papierosa. Spędziliśmy resztę dnia przytulając się i wkurzając siebie nawzajem, jak normalna para. Gdy było już około północy, stopniowo zaczęłam wyłączać się z rozmowy. W końcu, Zayn zachichotał i cmoknął mnie w nos.
"Myślę, że czas do łóżka, kochanie." Powiedział biorąc mnie na ręce. Ostrożnie, położył mnie na łóżku i pocałował w czoło. Właśnie miał opuścić pokój, kiedy go zawołałam.
"Zayn" Wybełkotałam w poduszkę. "pomożesz mi ? Jestem za bardzo zmęczona." Uniósł brwi, podchodząc do mnie. Rozumiał czego potrzebowałam. Powoli, ściągnął ze mnie ubrania, pozostawiając mnie w bieliźnie. Zlustrował moje ciało wzrokiem i ponownie zagarnął w swoje ramiona.
"Nowa bielizna ?" Spytał. Przytaknęłam, gdy odsunął pościel i położył mnie na łóżku. Okrył mnie kołdrą i  ponownie pocałował w czoło.
"Jeden z bardziej skromnych kompletów." Wymamrotałam. Zayn, który już miał wychodzić, obrócił się i popatrzył na mnie zainteresowany.
"Naprawdę ? To jest skromne ? Jezu, nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć te wybrane przez Harry'ego..." Wybełkotał pod nosem. Momentalnie się zarumienił.
"Er, to znaczy, uh." Wyjąkał. Zaśmiałam się w poduszkę.
"Zayn," Zachichotałam "jesteśmy ze sobą. Możesz mówić takie rzeczy..." Mruknęłam, ściszając ton na końcu. Moje oczy były zamknięte, ale nadal mogłam usłyszeć śmiech Zayn'a. Usłyszałam też skrzypienie drzwi, co oznaczało, że wychodził.
"Zayn," Zawołałam. "nie musisz już spać na kanapie..." Wyszeptałam, tracąc powoli przytomność. Ostatnią rzeczą jaką czułam przed zaśnięciem było ciepłe ciało przyciśnięte do mojego.

~*~
Została mi końcówka, ale święta naprawdę zabierają czas.
Nie wiem, kiedy dodam następny, bo w poniedziałek wyjeżdżam.
Eh, przysięgam, że już nigdy w życiu nie zabiorę się za tłumaczenie.

Słowa : "ręka, dłoń, zaśmiać się" mogą się powtarzać aka na pewno.

niedziela, 15 grudnia 2013

Info #1

Przepraszam, ale nie będzie mnie na blogu, mam szlaban :( Aż do odwołania bd zakuwać, nie martwcie się jeszcze wrócę, ale przepraszam, że was chwilowo opuszczam :( 
Dopiero co zaczęłam pracę na tym blogu, a już muszę tymczasowo odejść, no chyba, że nie będzie powrotu :( 
Przepraszam wszystkich, a zwłaszcza Suzanne... Mam nadzieję, że się nie gniewasz...

~*~
W związku z tym przepraszam, ale do końca tygodnia nie pojawi się rozdział. xx 

czwartek, 12 grudnia 2013

Chapter 30: Yours

Hej! Jestem Aneta, od teraz będę pomagać Suzanne w tłumaczeniu, mam nadzieję, że was nie zawiodę ;)

Zayn oderwał się od delikatnego pocałunku, tak nagle jak się go zainicjował. Nie mówił dużo albo raczej po prostu odszedł, zostawiając mnie tam zdezorientowaną i czującą się niezręcznie. Spojrzałam po pokoju hotelowym i postanowiłam pójść za Zayn’em na balkon, gdzie palił (papierosy), jak sądzę. Zsunęłam, otworzyłam drzwi i wyszłam na ciepłe, letnie powietrze. Zayn był tyłem do mnie, ale wiedziałam, że słyszał jak weszłam; był nieco spięty. Rozluźnił ramiona dopiero gdy wypuścił papierosowy dym.

