czwartek, 31 października 2013

Rozdział 22: Change

 Utykając, szłam do pokoju hotelowego Zayna, trzymając w ramionach moje śpiące dziecko. Przytulała się ona delikatnie, do mojego ciała. Jej oddech, był powolny i równomierny. Zerkałam na mały stos pudeł, które znajdowały się w kącie. To było to. Wszystko, co zostało z mojego starego życia. Zgodziliśmy się z Zaynem, że muszę zabrać wszystkie rzeczy, które należały do Stephanie. Te rzeczy, były warte zabrania ich ze sobą. Reszta, moich przedmiotów, była bezwartościowa. Wyrzuciłam je wszystkie z mojego obskurnego, małego domu. Chłopcy, pomagali mi przenosić pudła (dobra, ja tylko oglądałam, jak oni je noszą, ponieważ Zayn, nie pozwolił mi tego robić) z mojego domu do wymyślnego SUV.
Westchnęłam, potykając się. Opadłam na kanapę, przytulając Stephanie blisko mnie. Dziś, zatrzymuję się u Zayna, a jutro chciałabym dostać, własny pokój. Czułam się źle z tym, że Zayn, płaci za wszystko, ale nalegał na to. Kiedy, chłopak chciał coś zrobić, był bardzo uparty. To było trochę seksowne.

Spojrzałam na moją stopę. Zayn, miał hotelowego lekarza. Obejrzał moją kostkę, kiedy dostaliśmy się tutaj. Odmówiłam zabrania mnie do prawdziwego doktora, chyba, że byłaby złamana. Mężczyzna, powiedział, że to proste zwichnięcie. Poza bólem i dyskomfortem, przez kilka dni, wszystko będzie dobrze. Miałam, jakieś dziwne, usztywniające tkaniny na niej, aby pomóc rozprowadzić mój ciężar. Miało to sprawić, że chodzenie, będzie łatwiejsze.

Coż, tak naprawdę, nie wiem, czy to działa czy nie, ponieważ Zayn, ledwo pozwalał mi dowolnie chodzić. W moim mieszkaniu, kazał mi usiedzieć na kanapie, do czasu, aż wszystko było spakowane. Wtedy, zniósł mnie po schodach na dół. Sprzeczałam się z nim na ten temat, ale on łatwo zgarnął mnie w swoje ramiona. Szamotałam się, ale on jest silniejszy. Pomagał mi, dokuśtykać się do hotelu, owijając swoją rękę wokół mojej tali i mając moje ramię przerzucone przez jego barki. Podkreślałam, że czuję się dobrze, ale on nie wierzy mi.
Dał mi zapasowy klucz do jego pokoju i kazał czekać w lobby, a sam udał się złapać pudło czy dwa i pomóc chłopakom. Skorzystałam z okazji i sama weszłam do pokoju. Nie mogłam znieść tego, że byłam pod opieką, jak ta. Oczywiście, to było miłe i słodkie, że był taki zaniepokojony, ale byłam przyzwyczajona do bronienia siebie i swojej córki, przez co, nie zwykłam być rozpieszczana. Wiedziałam, że w końcu, mogę zrobić coś sama, więc postanowiłam iść do pokoju. Na szczęście, mogłam wziąć windę.

