Strony

poniedziałek, 30 września 2013

Chapter 17: Introduction

Pchnęłam delikatnie drzwi i spokojnie weszłam do środka. Chłopcy weszli za mną. Odwróciłam się do nich kiedy znaleźli się w moim studio apartamencie*. Ich twarze przecinał szok.
"Czy to tutaj mieszkasz?" Harry zapytał nieco zdegustowany. Liam rzucił mu karcące spojrzenie.
"Uh, tak. Jak powiedziałam nie żyję zbyt znacznie". Wzruszyłam ramionami. Nie widziałam nigdzie Lynn. Patrzyłam na Zayn'a. Było coś w jego oczach, był zaniepokojony.
"Ty tak żyjesz? Nasza córka tutaj żyje?" Zapytał zszokowany. Nie zareagowałam na niego w ogóle.
"Czujcie się jak u siebie w domu chłopcy." Powiedziałam. Oczywiście wzięli to dosłownie. Harry i Louis poszli węszyć do moich zdjęć i poczty. Niall poszedł do mojej lodówki. Liam usiadł z obawą na kanapie. Zayn podszedł do kącika z rzeczami Steph. Próbowałam kupić dla niej najpiękniejsze rzeczy jakie mogłam, nawet jeśli oznaczało to wydawać swoje oszczędności na ładne łóżeczko i chodzić bez nowych ubrań. Było oczywiste, że wydałam wszystkie moje pieniądze na  nią i nic na siebie, wystarczy spojrzeć na moje mieszkanie. Zayn przesunął palcami wzdłuż łóżeczka. Widziałam jak sięgnął dłonią  i wytarł coś ze swoich oczu.
"Zaraz będę z powrotem" Zabełkotałam.  Wyszłam z pokoju, ale drzwi były otwarte, więc nie potrzebowałam klucza, aby do niego wrócić. Poszłam do łazienki na piętrze i zapukałam lekko. Otworzyła Lynn.
"Hej ! Właśnie myję Steph. Dałam jej kilka mashed peas** i zrobiłyśmy trochę bałaganu". Lynn chichocze. Patrzyłam na moje dziecko w jej ramionach. Mała Stephanie uśmiechnęła się do mnie i wyciągnęła do mnie dłonie. Wzięłam ją z rąk Lynn.
"Dzięki za całą pomoc" Uśmiechnęłam się do Lynn ,a ona skinęła głową pokrzepiająco.
"Nie ma problemu . Wszystko w porządku? Wydajesz się, nie wiem, zestresowana" Powiedziała Lynn gdy wychodziła z łazienki. Wzruszyłam ramionami.
"Szczerze mówiąc , nie. Tata Steph jest w moim mieszkaniu, czeka na spotkanie z nią" Przyznałam. Lynn spojrzała na mnie ze współczuciem.
"Potrzebujesz pomocy?" Zaoferowała.  Pokręciłam głową.
"Dzięki, ale nie mogę tego zrobić. Jestem silna." Lynn kiwała głową. Powiedziała do widzenia do mnie i Steph i odeszła, dając nam prywatność jakiej potrzebowałyśmy. Wiedziała kiedy zostać i być matczyna, a kiedy dać mi przestrzeń. Jestem bardzo wdzięczna za nią. Tulę swoje dziecko w ramionach i biorę głęboki wdech otwierając drzwi do mojego mieszkania. Pięć par oczu nagle patrzy na mnie. Wszyscy wyglądają na zahipnotyzowanych jej urodą.
"Uh, to jest Stephanie" Przedstawiam ją chłopakom. Wszyscy patrzą tylko na nią. Ona ocierała się o mnie nieśmiało, ale mogę powiedzieć, że lubiła uwagę pięciu nowych osób. Liam podszedł do Zayn'a i szepnął mu coś do ucha. Cokolwiek to było, sprawiło, że Zayn zbliżył się do dziecka i do mnie. Patrzył na nią kochającymi oczami.
"Ona. Jest. Bardzo. Piękna" Wzdycha i gapi się na nią. Coś staje za mną i zabiera Stephanie ode mnie.