„Zayn” – podeszłam, aby stanąć naprzeciwko niego. Nie odwrócił się do mnie tylko dalej patrzył na miasto. Westchnęłam, spróbowałam ponownie.

„ Zayn, wiesz dlaczego nie możemy być razem, prawda?” – cicho zapytałam. Powoli położyłam swoją rękę na jego ramię. Zayn odwrócił się do mnie szybko strzepując moją rękę. Jego źrenice zwęziły się jak na mnie spojrzał.

„Nie, właściwie nie. Oświeć mnie” – splunął opryskliwie. Byłam zaskoczona jego ponowną zmianą nastroju; whip lash.* Z jakiegoś powodu ton jego głosu spowodował narastanie guza w moim gardle. Znowu walczyłam, aby przypadkowo, nagle się nie rozpłakać.

„Zayn” – załamał mi się głos, „chcę być z tobą, ale co się stanie, jeśli nie wyjdzie?” – zapytałam cicho. Przewrócił oczami i włożył papierosa do ust.

„Nie możesz patrzeć na rzeczy w ten sposób, Amy. Nie możesz być tak cyniczna. To tak jakby nie chcieć szczeniaczka, bo pewnego dnia umrze” – jego głos wciąż był ostry, a teraz też chrapliwy od palenia.

„Myślę o mojej córce” – starałam się powiedzieć to stanowczo, ale wychodził złamany szept. Zayn odwrócił się w stronę miasta.

„Więc jak ja. Kiedy dorośnie będzie chciała normalnej rodziny, takiej jak wszyscy jej przyjaciele mają; jej rodzice RAZEM. Powinniśmy przynajmniej spróbować” – jego głos nieznacznie się zmienił, była w nim tęsknota.

„Zayn, w tym przypadku tylko tyle mogę zrobić. Jestem gotowa zaakceptować ciebie jako osobę, do której trenowałam samą siebie, aby gardzić nią przez wiele lat, w moim życiu, w życiu mojego dziecka. Porzucam wszystko co wiem, wszystko co kocham i przenoszę to przez ocean dla CIEBIE. Przenoszę się do miejsca gdzie nigdy wcześniej nie byłam, miejsca zupełnie mi obcego. Porzucam swoją dumę, a pozwalam tobie mi pomóc; coś co sobie przysięgłam, że nigdy nie zrobię. Nie możesz wszystkiego ode mnie oczekiwać, Zayn. Mogę wziąć tylko tyle w zamian” – szeptałam, ale wiedziałam, że on to słyszy.

Zostawiłam go samego z tym na balkonie zanim zdążył odpowiedzieć. Wykonuję swoją drogę powrotną do kuchni i sprawdzałam półki; szukałam czegoś dobrego do zjedzenia. Nie słyszałam jak Zayn wszedł za mną. Nie wiedziałam, że tam był dopóki nie obróciłam się i nie uderzyłam w jego klatkę piersiową. Zachwiałam się znowu, ale on wyciągnął swoje duże ręce i umieścił je mocno na mojej talii, tak abym nie upadła. Patrzył na mnie poważnie i nie pozwolił mi odejść, nawet gdy walczyłam, aby wyzwolić się z jego uścisku.

„Zayn, w tej chwili nie jestem do tego w nastroju" – prychnęłam na niego.

„Ja też nie jestem, ale musimy w końcu porozmawiać” – odprychnął, podwajając moją surowość.

„Cokolwiek” – wymamrotałam. Zayn nie zabierając ręki z mojej talii odprowadził mnie do kanapy i usiadł, skinął abym i ja usiadła.

„Wiem, że to wydaje się samolubne, ale naprawdę chcę cię” – wymruczał cicho, a w jego głosie nie było śladu gniewu. Cholera, on użył karty sympatii.

„Jeżeli będziemy razem, skomplikuje to pewne rzeczy” – ponownie szepczę, nie mogąc mówić głośniej.

„Nie tak to widzę” – odpowiedział, dopasowując się do tonu mojego głosu.