Teraz, siedzę ze Steph w tym, gigantycznym pokoju hotelowym i czekam, aż Zayn wejdzie na górę. Słysząc, jakiś odgłos naciskania klamki, od razu zakładałam, że to będzie Zayn. Drzwi, zostały otwarte i stanął w nich Liam i Niall.  To nie był ten, kogo się spodziewałam. Uśmiechałam się do nich z kanapy, ale nie zrobiłam żadnego ruchu, by wstać. Spacer z windy do tego pokoju, tak naprawdę nadwyrężył moją stopę. Chłopcy, patrzyli na mnie zaskoczeni.
‘’Hey Amy. Jak się czujesz?’’ zapytał Liam, stawiając pudło na rosnącym stosie.
‘’Dobrze, tak myślę.’’ wymamrotałam
 ‘’Zaraz będę z powrotem. Tylko powiem Zaynowi, że jesteś tutaj.’’ Liam, powiedział spokojnie, wychodząc z pokoju. Przewróciłam swoimi oczami.
‘’Czy Zayn wariował, bo nie było mnie tam gdzie kazał mi czekać? ‘’ zapytałam Nialla. Posłał mi sympatyczny uśmiech.
‘’ Tak, przepraszam. On nie jest zazwyczaj tak nadopiekuńczy. Wiem, że to irytujące, ale próbuje. To jest jedyny sposób, jaki zna, żeby pokazać, jak bardzo was kocha. On, naprawdę chce się wami opiekować.‘’ powiedział Niall, umieszczając cicho kolejne kartony. Bezgłośnie, usiadł obok mnie, nie chcąc obudzić Stephanie.
‘’Wiem. Ja, po prostu, nie jestem do tego przyzwyczajona.’’ Wyjaśniłam, a Niall, siedział i kiwał głową ze zrozumieniem.
‘’ Jest dobrze, kochana. Musisz się do tego przyzwyczaić, a on, może trochę, uspokoić.’’ Jego irlandzki akcent, sprawiał, że wszystko brzmiało lepiej. Mówił, uspokajająco i wszystko wydaje się lepsze.
‘’ To miłe, być pod czyjąś opieką.’’ Przyznałam.
‘’Mogę to sobie wyobrazić. Jesteś twarda, kochanie (tłumaczka: użył zwrotu ‘little cookie’, przepraszam, ale dziwnie brzmiało mi to po polsku.), ale każdy potrzebuje kogoś, kto się nim zajmie.’’ Niall, zachichotał.
‘’ Tak, ale ja jestem uparta. Więc zobaczymy, jak się zachowa.’’
‘’On też jest uparty.’’ Ostrzegł mnie, blondyn.
‘’ Oh, wiem!’’ zaśmiałam się lekko, a chłopak uśmiechnął.
‘’ Zastanawiam się, jak bardzo uparte będzie, to małe dziecko’’ Niall, delikatnie masował plecy Steph. O tak, nie pomyślałam o tym. Steph, ma dwóch, najbardziej upartych rodziców, na świecie. Ona, będzie dzieckiem z bardzo silną wolą czy zdaniem.
‘’ O Boże!’’ zaśmiałam się. Niall, uśmiechał się coraz bardziej. Nie mogę nic na to poradzić, ale ludzie czują się szczęśliwi, przebywając z nim. On,  jest pogodnym człowiekiem.
‘’Dobrze jest mieć cię w pobliżu, Amy.’’ Powiedział poważnie, ciągle się uśmiechając.
‘’Dlaczego? ‘’
‘’ Coż, około 8 miesięcy temu, mama Zayna, miała dość. Widziała, jak on żył i powiedziała mu, że nie jest tą osobą, którą ona wychowała. Coś takiego, zmieniło go trochę. Nadal chodził imprezować z dziewczynami, ale już nie tak dużo. Pewnego wieczory, gdy Harry i Zayn, tak naprawdę wrócili pijani, rano byli naprawdę skacowani. Zapytali Lousia i Liama, jak oni mogą opierać się imprezom i alkoholowi. Mam na myśli, że oni oboje mają dziewczyny, ale powiedzieli Harremu i Zaynowi coś, co do nich dotarło. Oznajmili im, że oni traktują kobiety tak, jak każdy facet chce, aby traktowano jego siostry. To sprawiło, że Zayn, zaczął myśleć o wszystkich dziewczynach, które skrzywdził, więc przestał to wszystko robić.’’ Wytłumaczył mi Niall.
‘’Oh, więc on już nigdy więcej nie uderzył do klubu?’’ zapytałam. Pamiętam, że Zayn, wykorzystywał kobiety.
‘’Nie, robił to cały czas, ale nie został pobity i wracał sam. Nie wykorzystywał nikogo na jedną noc. Ciągle, miał w sobie tą arogancję. Myślał, że jest cholernie niesamowity. Następnie, dwa dni temu, poznał ciebie. Zmienił się, zanim dowiedział się o Stephanie. Ty, upokorzyłaś go. Sprawiasz, że on jest lepszym człowiekiem. Dobrze, jest mieć ciebie, Stephanie i dawnego Zayna blisko siebie.’’ Niall, zamknął mnie w ciepłym uścisku.
‘’Dziękuję, Niall. Wiele dla mnie znaczy, słyszeć coś takiego. Zaczęłam trochę wątpić w siebie, ale ty mnie rozweseliłeś.’’ Szepnęłam. Oderwałam się lekko od niego, uważając, aby nie obudzić Stephanie.
‘’ Nie ma problemu. Dobrze się czujesz, tutaj? Chcę iść pomóc chłopakom, nosić ostatnie kartony z twoimi rzeczami. ‘’ skinęłam głową. Nie mogłam uwierzyć, że miałam tyle śmieci, do przyniesienia. Nie wiedziałam, że mam tyle rzeczy dla mojej córeczki.

‘’ Tak. jestem pewna, że Zayn, będzie tutaj za chwilę, tak czy inaczej. ‘’ Niall, zaśmiał się z tego, następnie udał się w kierunku drzwi. Kilka chwil później, drzwi otworzyły się jeszcze raz. Zayn, zbliżał się i patrzył na mnie. Westchnął z ulgą. 


I jak się Wam podoba? Jestem nową tłumaczką i mam nadzieję, że nie zepsułam Wam rozdziału, swoim tłumaczeniem. Bardzo się starałam, żeby wyszło, jak najlepiej. 