"Chcesz ją potrzymać ?” Spytałam . Zayn spojrzał na mnie z podziwem. Pokiwał głową, nie mogąc mówić. Powoli zabierał ją z moich rąk. Widziałam jak Stephanie patrzyła na mnie zmartwiona, ale tak szybko jak trafiła w ręce Zayn'a, uspokoiła się. Uśmiechałam się widząc ich oboje. Usłyszałam pociąganie nosem i zobaczyłam jak Niall wyciera łzy z oczu.
Na początku Zayn nie wiedział co z nią zrobić. Trzymał ją przy sobie niezręcznie. Stephanie nic sobie z tego nie robiła i tuliła się do jego klatki piersiowej. Patrzyłam na nich dwóch, takich podobnych. Poczułam wzrastający guz w gardle. Ich małe zapoznanie było tak wzruszające. Zayn podszedł do mojego łóżka i usiadł na nim. Powoli odciągnął Steph od swojego ciała i postawił ją na łóżku. Uśmiechnął się do niej i chwycił jej delikatne ciało tak, aby mogła wstać. Jej małe ręce owinęły się wokół jego szyi. Zaczęła zabawę z nim. On uśmiechnął się do niej.
"O mój Boże , spójrzcie na jej włosy" Powiedział Louis, przerywając ciszę. Wszyscy przenieśliśmy na nie wzrok. Trochę stały z przodu, jak u Zayn'a.
"Ona jest dzieckiem Zayn'a” Oświadczył Harry. Z jakiegoś powodu, ja i Liam zaczęliśmy się śmiać. Stephanie odwróciła się do mnie i zachichotała. Uśmiech Zayn'a tylko rósł (zdjęcie na końcu rozdziału). Łzy szczęścia zbierały się pod moimi powiekami. Zayn miał tyle miłości w oczach. Mogłabym powiedzieć, że po prostu trzymając ją ulepszył dzień. Jego zwykła osobowość bad boya zrobiła sobie przerwę, kiedy przekształcono ją w osobę troskliwą i miłą. Jasno czułam miłość między ojcem, a córką, jak gdyby bańka była wokół nich.
Tak szybko jak sprawy miały się dobrze, Stephanie zmarła. Widziałem znajomy wygląd pochodzący z jej oczu. Potem zaczęła płakać. Zayn wyglądał na zaskoczonego.
"Ja nie - co ja zrobiłem? Czy ona jest ok?” Jęknął, zdenerwowany i zaniepokojony.
"N-nie. To nic. Ona po prostu zrobiła w pieluchy. Tutaj będę ja zmieniać" Podeszłam do nich z otwartymi rękami. Zayn wstał, ale zamiast oddać ją do mnie, obrócił ją w ramionach, od niechcenia, jak robił to zawsze.
"Mogę ją zmienić." Powiedział. Podszedł do ozdobnego stołu, z pieluchami, w rogu. Poszłam za nim.
"Wiesz jak?" Spytałam. Zajęło mi to dużo czasu, aby dowiedzieć się, jak to zrobić.
"Cóż, nigdy rzeczywiście nie robiłem tego, ale mam dwie młodsze siostry, więc widziałem wiele razy jak moja matka to robiła " Poinformował mnie. Szybko ją zmienił. Patrzyłam z podziwem;  był naturalny. Kiedy skończył, zgarnął Stephanie w swoje ramiona i trzymał ją na biodrach, jak on się do niej uśmiechnął.
"Wow, Zayn. Jesteś takim naturalnym ojcem" Przyłapałam się na komplementowaniu go.
Odwrócił się i uśmiechnął się do mnie, szczęście było widoczne w jego oczach.
"Nie masz pojęcia, ile to dla mnie znaczy" Powiedział szczerze. Słyszałam niektóre gruchania pochodzące z kanapy, gdzie pozostali czterej chłopcy obserwowali scenę w zachwycie.  Niektórzy z nich, Niall i Louis *kaszel* * kaszel*, krztusili się.
"Może coś wymyślimy, wiesz, tak aby mogła cię widywać" Powiedziałam cicho. Po obejrzeniu tej krótkiej interakcji, to było mniej niż 15 minut, nie mogłam znieść rozdzielenia dwójki. Moja córka pokochała Zayna. NASZA córka uwielbiała Zayna. On musi być częścią jej życia. Odwrócił się do mnie, myślałam, widziałam łzy w jego oczach.
"Bardzo tego chcę."