„Więc jak to widzisz Zayn?” – spytałam z goryczą, ociekającą złością wracającą z powrotem do mojego głosu. Spojrzał na mnie i delikatnie pieścił mój policzek wierzchem dłoni.

„Widzę nas jako rodzinę. Widzę nas w ciągu dziesięciu lat, w dużym domu, małżeństwo, być może też z innymi dziećmi. Widzę nas za białym płotem i psy o imieniu Buddy czy Max, tak ogólnie. Widzę nas szczęśliwych” – wyszeptał do mnie, nieco zakłopotany. Przygryzłam wargę.

„Ledwo cię znam. Zawsze albo walczymy albo się ze sobą całujemy. Chcę tego też, ale najpierw musimy się zbliżyć. Nie możemy po prostu przejść do rzeczy. Jestem zdecydowana, choć…” -  przyczepiłam się w ostatniej chwili, po namyśle. Nie chciałam tego mówić, to tylko wyjście. Zayn zamarł kiedy to tylko powiedziałam. Nagle znalazłam się na jego kolanach, a jego ramiona były ciasno owinięte wokół mnie.

„Kocham cię” – wymamrotał. Świetnie.

„Zayn! Jeszcze nie! Daj mi czas. Czy możemy poczekać kilka tygodni?” – starałam się znaleźć z dala od niego, ale on był zbyt silny - dla jego własnego dobra.

„Nie, nie sądzę, że potrafię” – znowu wymruczał. Zmrużyłam dramatycznie oczy i westchnęłam. Dobrze, zdecydowałam, nie mogę już więcej walczyć. Nie mogę być silna rozdzielając nas. To by było zbyt wiele pracy, opierając się mu. Nagle zalało mnie radosne uczucie. Nie mogę opisać swojego podniecenia. Musiałam szepnąć kilka następnych słów, bo bałam się, że je wykrzyczę. Czułam głupi uśmiech wkraczający na moje usta, gdy miałam je otworzyć i to powiedzieć.


„Jestem twoja, Zayn. Ja też cię kocham” – to było oficjalne; jesteśmy oficjalnie parą.


* whip lash - to znaczy tyle co chłosta batem, ale lepiej brzmi w oryginale


~*~ 
Wiem, że nie tłumaczę najlepiej, ale przynajmniej się staram. Mogą się pojawić też różne niezgodności z oryginałem ze względu na stylistykę xp Jeżeli są wg was inne niezgodności, to napiszcie to w komentarzach :)

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Chapter 29: Passion

Ręka Zayn'a spoczywała na moim pasie dopóki nie doszliśmy do hotelu; przez całą drogę pozostaliśmy w ciszy. Kiedy przecisnęliśmy się przez drzwi, jego dłoń przesunęła się w dolną część moich pleców i delikatnie skierował mnie w stronę windy. Gdy byliśmy w środku, sami, w końcu zwrócił się do mnie.

"Dlaczego nie możemy być razem ?" Spytał mnie łagodnie, chociaż jego oczy znowu płonęły. Spojrzałam na Stephanie, która stawała się zmęczona i odpowiedziałam.
"Możemy porozmawiać o tym później ?" Odezwałam się. Wiem, że Steph nic by nie zrozumiała, ale mimo to. Nie chciałam, żeby to wszystko działo się przed nią. Wywrócił oczami i zacisnął szczękę w raczej seksowny sposób. Zagryzłam wargę, patrząc prosto przed siebie. Przez resztę drogi do jego pokoju, Zayn nic nie powiedział. Kiedy w końcu dotarliśmy, odwrócił się w moją stronę.
"Musimy iść prosto na spotkanie z PR , więc zostawmy tylko Steph u Liam'a i zbierajmy się." Pokiwałam głową, podążając za Zayn'em do pokoju Liam'a. Kiedy Stephanie była ułożona, dałam Liam'owi moją listę instrukcji (które napotkały wywracanie oczami i sarkastyczna uwagi zarówno od Zayn'a jak i Liam'a), Zayn i ja wyszliśmy.