tutaj macie mojego TT oraz ASK

czwartek, 24 października 2013

Chapter 21: Care

Weszliśmy, a raczej on wszedł do apartamentu, gdzie Harry i Louis bawili się ze Steph, Liam ich nadzorował. Stephanie trzymała naszyjnik Harry'ego i przekręcała go, przez co Harry miał problemy z oddychaniem.
"O MÓJ BOŻE ! Louis ! Ona mnie dusi !" Wysapał Harry. Louis jedynie się zaśmiał, a Liam był najwyraźniej rozbawiony. Stephanie zachichotała.
"Jezus, Harry. Ona jest dzieckiem." Wydukał pomiędzy śmiechami Louis. Wszyscy przestawi, kiedy zobaczyli mnie i Zayn'a. Stephanie uśmiechnęła się i puściła naszyjnik Harry'ego. Nie jestem w stanie powiedzieć na widok kogo była bardziej podekscytowana; Zayn'a czy mnie. Zayn położył mnie delikatnie na kanapie, odpychając Louis'ego w tym samym momencie. Bez słowa udał się do kuchni. Kilka sekund później wrócił z paczką lodu.
"Co się stało ?" Wydyszał Harry, podnosząc się ze Stephanie.
"Mógłbyś odłożyć ją do łóżeczka ?" Spytałam go, totalnie ignorując pytanie. Harry zrobił to, o co go poprosiłam i wrócił do nas.
"Co się stało ?" Powtórzył Harry, siadając obok mnie. Zayn położył mnie, więc mógł klęczeć, sprawdzając stan kostki.
"Powiem ci co się stało; właściciel jej mieszkania popchnął ją na ziemię, przez co jest ranna." Splunął Zayn z miejsca, w którym klęczał. Niall, Harry, Louis i Liam popatrzyli na mnie z współczuciem.
"NIE ! Zayn przesadza. To był wypadek. Zayn, musisz się uspokoić.Wszystko ok." Zaczęłam czuć się sfrustrowana przez niego; nie odpuści.
"Nie jest ok. Może to był wypadek, ale nadal cię dotknął. Nie powinien być dla ciebie taki ostry. Również cię wykopał. Wyrzucił biedną nastoletnią matkę i jej córkę na ulicę." Wymamrotał Zayn, kiedy jego zimne palce otarły się o moją kostkę, przez co się skrzywiłam.
"Ten biedny koleś ma piątkę dzieci i chorą żonę; nie powinnam byłam oczekiwać, że pozwoli mi zalegać ze spłatą. Nie zapłaciłam czynszu przez parę rachunków za leczenie. W porządku; coś wymyślę." Próbowałam przekonać Zayn'a. W zamian otrzymałam pięć smutnych i wyczekujących spojrzeń.
"Jakie rachunki za leczenie ?" Spytał zmartwiony Zayn. Teraz pocierał moją łydkę.
"Oh, to nic takiego. Tylko pozostałości rachunków z kiedy byłam po porodzie. To była droga procedura i ciągle zwlekałam z płaceniem." Powiedziałam cicho, prawie lekceważąco.
"Z czym jeszcze masz problemy z zapłaceniem ?" Spytał Zayn, wstając. Zacisnął usta w cienką linię, górując nade mną.
"NIE zamierzam dyskutować o moich finansach z waszą piątką !" Warknęłam. Wywrócił jedynie oczami.
"No dalej. Powiedz mi, teraz." Domagał się. Ton jego głosu mnie przekonał.
"Cóż, poza czynszem, o który już dłużej nie muszę się martwić to te rachunki za leczenie. Myślę, że wszystko inne zapłaciłam." Wywnioskowałam, przebiegając po liście wydatków w mojej głowie. Zayn ponownie zajął się moją stopą. Delikatnie położył na niej paczkę lodu.
"Liam- zadzwoń do naszego kierowcy. Harry, Niall i Louis- zacznijcie pakować rzeczy." Zarządził Zayn bez odrywania wzroku ode mnie. Słyszałam, jak Harry mruczy coś pod nosem, ale wszyscy nieoczekiwanie posłuchali. Sądziłam, że to Liam jest liderem. Nie ważne.
"Zayn, mogę to zrobić sama." Zaczęłam się kłócić.
"Oh, bądź cicho." Jęknął.
"Zayn, ja nie mam nawet gdzie-" przerwał mi.
"Ty i Stephanie zostaniecie ze mną w hotelu. Jest wystarczająco duży jak małe mieszkanie." Zadecydował.
"Mieszkanie ?" Nie wiedziałam o czym mówi. (dop. tłum. w oryginale użył słowa "flat", więc po angielsku to ma sens)
"Tak, to inne słowo na apartament. Zgaduję, że Amerykanie go nie używają." Wzruszył ramionami, przesuwając paczkę z lodem na moją kostkę.
"Zayn, nie mogę mieszkać z tobą w twoim pokoju hotelowym." Starałam się brzmieć okrutnie, silnie, ale fakt, że Zayn troszczył się o moją stopę zrujnował moją niezależność.
"Wygląda na to, że nie masz żadnej innej opcji." Stwierdził. Próbowałam wymyślić coś, o co mogłabym się z nim kłócić, ale nie mogłam niczego zaleźć. Miał rację; nie miałam wyboru.
"Dobra." Westchnęłam. Uśmiechnął się do siebie. Na szczęście zmienił temat, więc nie miałam czasu, żeby pławić się moją stratą.