* studio apartament -  to odpowiednik kawalerki (mieszkanie ze wspólną łazienką, kuchnią czy pokojem dziennym)

** mashed peas – inaczej zgnieciony groszek albo puree z groszku




~*~ 

Rozdział przetłumaczony przez @SzatunovAtena
Najgorsze za mną, dlatego wracam do tłumaczenia. 
Przepraszam, że musieliście tyle czekać.
Jeśli są jakieś błędy to obie przepraszamy. x


P.S Jadę na koncert 1d.


niedziela, 8 września 2013

Chapter 16: Middle Name

Spędziliśmy dużo czasu na kłóceniu się. Zdecydowaliśmy już, że Zayn spotka się ze Stephanie, ale w dalszym ciągu nie chciałam go w jej życiu. Wiedziałam, że byłam okrutna i moje serce mnie za to zabijało. Nadal, moja córka była na pierwszym miejscu; ona zawsze jest dla mnie najważniejsza.
Po około godzinie lub dwóch naszego kłócenia się, Liam się wtrącił i nakazał, abyśmy to zakończyli. Teraz, siedziałam między Harry'm i Louie'm, podczas, gdy Liam był na zewnątrz z Zayn'em, który potrzebował kolejnej przerwy na papierosa. Niall siedział po drugiej stronie pokoju, zgadnijcie co robiąc, jedząc. Było po 11 i właśnie się obudziłam. Jedyne, co pamiętam to siedzenie z nimi.
"Co- Gdzie ?" Wymamrotałam, przecierając oczy. Louis na mnie popatrzył.
"Ty ŻYJESZ !" Krzyknął. Skrzywiłam się na głośność jego głosu.
"I wszyscy nadal tu są." Zwróciłam uwagę. Harry spojrzał na mnie z winą wymalowaną na twarzy.
"Cóż, wszyscy zasnęliśmy, potem się obudziliśmy, zjedliśmy śniadanie i oglądnęliśmy kolejny film podczas, kiedy ty spałaś." Popatrzył na mnie z góry z rozbawieniem, jego oczy się rozjaśniły.
"Mmm ? Przepraszam, że tak długo spałam." Wstałam i przeciągnęłam się, rozglądając dookoła. Liam i Zayn dalej nie byli w pokoju.
"Nie martw się o to ! Kochanie, jesteś samotną matką, śpij gdzie tylko możesz." Powiedział Harry, zwiewając. Z jakiś przyczyn to, co powiedział spowodowało, że moje policzki się zarumieniły. Odwróciłam się na dźwięk otwierających się drzwi. Zayn i Liam weszli do środka trzymając w dłoniach kawy.
"Wstałaś !" Zaśmiał się Liam, wręczając mi napój. Zayn podał kawę całej reszcie. Unikałam jego spojrzenia.
"Ur, idę się, er, przebrać." Powiedziałam niezręcznie, wychodząc do łazienki. Poczułam na sobie kilka par oczy, kiedy odchodziłam, ale nie odwróciłam się. Przebrałam się szybko i nałożyłam na twarz lekki make up. Z jakiś przyczyn, obchodziło mnie, co chłopcy o mnie myślą. Wyszłam z łazienki, chłopcy czekali przy drzwiach, gotowi do wyjścia. Posłałam im zmieszane spojrzenie.
"Chcę iść zobaczyć Stephanie teraz." Ogłosił Zayn. Wywróciłam oczami.
"Teraz ? Tak z wszystkimi ? Nie możemy zrobić tego innym-" Przerwał mi podle.
"Bardzo chcę poznać moją córkę. Więc tak, teraz. Chłopcy też chcą spotkać Stephanie i zobaczyć gdzie mieszkasz." poinformował mnie "Plus, mogę potrzebować moralnego wsparcia." Dodał.
"Czy kłócenie się ma jakiś sens ?" Spytałam rozdrażniona.
"Nie." Harry odpowiedział za Zayn'a. Westchnęłam, podążając za nimi do wyjścia z hotelu.
"W drogę !" Rozkazał Louis, kiedy wyszliśmy na ulicę. Odebraliśmy kilka spojrzeń od ludzi przechodzących koło nas, ale w większości tymi ludźmi byli celebryci.
"Oh, idziemy ?" Spytał nerwowo Niall. Liam przytaknął do niego. Zaczęłam maszerować w kierunku domu. Odkąd byłam jedyną osobą, która znała kierunek, stąpałam pierwsza. Pozostali dobrali się w pary i pozostali za mną. Niall i Liam szli razem, za nimi Louis i Harry. To oznaczało, że Zayn był koło mnie. Za każdym razem kiedy na niego spoglądałam, widziałam jak nerwowo bawił się rąbkiem swojej koszulki. Czułam się dla niego źle; to był wielki moment w jego życiu, poznanie swojej córki. Pod wpływem kaprysu, złapałam jego rękę. Powoli kreśliłam kółka na zewnętrznej stronie jego dłoni, uspokajając go. Spojrzał na mnie.
"Jaka ona jest ?" Spytał ze swoim niskim, Brytyjskim akcentem.
"Jest piękna. Bardzo do ciebie podobna." Zapewniłam go. To był dla niego ciężki wieczór, zdecydowałam być przyjaciółką, której potrzebował.
"Tak ?" Spytał z nadzieją w głosie. Przytaknęłam.