Idąc krótki dystans do miejsca, gdzie miało odbyć się spotkanie, nie mówiliśmy do siebie nic. Zayn znowu umiejscowił swoją rękę wokół mojej talii. Spotkanie minęło powoli, w szczególności, że byłam ignorowana przez cały czas, z wyjątkiem, kiedy ktoś z PR zdecydował się posłać w moją stronę oceniające spojrzenie. Zayn bardzo starał się zachować zimną krew za każdym razem, gdy go skarcili. Zakładam, że wybuchnąłby gdyby nie fakt, że tam byłam.
W zasadzie, Zayn zamierzał powiedzieć fanom, że spotykaliśmy się przez jakiś czas, ale nie był w stanie oświecić mnie w jakim przedziale czasowym to się stanie. To tylko, aby zachować ich fanów od świrowania, kiedy zobaczą jakąś przypadkową laskę spędzającą czas z chłopcami. Powiedziano nam, że mamy trzymać Steph z dala od fanów i paparazzi jak tylko możliwe; nie musieli tego powtarzać dwa razy. Gdy spotkanie się w końcu skończyło, wszyscy uścisnęli sobie dłonie i Zayn mnie stamtąd zabrał. Droga z powrotem do hotelu także była cicha. To było dopóki nie znaleźliśmy się w windzie i Zayn nie postanowił czegoś powiedzieć.
"Czujesz się ok z tym wszystkim ?" Spytał łagodnie. Spojrzałam na niego i napotkałam wypełnione troską oczy. Jedynie westchnęłam i wzruszyłam ramionami, znowu patrząc przed siebie.
"Nie mam za bardzo wyboru." Wymamrotałam. Zayn znowu położył swoje ramie na moim pasie i szarpnął mnie do siebie tak, że byliśmy w pół uścisku. Pozostaliśmy tak, dopóki winda nie dotarła na nasze piętro. Próbowałam go od siebie odepchnąć, ale przyciągnął mnie do siebie i mocno trzymał.
"Po prostu ze mną zostań." Wyszeptał w moje włosy.
"Zayn, daj spokój! Musimy wyjść z windy." Szarpałam się, aby uwolnić się z jego uścisku.
"Zostań ze mną." Powtórzył. Uświadomiłam sobie, że on nie mówił o tym momencie, nie, on mówił o wieczności. Westchnęłam, spoglądając na niego.
"Przepraszam, ale muszę cię uświadomić, że Steph i ja nie wybieramy się nigdzie, więc lepiej się do tego przyzwyczaj." Próbowałam powiedzieć to delikatnie, ale mogłam dostrzec w jego oczach znaczenie tego, co przed chwilą wypowiedziałam. Uśmiechnął się i oswobodził mnie. Weszłam do holu i skierowałam się do pokoju Liam'a, aby odebrać moją córkę.