"Nie sądzę, że twoja noga jest złamana, ale wygląda na zwichniętą. Oczywiście, weźmiemy cię do doktora. Kochanie, jak się czujesz ?" Spytał. Nie zamierzałam kłamać; chociaż Zayn denerwował mnie swoją apodyktycznością i kontrolującym podejściem, uważałam, że to seksowne i w pewnym rodzaju nakręcał mnie tym swoim dowodzeniem. Cholera, muszę przestać.
"Mam się dobrze." Powiedziałam, siadając. Zayn wywrócił oczami.
"Na prawdę ?" Kwestionował.
"Tak. Właściwie czuję się idealnie." Uniosłam brodę, krzyżując ramiona. Nie mogłam pozwolić mu czekać na mnie ani chwili dłużej; nie sądziłam, że uda mi się siebie kontrolować.
"Mmm ? Jesteś pewna ? Amy, powiedz mi prawdę." Nakazał surowo, w jego oczach można było dostrzec cień rozbawienia. Cholera, ci chłopcy wiedzą, kiedy wciskam im kit.
"Ja, er, nie sądzę, że mogę na niej chodzić." Wymamrotałam. Zayn popatrzył na mnie; zaskoczony, że tak łatwo się dałam.
"Masz apteczkę ?"
"Uh, myślę, że jest w torbie dziecka." Wskazałam na torbę obok łóżeczka Stephanie. Zayn pokiwał głową i wstał.
"Zostań." Nakazał, podchodząc do łóżeczka.
"Gdzie są wszyscy ?" Spytałam, dopiero zauważając, że jesteśmy w apartamencie sami.
"Poszli kupić pudła." Odpowiedział. Sięgnął do torby i wyciągnął apteczkę. Kiedy stał, spojrzał do łóżeczka i gwałtownie złapał powietrze.
"Co ? Coś nie tak ? Ze Stephanie wszystko ok ?" Spytałam zmartwiona.
"N-nie. Wszystko gra. On po prostu jest... taka piękna. Nie mogę tego pojąć." Odparł cicho, wpatrując się w nią z miłością.
"Zasnęła ?" Spytałam, szepcząc. Zayn odwrócił się do mnie i przytaknął. Powrócił do swojej poprzedniej pozycji przy mojej nodze.
"Wytrzymaj. Przepraszam, jeśli zaboli, gdy dotknę twoją stopę, chcę tylko ją zabandażować, więc będziesz mogła przynajmniej trochę naciskać na nią bez bólu." Wyjaśnił delikatnie. Pokiwałam głową i zagryzłam wargę. Poczekałam kilka minut, gdy zaczął owijać gazę wokół kostki, i wtedy przemówiłam.
"Zayn, nie mogę z tobą mieszkać." Powiedziałam cicho. Zamarł i przeniósł wzrok na mnie.
"Dlaczego ?" Spytał, ból wymalowany był na jego twarzy.
"Nie chcę być twoją 'przygodą na jedną noc', której nie możesz się pozbyć. Nie potrzebuję twojej litości." Próbowałam ująć to delikatnie. Nadal wyglądał na zranionego.
"To nie o to chodzi. Naprawdę cię lubię."
"Wiem, ale ledwo dajemy sobie radę. Mieszkanie razem nie jest dobrym pomysłem, nawet jeśli tylko na parę tygodni, w wielkim pokoju hotelowym." Broniłam się. Przesunął się i klęczał przy mojej głowie. Pochylił się w dół, patrząc mi w oczy. Cholera, dlaczego on musi to robić ? Jego piękne oczy przepełnione były nadzieją i tęsknotą, nie mogłam mu odmówić, kiedy to robił.
"A co jeśli ty i Stephanie zostaniecie ze mną dzisiaj, a potem wynajmiemy wam pokój niedaleko mojego. Wymyślimy coś innego, gdy załatwimy wszystko w Ameryce." Wywnioskował Zayn. Westchnęłam, próbując uniknął jego niesamowitych oczu.
"Nie mam pieniędzy na ten pokój i nie chcę, abyś za mnie płacił." Powiedziałam uparcie.
"Pozwól mi za siebie zapłacić, Amy. Proszę. Mam te wszystkie pieniądze i żadnej rzeczy, na którą mógłbym je wydać; wiem, że to brzmi zarozumiale, ale to prawda. Chcę, nie, MUSZĘ zaopiekować się moją córką. Proszę." Cholera, nie mogę powiedzieć 'nie', kiedy tak na mnie patrzy.
"Zgoda." Dałam się. Triumfujący uśmiech pojawił się na jego ustach. Poczułam, że coś w środku mnie zmusza mnie do powiedzenia mu o mojej decyzji dotyczącej Londynu. Myślałam nad tym. Przesunął się  z powrotem do mojej stopy i skoncentrował się nad nią.
"Zayn." Zapiszczałam.
"Mmm ?"
"Kiedy przeprowadzę się z tobą do Londynu, zamierzam znaleźć pracę i kupić swoje własne mieszkanie." Powiedziałam cicho, z nadzieją, że nie usłyszy. Nie miałam szczęścia. Jego głowa uniosła się, a oczy wpatrywały się we mnie z niedowierzaniem.
"Co ?"
"Sposób w jaki opisałeś, jakie mogłoby być moje życie..." To naprawdę było to jak przedstawił moją nową rodzinę. "był kuszący. Chcę zacząć od początku. Chcę jechać z tobą do Londynu i poudawać szczęśliwą rodzinę." Próbowałam brzmieć obojętnie.
"O mój BOŻE" Krzyknął, podskakując wkoło pokoju. Wyglądał jak dziecko.
"Zayn, Stephanie śpi." Skarciłam go szepcząc. Jego oczy się poszerzyły, tak jak uśmiech.
"Tak, wybacz." Wyszeptał, siadając obok mnie. Poczułam jego gorący uśmiech na mojej twarzy. Nagle, w jego oczach pojawił się inny rodzaj pożądania i poczułam jak zatapia swoje ciepłe wargi w moich.