"Tak. Jedyną rzeczą, którą ma po mnie są oczy, ale z tym twoim łobuzerskim błyskiem. Ma twoją mocha skórę i włosy tylko trochę jaśniejsze od twoich. Czasami, twoje wyrazy twarzy są dokładnie takie same jak jej. Jesteście tacy podobni." Westchnęłam, zaczynając tęsknić za moim dzieckiem poprzez samo rozmawianie o niej. Zayn popatrzył na mnie, uśmiechając się. Jedna z rzeczy, którą powiedziałam najwyraźniej go zadowoliła.
"Co z jej osobowością ?" Naciskał.
"Cóż, zaczyna się przetaczać. Jak na niemowlę, jest bardzo aktywna. Jest też uparta, jak jej tata. Lubi mieć towarzystwo. Lubi być wśród ludzi, mały, społeczny motylek, jak sądzę. Spodoba jej się ta wujkowa." Spojrzałam do tyłu na chłopców. "wizyta." Uśmiech Zayn'a rósł. Upewniłam się, że powiedziałam mu wszystkie jej cechy, które go z nią łączą. Zayn wyglądał jakby chciał zadać kolejne pytanie, ale Niall przemówił pierwszy.
"Jesteśmy już prawie na miejscu ?" Jęknął.
"Ta, idziemy WIEKI." Zgodził się Harry. Zaśmiałam się.
"Oh to nic, musicie grow a pair* !" Zażartowałam z nich. Przeszliśmy jedynie 20 bloków. Chodziłam o wiele dalej.
"Może złapać taxi ?" Poprosił Niall.
"Już prawie jesteśmy. Jeszcze 4 przecznice." Uspokoiłam ich. Odwróciłam się do Zayn'a.
"Jak ma na imię ?" Spytał. Spojrzałam na niego zmieszana. Znał jej imię.
"Stephanie." Powiedziałam, jakby to było oczywiste.
"Nie, jej pełne imię. Jakich zdrobnień używasz ? Na co reaguje ?" Naciskał. Oh, widzę, że ktoś tu przeprowadzał badania. Prawdopodobnie wyszukał w googlach sześciomiesięczne dzieci, podczas gdy ja spałam. Nie wątpię, iż wie, że zaczyna odpowiadać na imiona, kojarzyć ludzi ze wspomnieniami, itd.
"Uh, Stephanie Williams to jej pełne imię. Nazywam ją Steph, baby, pumpkin** i coś takiego. Nie jestem oryginalna." Zażartowałam. Popatrzył na mnie poważnie.
"Jak brzmi jej drugie imię ?" Spytał. Zmarszczyłam brwi; nawet o tym nie myślałam. To znaczy wiem, że większość dzieciaków ma drugie imię, ale nie mogłam znaleźć żadnego pasującego do niej.
"Nie wybrałam dla niej żadnego." Przyznałam. Zobaczyłam blask w jego oczach.
"Oh." Było wszystkim, co wymamrotał. Zanim zdążyłam się powstrzymać, zanim zorientowałam się, co robię, zaoferowałam mu coś.
"Zgaduję, że odkąd to ja wybrałam jej pierwsze imię, to będzie fair, jeśli jej ojciec wybierze drugie." Wzruszyłam ramionami. Cholera. Co ja właśnie kurwa zrobiłam ? Będę żałowała tego do końca życia. Popatrzyłam na Zayn'a i uczucie zwątpienia natychmiastowo się zmyło. Jego oczy były tego warte. Wyglądał tak szczęśliwie, dumnie, rozradowanie. Moja oferta znaczyła dla niego tak wiele, cieszyłam się, że dałam mu tę możliwość.
"Naprawdę ?" Spytał, prawie zmartwiony, że mogę zmienić zdanie.
"To znaczy, będziemy musieli legalnie zmienić jej imię na certyfikacie urodzenia i takie tam, ale tak. Możesz wybrać jej drugie imię." Musiałam ugryźć się w język. Wiedziałam, że jeśli będę kontynuowała mówienie, uda mi się mnie przekonać, że podczas zmiany jej imienia, zmienimy jej nazwisko na Malik. Odwróciłam się od niego, zatrzymując się przed budynkiem.
"Czy Stephanie została z Lynn ?" Spytał mnie Harry. Wsunęłam klucz do zamka i otworzyłam drzwi. Zauważyłam, że Liam i Louis rozglądają się nerwowo; wiedzieli, że byliśmy w złej okolicy. Zayn przełknął ślinę ze zdenerwowania, ale to przez to co miało się wydarzyć.
"Uh, tak, ale Lynn zawsze ją przynosi. Przypuszczam, że już wróciły. Ma klucz do mojego mieszkania." Wyjaśniłam, robiąc krok do środka. Przytrzymałam chłopcom drzwi.
"To zaczynamy." Wymamrotał Zayn. Poklepałam go po ramieniu.
"Pokocha cię. Uspokój się." Powiedziałam cicho. Reszta też wyglądała na zdenerwowanych. Zgaduję, że teraz jest nas 6. Nadal, nikt nie mógł zaprzeczyć, że fale niepokoju spływały po Zayn'ie. Zaprowadziłam ich w stronę schodów.
"Nie ma windy ?" Spytał Harry.
"Nie. Nie działa." Liam rozglądnął się po gównianym budynku, w którym żyłam; czuł się dla mnie źle. Powędrowaliśmy po schodach na moje piętro. Podeszłam do drzwi i wsunęłam klucz do środka. Popchnęłam je, otwierając lekko.