"Oh, a przy okazji." zawołał za mną Zayn "Niall i Harry próbowali zarezerwować dla ciebie pokój, ale żaden nie był dostępny. Nic się nie stanie jeśli jeszcze raz ze mną zostaniesz ? Myślę, że jakiś będzie wolny jutro wieczorem." Oh, kompletnie zapomniałam, że zażyczyłam sobie osobny pokój. Byłam prawie rozczarowana.
"W porządku!" Odpowiedziałam z nadmierną radością. Miałam nadzieję, że pokój nigdy się nie zwolni. Zabrałam Stephanie, która spała i udałam się do apartamentu Zayn'a. Wyszedł ze swojego pokoju i zabrał Steph ode mnie ze zmieszanym wyrazem twarzy. Podążyłam za nim do naszego, to znaczy JEGO pokoju, położył Steph delikatnie w jej łóżeczku, całując ją w czoło zanim się odsunął.
"Wszystkie te torby są twoje ?" Spytał, wskazując na stertę toreb z zakupami stojącą w rogu. Zagryzłam wargę i przytaknęłam.
"Zmusili cię do kupienia tego wszystkiego ?" Zachichotał lekko. Znowu przytaknęłam.
"Ledwo wybrałam cokolwiek." To było prawdą. Wyglądał na rozbawionego, ale wtedy jego wzrok spoczął na reklamówkach z Victoria's Secret.
"Nie wybrałaś niczego? Więc to oni wybrali te rzeczy dla ciebie...?" Zamilkł, zazdrość była zauważalna w jego oczach. Wiedziałam dokąd zmierzał.
"Uh, zgaduję. To nie taka wielka sprawa." Wybełkotałam. Zmarszczył brwi i chwycił jedną z toreb. Sięgnął do środka i wyciągnął biustonosz. Cholera, to jeden z tych, które wybrał Harry.
"Pozwoliłaś IM wybrać rzeczy takie jak TO ?!" Potrząsnął koronkowym, bardzo skąpym biustonoszem. Oh nie, NIE zamierzałam pakować się w kłopoty przez takie coś.
"Nie ważne. To tylko stanik." Odparłam.
"NIE W TYM RZECZ!" Krzyknął. Odwróciłam się i wyszłam z pokoju. Jeśli zamierzał krzyczeć na mnie z powodu czegoś, co nie było moją winą, dobra, ale ja nie miałam zamiaru tego słuchać. Może być zazdrosnym dupkiem, widać czy mnie to obchodzi. Oczywiście, poszedł za mną.
"Zabiję ich." Wymamrotał i przeszedł obok mnie. Złapałam go za ramię.
"Nie, nie zabijesz." Poinformowałam spokojnie. Uniósł brwi.
"Harry i Lou kupili ci seksowną bieliznę. Wiem, że się nie spotykamy (dop. tłum. w sensie jako para), ale nadal; jesteś matką mojego dziecka. Nie zapominaj o tym." Wysyczał.
"Jestem tylko osiemnastolatką, nie jakąś trzydziestolatką. Nie zapominaj o tym!" Powiedziałam cicho. Jego twarz złagodniała, ale jego oczy nadal były twarde. Nagle, trzymał mnie, a nasze usta się dotykały. Przeszliśmy z kłócenia się do całowania w ułamkach sekundy. Jedyną rzeczą jaką czułam była... Pasja.