~*~
Spodziewaliście się, że Amy się zgodzi ?
Wybaczcie, że tyle czekaliście. Mam nadzieję, że nie ma błędów (starałam się).
Będę miała pomoc w tłumaczeniu :)

poniedziałek, 14 października 2013

Chapter 20: Homeless

Podążałam za Zayn'em aż do apartamentowca. Nie byłam pewna skąd znał drogę, ale to nieistotne. Kiedy doszedł do drzwi, otworzył je i poczekał, aż go dogonię. Gestem ręki zaprosił mnie do środka. Aww, przytrzymał dla mnie drzwi, co za gentleman. Spojrzałam przez ramię, aby sprawdzić czy Zayn jest za mną, ale jestem pewna, że przyłapałam go na gapieniu się na mój tyłek. Zatrzymałam się nagle, przez co się ze mną zderzył.
"Uważaj, jak chodzisz, Malik." Nakazałam żartobliwie. Zayn zarumienił się lekko, uświadamiając sobie, że został przyłapany. Odwrócił wzrok, wchodząc do środka. Nadal nie patrząc na mnie, złapał mnie za dłoń splatając nasze palce ze sobą. Wywróciłam oczami. Lekko pociągnął mnie na schody, spoglądając na mnie bardzo często. Uśmiechałam się, kiedy to robił.
"Na którym piętrze mieszkasz ?" Spytał Zayn po chwili wspinaczki.
"Na następnym." Wybełkotałam. Udaliśmy się na moje piętro. Moje serce zamarło na sekundę, kiedy zobaczyłam kto stoi przed moimi drzwiami. Minęły już dwa tygodnie ?
"Panna Williams." Przywitał mnie chłodno właściciel mojego mieszkania.
"Witam, Panie Jones. Czy jest coś w czym mogę panu pomóc ?" Spytałam przestraszona. Znałam odpowiedź na moje pytanie. Uwolniłam moją dłoń z uścisku Zayn'a i podeszłam do właściciela. Pan Jones był miłym mężczyzną, gdy płaciłam czynsz.
"Tak, to już dwa tygodnie. Tylko tyle czasu mogę ci dać." Powiedział z powagą, ale nadal sympatycznie.
"Dostanę wypłatę za trzy dni. Proszę, daj mi trzy dni." Błagałam. To było kłamstwo, ale musiałam chociaż spróbować. Prawie zapomniałam, że Zayn był za mną.
"Przykro mi, Amy, ale nie mogę. Już dałem ci dwa dodatkowe tygodnie. Inni najemcy będą się skarżyć, bo jesteś jedyną osobę, której dałem tyle czasu." Próbował wyjaśnić.
"Proszę. Nie mam gdzie pójść. Będę bezdomna..." Pan Jones westchnął zniecierpliwiony.
"Nie, przepraszam." Splunął, wzbudzając we mnie gniew.
"Proszę, zdobędę te pieniądze, obiecuję !" Poczułam jak łza opuściła moje oko.
"Nie, Amy. Teraz albo nigdy ! Zdobądź pieniądze w ciągu godziny, albo się stąd wynoś !" Krzyknął na mnie, odwracając się, aby odejść. Złapałam jego ramie, uniemożliwiając mu wyjście.
"PROSZĘ ! Będę bezdomna. Nie mogę tego zrobić Stephanie." Zaczęłam płakać. Pan Jones potrząsnął mocno ramionami, zmuszając mnie do uwolnienia go. W tym samym momencie odepchnął mnie z dala od siebie, nie mając na celu skrzywdzenia mnie. Mimo wszystko, jego popchnięcie było trochę za mocne, więc upadłam na ziemię, wykręcając moją kostkę.
"HEY!" Krzyknął zły Zayn. Popchnął brutalnie Pana Jones'a.
"Co do-" Pan Jones nie zauważył Zayn'a.
"NIGDY więcej jej nie dotykaj. Słyszałeś ?" Wykrzyczał mu prosto w twarz Zayn, jego oczy przepełnione były złością. Trzymał Pana Jones'a za koszulkę przy ścianie.
"Zayn." Próbowałam przykuć jego uwagę do mnie, chcą zapobiec czemukolwiek bardziej gwałtownemu. Zadziałało. Zayn odwrócił się i podbiegł do mnie.