* "grow a pair" - chodziło o to, żeby pokazali, że są facetami i mają jaja.
** stwierdziłam, że lepiej jest zostawić tak jak w oryginale.

~*~
Sądzicie, że Amy dobrze postąpiła pozwalając wybrać Zayn'owi drugie imię ?
Jak wiecie zaczęła się szkoła i nie będziemy dodawać co 2 dni, lecz co 4.
(Rozdział nie sprawdzany)
Komentujcie, to nas motywuje.

środa, 4 września 2013

Chapter 15: Story

Amy's P.O.V

"Masz córkę ?" Poczułam jak krew odpływa mi z twarzy. Nie, nie, nie, nie ! To się NIE dzieje naprawdę !
"N-nie. Dlaczego tak myślisz ?" Zaczęłam się zacinać. Harry powoli wstał i podszedł do mnie, wręczając mi telefon.
"Lynn dzwoniła." Było wszystkim, co powiedział. Moje serce zatonęło. Cholera. Cholera. Cholera. Cholera. Cholera. Nagle, mój matczyny instynkt przejął nade mną kontrolę; Lynn nie zadzwoniła by bez potrzeby.
"Czy wszystko jest dobrze ?" Spojrzałam na Harry'ego podejrzliwie.
"Tak, Stephanie miała lekką gorączkę, ale już spadła. Lynn mówiła, że dziecko tęskni za swoją mamą, ale ma się bez ciebie dobrze." Powiedział do mnie, z sympatycznym wyrazem twarzy. Przełknęłam ślinę.
"Oh, er, cóż, Stephanie nie jest moja, jest-" Louis wkroczył i mi przerwał.
"Przestań kłamać, skarbie. Zacznij od początku - powiedz nam prawdę. Możemy pomóc." Powiedział delikatnie. Zrobiłam niepewny krok w stronę chłopców; bałam się, że się załamię. Znienacka, za mną, usłyszałam jak ktoś nerwowo odchrząkuje. Odwróciłam się. Zayn.
"Uh, er... J-ja... O-ona nie..." Nie mogłam wydusić z siebie sentencji. Zayn gapił się na mnie, był zszokowany. Poczułam, jak ktoś za mną podchodzi do mnie i prowadzi mnie na kanapę. To był Liam. Pomógł mi usiąść.
"Proszę. Możemy pomóc."
"N-nie. Poradzę sobie sama." Zaprotestowałam. W końcu, Zayn ruszył się z miejsca, w którym stał i usiadł obok mnie. Odwrócił mnie brutalnie twarzą w twarz.
"To małe dziecko... Czy ja... Jestem jej ojcem ?" Spytał poważnie, jąkając się. Nie wiedziałam, co powiedzieć.
"Ja, er, Zayn. To bardziej skomplikowane, niż ci się wydaje." Wybełkotałam, czując pięć par oczu na sobie.
"Ale, widzisz, nie jest. Czy. Ona. Jest. Moim. Dzieckiem ?" Wysyczał.
"Technicznie mówiąc... Uh, tak." Nie mogę uwierzyć, że się przyznałam. Zbladł. Jego ręce zwisały swobodnie po bokach. Rozejrzałam się po chłopcach. Wszyscy byli odzwierciedleniem sympatii i strachu. Przełknęłam ślinę i wstałam. Potrzebowałam stamtąd wyjść.
"Ale NAPRAWDĘ nie potrzebuję waszej pomocy. Dzięki, ale muszę iść." Splunęłam, zaczynając zbierać swoje rzeczy. Udałam się do drzwi. Prawie mi się udało, ale para rąk złapała mnie za ramie i zaciągnęła mnie do tyłu.
"Usiądź." Nakazał Zayn. Popatrzyłam na niego. Nie ruszyłam się. Zabrał mi torbę z rąk i trącił mnie łokciem.
"Nie." Próbowałam protestować, ale był dla mnie za silny. Ponownie posadził mnie na kanapie i usiadł koło mnie. Chłopcy dalej siedzieli zszokowani. Odwrócił się do mnie, kładąc delikatnie swoją rękę na mojej. Wiedziałam, że chciał tym zapobiec mojemu ucieknięciu.