~*~
W sumie od przyszłego tygodnia będę już po egzaminach, po wszystkich wyjazdach i może uda mi się, ale nie jestem pewna. Wolę zrobić przerwę i przetłumaczyć do przodu, a potem dodawać regularnie.

piątek, 6 grudnia 2013

Chapter 28: Lunch

Nie śpiesząc się, zmierzałam do restauracji. W momencie, kiedy przyjechałam, była 13:55. Byłam chwilę przed czasem, ale nie przeszkadzało mi czekanie kilka minut. Usiadłam w holu, znajdując się w miłym otoczeniu. To miejsce, było naprawdę ekskluzywne; wysokie sufity z żyrandolami, gospodarz(host)* z francuskim akcentem, grana była klasyczna muzyka, wszystko, czego można zapragnąć. Czułam się nie na miejscu.
„Dzień dobry.” Zmierzam do mężczyzny. „Mam rezerwację na nazwisko Malik, tak myślę.” Strzela mi snobistyczne spojrzenie i już wiem, że nie jestem wystarczająco doba, by być tutaj, najwyraźniej. Oczywiście, wiem o tym.
„Tak, proszę pani. Wydaje mi się, że ma pani rezerwację na trzy osoby. Czy wszyscy już tutaj są?” Zapytał mnie francuski facet. Jego akcent brzmiał bardzo dziwnie, ponieważ przyzwyczaiłam się do tego brytyjskiego.
„Jeszcze nie. Powinnam tutaj zaczekać?” Wskazałam miejsce, gdzie siedziałam przed chwilą. On, tylko kiwnął głową, nie trudząc się nawet, udzielić mi odpowiedzi. Zajęłam poprzednie miejsce i czekałam cierpliwie. Przyglądałam się, jak do pomieszczenia wchodzi średniego wieku mężczyzna. Podszedł do kelnera, ignorując moją obecność. Miał on władczą postawę, można powiedzieć, że to był ktoś, kto jest za kogoś odpowiedzialny.
„Rezerwacja na Malik.” Mówił, ściszonym brytyjskim akcentem. Francus, spojrzał na niego ze strachem.
„Tak, proszę pana. Może pan usiąść tam.” Powiedział, wskazując w moim kierunku. Stoję, uśmiechając się do osoby, którą, jak zakładam, jest Paul.
„Cześć, jestem Amy Williams.” Pozdrowiłam go uprzejmie. Uśmiecha się do mnie uprzejmie, ale widziałam w jego oczach, jak mnie osądza. Nie mam do niego pretensji; byłam jedną z tych nocnych przygód chłopców.
„Miło cię poznać, jestem Paul Higgins.” Jego oczy zmieniły się z osądzania, przeradzając się w sympatię. To dobrze. Było mu mnie szkoda; myślę, że to lepsze niż niechęć do mnie. Ja tylko miałam zacząć rozmowę, wszedł Zayn. Trzymał Step, na biodrze, torbę zaś, przewiesił przez drugie ramię. Uśmiechając się, podchodzi do nas.
„Paul, widzę, że poznałeś już Amy.”Twarz mężczyzny, zmiękła na widok małej. Wyciągnęłam dłonie, dając znać Zaynowi, że chcę ją wziąć. Rozumiejąc moje zachowanie, podał mi Steph, bez słowa. Wtuliłam ją w zagłębienie mojej szyi, trzymając jej ciepłe, małe ciałko przy mojej piersi. Tęskniłam za nią.
We trójkę usiedliśmy szybko do lunchu. Po złożeniu zamówienia, możemy przystąpić do głównego tematu tego spotkania. Zayn, pokrótce wyjaśnił, jak się spotkaliśmy i jak doszliśmy do obecnego momentu. Paul, przyjmował wszystko w zamyśleniu, próbując nie oceniać. Cały ten czas, Zayn, trzymał moją dłoń. Od czasu do czasu, mocniej ją ściskając.  Kończąc, spogląda na mnie, upewniając się, że ma powiedział wszystko, zgodnie z prawdą. Uśmiecham się do niego, głaskając plecki Steph, która siedziała mi na kolanach, moją wolną ręką.
„Więc, teraz się umawiacie?” Zapytał Paul, kiedy wszystkie wyjaśnienia, są skończone. Zayn, spojrzał na mnie, nie wiedząc, jak odpowiedzieć.
„Nie.” Wydaje mi się, że widziałam błysk rozczarowania na jego twarzy, ale szybko to ukrył. Paul, skinął głową w zamyśleniu.
„Wiem, że to niewygodne pytanie, ale myślicie, że w przyszłości, będziecie się spotykać?” Chciałam zostawić to pytanie Zaynowi, ale zarówno on, jak i starszy mężczyzna, spojrzeli w moim kierunku, czekając na odpowiedzieć. Przełknęłam ślinę, wzruszając ramionami.