"Wszystko dobrze ?" Spytał delikatnie. Pan Jones nas obserwował.
"Jestem cała. Pomóż mi wstać." Powiedziałam spokojnie. W mojej prawej kostce czułam ból. Cholera, to nie oznaczało nic dobrego. Zayn przytaknął, sięgając po mnie i pomagając mi wstać. Próbowałam nacisnąć na prawą stopę, ale kurewsko bolało.
"Co się dzieje ?" Spytał zdesperowany, dostrzegając, że się skrzywiłam. Wzruszyłam ramionami, próbując pozbyć się grymasu z mojej twarzy.
"Nic. Jestem w porządku." Wymamrotałam. Podniósł mnie do góry i trzymał w weselnym stylu.
"Nie jesteś."
"Postaw mnie na dół." Splunęłam przez zęby.
"Nie możesz chodzić." Było jego odpowiedzią.
"Przepraszam, ale kim ty do diabła jesteś ?" Pan Jones spytał Zayn'a, przerywając naszą kłótnię.
"Twoim najgorszym jebanym koszmarem, jeśli jeszcze raz położysz na niej rękę." Zayn wysyczał; Pana Jones wyglądał na zaskoczonego.
"Nie chciałem-"
"Zayn, uspokój się." prosiłam "to był wypadek."
"Nie, nie był. Ten skurwysyn bez serca chciał wyrzucić młodą dziewczynę i jej dziecko na ulicę." Odpowiedział ostro.
"Źle mi z tym, ale mam rodzinę na utrzymaniu..." Pan Jones wiedział, że kłótnie nie mają sensu.
"Ona też." Zayn zacisnął zęby. Wiedziałam, że jeśliby mnie tam nie było, to Zayn pobił by go.
"Postaw mnie, Zayn." Próbowałam przenieść konwersacją na mnie, z dala od Pana Jones'a.
"Nie." Odpowiedział, zacieśniając swój uścisk. Mój gospodarz wyglądał na zmartwionego tym, że Zayn nie chciał mnie postawić.
"Kim ty jesteś ?" Pan Jones powtórzył, patrząc na Zayn'a z niepokojem, jakby był jakimś kryminalistą.
"Nie twój interes." Splunął Zayn. Jego ręce ścisnęły mnie mocniej.
"To mój interes." Sprzeciwił się. "Amy najwyraźniej chce być odstawiona na dół. Dotykasz ją wbrew jej woli i nigdy wcześniej cię tu nie widziałem..." Pan Jones zlustrował nas podejrzliwie. Z tego co wiedział, Zayn mógł być jakimś przypadkowym dziwakiem, którego spotkałam na schodach. Mógł zanieść mnie do apartamentu i zgwałcić. Wzdrygnęłam się na tę myśl.
"Nie jestem nikim o kogo musiałaby się martwić !" Warknął Zayn. Musiałam coś powiedzieć.
"Zayn, Jezu, zrelaksuj się. To był wypadek !" Odwróciłam się niechętnie do mojego wynajemcy. "Panie Jones, to jest Zayn. Jest, er, ojcem Stephanie." Zniżyłam głos na wypowiadając ostatnią część. Zobaczyłam jak jego szczęka opada, gdy Zayn trzymał mnie przy swoim ciele jak księżniczkę. Zobaczyłam, jak Zayn spogląda na mnie zaskoczony, a cień uśmiechu przeszedł przez jego usta.
"Oh, er. Miło cię poznać. Zayn, tak ?" Mój gospodarz próbował przyjąć przyjacielskie nastawienie, ale Zayn je odrzucił.
"Zamknij się kurwa. Wyrzucasz moje dziecko i jej matkę na ulicę. Douchebag, są BEZDOMNE ! Ale nie martw się, wyniosą się przed północą." Odpowiedział chłodno Zayn.
"Zayn." Byłam gotowa się kłócić. Zayn uciszył mnie dominującym spojrzeniem. Jego oczy były ciemne i władcze. To byłby zł pomysł, żeby z nim walczyć. Przycisnął mnie do swojej klatki piersiowej, odwracając się od mojego wynajemcy i uderzając nogą w drzwi. Za moment czy dwa, zostały otworzone przez Niall'a. Wyglądał na zmieszanego i skoncentrowanego, kiedy zobaczył Zayn'a trzymającego mnie, ale Zayn zignorował go i wszedł do mieszkania.