"Zacznij od początku." Polecił delikatnie. Przyjmował tą wiadomość całkiem dobrze, ale widziałam w jego oczach, że w środku krzyczał.
"Nie mogę... Zayn." Nie chciałam się kłócić.
"Amy. Możesz nam zaufać; pomożemy." Zapewnił Liam, wyrywając się ze swojego transu. Inni chłopcy też się otrząsnęli. Wszyscy parzyli na mnie wyczekująco. Zdecydowałam się spojrzeć w dół, kiedy przemówiłam; zamierzałam powiedzieć im wszystko, nie było sensu w unikaniu tego.
"Więc, spędziłam tamtą noc z Zayn'em i nikomu o tym nie powiedziałam. Jedynymi osobami, które wiedzą, że my, er, spaliśmy ze sobą jest nasza szóstka." Zaczęłam. Natychmiast zauważyłam, że przyciągnęłam całkowitą uwagę wszystkich. Przełknęłam ślinę i kontynuowałam.
"Później, po miesiącu, zaczęłam się źle czuć. Powiedziałam mojej przyjaciółce Brittney a ona, jako żart kupiła mi test ciążowy. Wzięłam go i wyszedł pozytywnie. Powiedziałam mojej, uh, zgaduję, że powinnam nazwać ją pokojówką. Była osobą, która mnie zawsze podnosiła, bardziej jak niania. Zabrała mnie na wizytę do doktora, a on to potwierdził. Trzymałam to w sekrecie przed rodzicami, zanim zaczęłam wyglądać inaczej w piątym miesiącu. Moja pokojówka była po mojej stronie, kiedy powiedziałam prawdę. Byli naprawdę źli i wydziedziczyli mnie. Nie powiedzieli nawet do widzenia. Tylko "nie chcemy cię tu widzieć do jutra." i wyszli z pokoju. Mary, moja pokojówka, pomogła mi się spakować. Znalazła mi tanie mieszkanie i pracę. Moi przyjaciele wspierali mnie dopóki nie opuściłam szkoły. Po tym nie dostałam od nich znaku życia. Byłam ustawiona w pracy i apartamencie, oszczędzając jak najwięcej się dało." Wzdrygnęłam się na te wspomnienia, ale szybko zaczęłam kontynuować. Dawałam im krótkie wyobrażenie; nie miałam zamiaru mówić, jak rozważałam picie alkoholu albo palenie, aby stracić dziecko. Kochałam mojego nienarodzonego dzidziusia, ale wiedziałam, że nie miałaby ze mną, jako nastoletnią matką dobrego życia. Nigdy nie byłam wystarczająco silna, żeby to zrobić.
"Restauracji była pewna kobieta, Lynn, która była dla mnie bardzo dobra. Nauczyła mnie jak zmieniać pieluchę, podgrzewać butelki, itd. Gdy Stephanie się urodziła, nikt inny nie przyszedł do szpitala. Przyszła na świat miesiąc za wcześnie; the placenta detached*. To był nagły wypadek i bałam się, że ją stracę. Strasznie się martwiłam, ale Lynn ze mną była. Raz odwiedziła mnie Mary, a Lynn dwa. To było to, byłam sama. Lynn pomagała mi kiedykolwiek tego potrzebowałam, ale poza tym zostawałam sama z moim dzieckiem. Zanosiłam Stephanie do żłobka, podczas kiedy szłam do pracy, a potem zostawałam z nią w domu przez cały czas. Dlatego nie mogę iść do college'u." Wyjaśniłam, w pośpiechu wypowiadając słowa. Streściłam krótko i do rzeczy; pominęłam część, w której było wiele nocy, gdzie nie wiedziałam jak zapłacę czynsz, gdzie nie widziałam skąd wezmę siłę, żeby rano wstać, gdzie rozważałam oddanie Stephanie do domu dziecka, aby miała lepsze życie. Nie byłam tam, aby wzbudzać w nich sympatii.