„No nie wiem, nie wiem. Nie chcę nic przekreślać, ale myślę, że jest wiele komplikacji.” Mruknęłam. Starałam się brzmieć nonszalancko i bezstronnie, ale głos załamał mi się na końcu. Paul, skinął głową, zastanawiając się nad czymś.
„ Hmm, rozumiem, o co ci chodzi, Amy. Wydaje mi się, że Zayn, powinien powiedzieć fanom, że spotykacie się od kilku miesięcy i sprawy mają się poważnie. Zostawimy twoją córkę, poza tym wszystkim.” Odpowiedział Paul.
„Więc, mówimy ludziom, że jesteśmy razem, mimo, że nie jesteśmy?” Szukałam wyjaśnienia. Paul, przytaknął.
„Albo, możemy być razem.” Mruknął do siebie Zayn. Zignorowałam to. Nie byłam zbyt pewna, czy to dobry pomysł, okłamywać fanów, ale Paul, wydawał się wiedzieć, co mówi. Postanowiłam się zgodzić na to.
„Oczywiście, musimy najpierw porozmawiać z ludźmi od PR najpierw. Oni, nie rozumieją i są bardzo niezadowoleni z ciebie, Zayn.” Paul, uniósł brwi. Chłopak, tylko wzruszył ramionami.
„Oni zawsze są na mnie źli. Poza tym, Harry, zawsze sprawia kłopoty…” Mamrocze.
„Tak, ale myśleliśmy, że się zmieniłeś. Sądziliśmy, że już nie masz starych nawyków.” Odpowiada Paul. Jego głos był smutny i rozczarowany, prawie, jak głos ojca. Zayn, też to zauważył. Jego oczy zapłonęły.
"ZMIENIŁEM SIĘ!" Wysyczał, uderzając dłonią o stół, patrząc na mnie "Amy i Steph NIE są błędem z przeszłości! Są moją przyszłością. Jeśli wszyscy nie odpierdolą się ode mnie to zwariuję!" Warknął na Paul'a. Jego nagłe wybuchy powodowały, że byłam lekko przerażona, ale starałam się zachować zimną krew.
"Zayn. Żadnego przeklinania przy Stephanie, żeby mi to był ostatni raz." Szturchnęłam go ramieniem, posyłając mu ostrzegawcze spojrzenie. Nie chciałam, żeby kiedykolwiek zachowywał się tak w otoczeniu naszej córki. Odwrócił się do mnie, jakby zapomniał, że tam byłam.
"Oh, wybacz." Wymamrotał zażenowany. Wywróciłam oczami i spojrzałam w bok.
"Ok, Zayn, stary, musisz się uspokoić. Muszę lecieć. Mam rozmowę z Simon'em i paroma prawnikami..." Paul powiedział, wstając i podając naszej kelnerce kartę kredytową. Popatrzył na mnie.
"Amy, to moja wizytówka. Gdybyś kiedykolwiek CZEGOKOLWIEK potrzebowała, po prostu zadzwoń, tak ?" Wręczył mi kawałek papieru, spoglądając w dół na znudzoną Stephanie, którą trzymałam. Jego kąciki ust zadrżały.
"Bądź z nią ostrożna." jego humor delikatnie się zmienił "ma to samo diabelskie spojrzenie co jej ojciec. Będzie stwarzać problemy." Po tym, Paul wyszedł. Uśmiechnęłam się lekko na jego komentarz i też wstałam.
"Przepraszam za ten wybuch, Amy. Mam dosyć ludzi mówiących mi, jak rozczarowani są." Wyciągnął ręce w moją stronę, ale się odsunęłam.
"W porządku, ale nie próbuj tracić nad sobą panowania przed Stephanie, jak dzisiaj już nigdy." Zabrałam torebkę i zaczęłam wychodzić. Zayn podążał za mną. Wychodząc z restauracji, poprawiłam Stephanie, kiedy napotkałam dużą ilość głodnych spojrzeń od niebezpiecznie wyglądającej grupy na ulicy. Zmierzyli mnie wzrokiem, jakbym była zabawką. Zayn wsunął swoją rękę wokół mojej talii i poprowadził mnie z dala od nich, opiekuńczo. Odizolował mnie od grupy, wiodąc mnie wzdłuż ulicy, już nigdy nie pozwalając odejść.

*(host) nie wiedziałam, jak to do końca przetłumaczyć. Jest to osoba, która wskazuje nam stolik itp. Itd. :D

~*~
Zdaję sobie sprawę, że końcówka może mieć wiele błędów, ale nie mam siły sprawdzać. Przepraszam, że dodaję tak późno, ale Ell odeszła i musiałam kończyć ten rozdział, a w dodatku jestem chora. xx
WAŻNE:
Poszukuję osoby chętnej do pomocy mi w tłumaczeniu. Jeśli nikt się nie znajdzie to zawieszam bloga do końca roku. KONTAKT