~*~
Nie mam pojęcia czy dam radę kontynuować tłumaczenie. Nie mam czasu. Staram się dodawać co 4 dni, ale muszę się skupiać na nauce. x

czwartek, 10 października 2013

Chapter 19: Reasons

Czy ja dobrze słyszałam ? Nie, pewnie nie. Zayn był całkiem rozsądnym gościem; nie było mowy, że właśnie spytał mnie o przeprowadzkę na drugą stronę Oceanu Atlantyckiego z nim. Definitywnie się przesłyszałam. Mam na myśli to, że większość czasu ledwo ze sobą spędzamy. Nie widywaliśmy się aż tyle. Cały czas się kłóciliśmy. Tak, nie było mowy, żeby spytał mnie o przeprowadzkę do Londynu.
"P-przeprowadzić się do L-londynu z t-tobą ?" Wyjąkałam, podwójnie upewniając się, że usłyszałam do poprawnie.
"Tak." Było jego prostą odpowiedzią. Cholera, więc nie usłyszałam go źle. Odsunęłam się od niego i przestałam maszerować. Odwrócił się do mnie.
"Czego oczekujesz ode mnie, żebym powiedziała ?" Spytałam cicho.
"Tak. CHCĘ, abyś powiedziała tak." Zrobił krok w moją stronę.
"Nie mogę, Zayn. Wiesz o tym." Wyszeptałam do niego, patrząc w jego błagające oczy.
"Dlaczego nie ?" Kwestionował mnie.
"To jest moje życie, Zayn. Mam tutaj pracę. Moje mieszkanie jest tutaj. Moi przyjaciele są tutaj. Moja córka tu rosła. Nowy Jork to mój dom. Nie mogę tak po prostu wyjechać." Sprzeciwiłam się. Jak mógł tego nie zauważyć ? Zayn uniósł brwi.
"Rozumiem, że Nowy Jork to twój dom, ale nic innego cię tutaj tak naprawdę nie trzyma." Powiedział. Czy on nie słyszał tego, co przed chwilą powiedziałam ?
"Właśnie wyjaśniłam ci co dokładnie mnie tutaj trzyma, Zayn." Odparłam, lekko sfrustrowana. Westchnął głośno.
"Nic z tego cię tutaj nie trzyma, Amy. Jeśli pojedziecie ze mną do Londynu to nie będziesz musiała pracować. Zajmę się wami."
"Nie chcę, żebyś się nami zajmował. Doskonale radzę sobie sama." Powiedziałam zawzięcie.
"Twój apartament jest do bani, bez urazy. Nie chcę, aby moja córka tam mieszkała; ani ty. Jest w niebezpiecznej okolicy i nie jest jednym z ładniejszych mieszkań. Nie chcę żeby żadna z moich dziewczyn tam mieszkała." Zaczekajcie; czy on właśnie nazwał mnie "swoją dziewczyną" ? Uznałam fakt, iż był taki decydujący na temat moich warunków do mieszkania był miły. Miał rację, ale nadal musiałam się z nim o to kłócić.
"Nie jestem twoją dziewczyną." Wymamrotałam, nie zastanawiając się na czymś, o co mogłabym się z nim sprzeczać. Nie uznawał mnie. Nie mogłam wymyślić, jak był taki spokojny i miły, kiedy ja walczyłam silnie i agresywnie.
"W każdym bądź razie, sądziłem, że już nie utrzymujesz kontaktów ze swoimi przyjaciółmi." Powiedział sympatycznie, ale te słowa mnie ukuły. Próbowałam zignorować gulę rosnącą w moim gardle.
"Nadal mam Lynn i paru pracodawców." Mruknęłam; chociaż dalsza kłótnia była bezsensowna; był zawzięty.
"Stephanie ma tylko 6 miesięcy. Nie mieszkała w Nowym Jorku za długo. Możemy wychować ją w Londynie." Naciskał.
"Chcę, żeby wychowała się w Nowym Jorku. To mój dom." Powtórzyłam.
"Wiem, że Nowy Jork jest twoim domem, ale nic poza tym cię tutaj nie trzyma. Możesz sprawić, że Anglia będzie twoim nowym domem. Nie powiedziałem jeszcze mojej rodzinie o tobie i Stephanie, ale wiem, że będą nas wspierać. Moja mama będzie pełna zachwytu, gdy dowie się, że ma wnuczkę. Oni mogą być twoją nową rodziną. Ja mogę być twoją rodziną." Ostatnią część powiedział ciszej. Coś w tym, co powiedział mnie dotknęło. Nie byłam pewna czy to ta akceptacja ze strony jego rodziny, czy fakt, że nazwał się moją nową rodziną. Westchnęłam.
"Zayn, nie możesz oczekiwać ode mnie natychmiastowej odpowiedzi. Pozwól mi nad tym pomyśleć." Konkludowałam. Zayn przytaknął ze zrozumieniem zanim złapał moją rękę i przytulił mnie do siebie. Nasze ciała się zderzyły, kiedy trzymał mnie blisko siebie.
"Weź tyle czasu, ile potrzebujesz, ale wiedz, że będę z tobą nie ważne co. Pominąłem jedną przyczynę dla której powinnaś przeprowadzić się ze mną do Londynu. Chciałabyś ją usłyszeć ?" Wyszeptał uwodzicielsko do mojego ucha. Chociaż wiedziałam co to za przyczyna, chciałam ją usłyszeć z jego ust, dla pewności. Przełknęłam ślinę, kiedy jego ciepły oddech zaczął mnie łaskotać.
"Mmhmm." Wymamrotałam. Uśmiechnął się powoli; seksownie.
"My. Chcę dać nam szansę. Wiem, że myślisz, że to dlatego, iż jesteś matką mojego dziecka, ale tak nie jest. Podobałaś mi się zanim dowiedziałem się o Stephanie. Chciałem być kimś więcej, niż tylko przyjacielem. Pamiętasz, gdy pocałowaliśmy się na balkonie w pokoju Harry'ego ? Chciałem cię zanim to wszystko się zdarzyło. Chcę cię." Odsunął się ode mnie i zaczął iść w kierunku miejsca, z którego przyszliśmy nie oglądając się, zostawiając mnie oniemiałą.

~*~
Szkoła zabiera mi cały wolny czas i jeszcze bierzmowanie w tym roku.
Przepraszam za błędy, na pewno są.
Prawie 20 tysięcy wyświetleń, bardzo dziękuję. Zakładając tego bloga nie oczekiwałyśmy aż tak wielu czytelników. x