Rozejrzałam się prawie po wszystkich chłopcach; była tylko jedna para oczu, w którą nie byłam w stanie spojrzeć. Wszyscy patrzyli na mnie sympatycznie. Nagle, Zayn oplótł swoje ramiona wokoło mnie i przyciągnął do siebie.
"Shh, już jest dobrze. Nie jesteś sama." Obiecał. Po tym, odepchnęłam go od siebie i wstałam wściekła.
"CHCĘ być sama." Warknęłam.
"Nie, nie chcesz. Mam prawo uczestniczyć w życiu mojej córki." Upierał się.
"Nie, istotnie, nie masz. Co chcesz, żebym zrobiła, Zayn ? Przyjęła od ciebie darowiznę ? Myślę o tym, co jest najlepsze dla MOJEJ córki." Wysyczałam. To go zezłościło. Widziałam, że reszta chłopców na nas patrzy, ale nie chcieli mieszać się mieszać w naszą kłótnię.
"Ona potrzebuje pewnych rzeczy, żeby być szczęśliwa, Amy. Dziecko potrzebuje dwóch, kochających rodziców, odpowiedniego domu i wiele innych rzeczy, których ty jej nie zapewnisz ze swoją kelnerską pensją." Kłócił się. To był cios poniżej pasa.
"Ona NIE potrzebuje dwóch rodziców. I radzę sobie dobrze ze sprawami finansowymi, dziękuję bardzo." Odszczekałam.
"Amy, ona będzie potrzebowała dwóch rodziców." Jego głos złagodniał, tak samo jak oczy. Westchnęłam; nie byłam fair w stosunku do niego; wiedziałam o tym. Musiałam pomyśleć o mojej córce.
"Zayn, wychowała mnie niania. Ona była jak moja prawdziwa mama. Moja matka i ojciec zawsze podróżowali. Czułam się niekochana; nie chcę, aby Stephanie też przez to przechodziła. Myślę, że będzie dla niej lepiej, jeśli będzie miała ojca, który 'nie wie' o jej istnieniu, niż ojca, który wie, ale nie ma dla niej czasu. Znam to uczucie. Plus, muszę chronić ją i siebie przed mediami i waszymi fanami, zanim ktoś się dowie. Jak nam by się to udało, huh ? Będzie wykorzystywana. Kiedy zaszłam w ciążę, myślałam nad tym. Będąc w jej życiu zraniłbyś ją." Próbowałam powiedzieć to delikatnie, ale słowa raczej zgładziły go mocno.
"Będę chronił was obie." Wymamrotał.
"Wiem, że będziesz próbował, Zayn. KIEDY Steph cię zobaczy ? Jesteś ciągle w trasie. MIESZKASZ w innym kraju... Znaczy, szczerze. Co oczekiwałeś, że powiem, Zayn ? 'Cieszę się, że chcesz być w życiu mojej córki ! Udawajmy szczęśliwą rodzinę !'?" Wiedziałam, że te słowa zraniły go jeszcze bardziej.
"Możemy coś wymyślić, Amy. PROSZĘ !" Wpatrywał się we mnie, błagając swoimi oczami. Wzięłam ostry wdech.
"Przepraszam. To tylko-" Przerwał mi.
"Chcę ją poznać. Możemy przedyskutować to później, ale MUSZĘ spotkać się z moją córką."
"Zayn, nie sądzę, że to dob-" Podszedł do mnie i złapał mnie brutalnie za ramiona.
"Proszę." Był ostry, jego głos przepełniony był złością, zmarszczył brwi, ale jego oczy były zagubione i stęsknione. Nie byłam dla niego fair.
"Ok. Jutro rano."