niedziela, 6 października 2013

Chapter 18: Kamilah

Patrzyłam jak Zayn pozwala Steph bawić się łańcuchem znajdującym się na jego szyi. Przez około piętnaście minut opierałam się o ścianę, reszta chłopców siedziała na kanapie, wszyscy przyglądaliśmy się Zayn'owi, który tańczył po apartamencie, trzymając Stephanie. Odkryła, że łańcuch był fascynujący; jak jakiś iPod czy inne gówno.
"Jesteście głodni ? Przynieść wam coś ?" Powiedziałam, przerywając ciszę, gdy odwróciłam się do chłopców. Wymienili się spojrzeniami.
"Nie, dzięki kochanie." Odpowiedział Liam z uspokajającym uśmiechem.
"Uh, coś do jedzenia byłoby miłe." Niall popatrzył na mnie z nadzieją.
"Coś do picia byłoby wspaniałe." Uśmiechnął się głupkowato Harry.
"Byłoby świetnie, gdybyś pokazała mi w którą stronę do łazienki." Przemówił Louis. Liam posłał im wszystkim brudne spojrzenia, potępiając to, że skorzystali z mojej oferty.
"Uh, wszystko co mam do jedzenia to czipsy. Czy woda będzie w porządku ? Łazienka jest na końcu korytarza, jasnoniebieski drzwi." Odpowiedziałam.
"Tylko czipsy ! Możemy zamówić pizzę ?" Jęknął Niall.
"Woda, nie masz alkoholu albo soku, ale czegoś ?" Skarżył się Harry.
"Wzdłuż korytarza ? DZIELISZ łazienkę z innymi ludźmi ?" Spytał obrzydzony Louis. Wywróciłam na nich oczami. Liam posłał mi przepraszający uśmiech. Wzruszyłam ramionami.
"Er, mogę zamówić pizzę, ale wasza dwójka" Popatrzyłam na Louis'ego i Harry'ego. "musicie to przeboleć. Nie mam nic innego do picia, Harry, ponieważ soki są tuczące, a alkohol zrobiłby ze mnie zła matkę. Louis, możesz skorzystać z łazienki lub trzymać, twój wybór." Mój głos przybrał srogi ton, a Liam pokiwał głową z aprobatą.
"Wytrzymam." Mruknął Louis.
"Alkohol jest powodem dla którego ty JESTEŚ matką." Wymamrotał Harry.
"Cokolwiek ja piję, pije dziecko." Wyjaśniłam Harry'emu, powstrzymując uderzenie, które chciałam mu wymierzyć.
"Hey, ludzie. Przestańcie być niewdzięczni; to podłe." Narzekał Zayn podchodząc do nas. Posłał Harry'emu i Louis'emu ostrzegające spojrzenie. Stał po mojej stronie. Uśmiechnęłam się do niego wdzięczna, a on odwzajemnił gest.
"Dzięki." Powiedziałam cicho. Jego oczy migotały, gdy patrzył na mnie i sądzę, że widziałam jak jego mięśnie napinały się, kiedy poprawiał sposób trzymania Stephanie.
"Nie ma problemu, skarbie. Niall, NIE zamawiamy pizzy. Rusz swój leniwy tyłek i zdobądź tą cholerną pizzę sam." Dodał Zayn. To było dotkliwe i w pewien sposób słodkie, że brzmiał tak... ojcowsko i odpowiedzialnie.
"Hey, żadnego przeklinania przy dziecku." Skarciłam go żartobliwie. Zayn posłał mi oczko. Wywróciłam oczami, ale sekretnie spowodował, że moje serce zatrzepotało.
"Ok, gołąbeczki skończcie." Jęknął Louis.
"Mogę ją potrzymać ?" Spytał bojaźliwie Harry. Odwróciłam głowę na to, jak temat rozmowy się zmienił.
"Hazza, czy to-" Liam zaczął, ale Harry mu przerwał.
"Jezu, Liam. Trzymałem już wcześniej dziecko." Wywrócił oczami.
"Pewnie, Harry. Tylko bądź ostrożny i będzie bawiła się twoim wisiorkiem." Ostrzegłam, sięgając po Stephanie. Zayn zacisnął szczękę i odwrócił się, więc nie mogłam jej dostać. Zmarszczyłam brwi.
"Nie chcę jeszcze pozwolić jej odejść." Wybełkotał Zayn jako wyjaśnienie. Awww, jak słodko !
"Zayn, będziesz miał masę czasu na trzymanie jej w przyszłości. Ufam Liam'owi, że zajmie się tą czwórką, dlaczego nie pójdziemy na spacer." Zaproponowałam. Zobaczyłam, że Louis skrzyżował ramiona, kiedy wymieniłam go jako kogoś kto potrzebuje opieki. Zayn zawahał się, ale wręczył Stephanie Harry'emu. Popatrzył na Liam'a błagającym spojrzeniem, zanim wziął mnie za rękę i pociągnął na zewnątrz.
"Kamilah." Powiedział, gdy zamknęłam drzwi.
"Co ?"
"Kamilah; chcę, żeby drugim imieniem Stephanie było Kamilah." Powiedział mocno.
"Camilla ? Jak C-A-"
"Nie. Kamilah. K-A-M-I-L-A-H. To arabskie imię. Oznacza idealna." Wymamrotał zażenowany przez sentyment. Uśmiechnęłam się do niego.
"Stephanie Kamilah Williams. Jak dla mnie brzmi świetnie." Przytaknęłam. Uśmiechnął się.
"Kocham ją bardzo mocno. Bałem się z nią spotykać, ale kiedy pierwszy raz moje oczy na niej spoczęły, nie mogłem sobie wyobrazić mojego życia bez niej. Nie wiem co teraz zrobić." Przyznał. Zaczęliśmy schodzić po schodach do lobby. Wsunął swoją rękę w moją.
"Cóż, będziesz w Nowym Jorku przez kilka tygodni. Możesz widywać się z nią tak często, jak tylko będziesz chciał. Wtedy, będziesz w stanie odwiedzać ją kiedykolwiek. Plus, masz trasę koncertową po Ameryce w przyszłym roku. Możesz ją wtedy zobaczyć." Próbowałam wyjść z dobrym planem, ale ten, który zaproponowałam był do bani.
"Nie chcę widywać jej kilka razy w roku, Amy." Powiedział cicho. Położyłam głowę na jego ramieniu, kiedy oplótł mnie swoją ręką wokół pasa.
"Wiem, ale nie mam pojęcie co innego możemy zrobić." Westchnęłam.
"Przeprowadźcie się ze mną do Londynu."

~*~
Jak myślicie, co Amy powie na propozycję Zayn'a ?
Przepraszam za błędy. xx
Odpowiadając na pytanie : postaram się dodawać co 4/3 dni.
Dodany później, ponieważ byłam na zawodach w Czechach.