* Przedwczesne oddzielenie się łożyska w ciąży; łożysko jest oddzielone od ściany macicy, albo częściowo lub całkowicie. Może powodować brak zaopatrywania nienarodzonego dziecka w tlen i substancje odżywcze

~*~
Przepraszam jeśli jest dużo powtórzeń, zdania nie mają sensu czy coś. Cholernie źle tłumaczyło mi się ten rozdział.
DZIĘKUJEMY ZA PONAD 10 TYSIĘCY WYŚWIETLEŃ ROBACZKI ♥
Standardowo zachęcamy do komentowania xx

niedziela, 1 września 2013

Chapter 14: Phone Call

Harry's P.O.V

Zostałem obudzony przed dzwoniący dźwięk. Nie, to było bardziej jak irytujące wibrowanie. Powoli otworzyłem oczy i rozejrzałem się wkoło. Niall nie zwracał uwagi na nic innego jak jedzenie; nie zamierzał odbierać.
"Liam." Chrząknąłem. On by odebrał. Po nieotrzymaniu żadnej odpowiedzi, leniwie spojrzałem na Liam'a. Był za bardzo zajęty filmem, żeby zwracać uwagę na cokolwiek innego; nie zmierzał odbierać. Wiedziałem, że leżę na Louie'm, więc dopóki nie wstanę, on też nie odbierze.
Popatrzyłem na Zayn'a; nie ma. Z tego względu, nie było też Amy. Oooh, niezły ruch, Zayn. Prawdopodobnie uprawiają seks. Ona była wszystkim, o czym Zayn dzisiaj mówił; naprawdę ją lubi. Zorganizowałem to całe 'nocowanie', żeby mogli się do siebie zbliżyć. Dlaczego ja się tym przejmuję ? Już to z nią robił, ale wygląda na to, że myśli o niej jako coś więcej, niż przygoda na jedną noc. Cokolwiek.
Wstałem i ruszyłem w kierunku dzwonienia. Dochodziło z małej torebki; musiała być Amy. Dzwonienie nie ustawało. Zwykle nie odbierałem telefonów innych ludzi, ale to było irytujące; chciałem, żeby tylko przestało. Sięgnąłem do środka i wyciągnąłem telefon.
"Halo ?" Spytałem zmęczonym głosem. Matczyny, damski głos odpowiedział.
"Halo, tutaj Lynn. Zajmuję się dzisiaj Stephanie. Jest tam Amy ?" Co ? Kim była Stephanie ? Nie miałem pojęcia o czym ta kobieta mówiła i nie miałem nawet siły, żeby o tym myśleć.
"Er, nie. Ona... Właściwie to nie wiem gdzie jest. Przekazać coś ?" Próbowałem brzmieć uprzejmie, chociaż byłem wkurzony, że nieznajomy mnie obudził.
"Uh, tak. Byłoby świetnie. Poczekaj minutkę, skarbie." Odłożyła telefon, aby coś podnieść.
"Pewnie." Wymamrotałem sarkastycznie, wiedząc, że nie usłyszy. Stephanie to dziecko, którym zajmowała się Amy, tak ? Nie ważne. Podszedłem do biurka i zabrałem kartkę oraz długopis. Gdy wróciłem tak, gdzie stałem przed chwilą zauważyłem, że reszta mi się przygląda. Oh jasne, TERAZ zwrócili na mnie uwagę. Dałem im jedynie lekkie skinięcie uznania, kiedy miła kobieta wróciła do telefonu, Lynn czy jakieś inne gówno.
"Przepraszam za to, skarbie." Wyszeptała do telefonu. Wyszeptała ? Dziwne.
"Nie ma problemu." Mruknąłem.
"Możesz powiedzieć Amy, że Stephanie miała wcześniej lekką gorączkę, ale teraz już ma się dobrze ? Położyłam ją do łóżeczka. Gorączka była około 101°F (38 stopni), ale teraz obniżyła się do 99°F (37)." Dlaczego Amy potrzebowała wiedzieć jak dziecko, którym się zajmuje się ma ? Jak miałoby to na nią wpłynąć ? Po prostu zapisałem informację. Byłem zszokowany tym jak wysoka gorączka była, ale później zorientowałem się, że Amerykanie używają skali Fahrenheita; to zawsze mnie dezorientuje.
"Mmmm. Coś jeszcze ?" Spytałem do telefonu, patrząc w dół; chłopcy dalej mnie obserwowali.
"Nic takiego. Tylko powiedz jej, że Stephanie i ja mamy się dobrze i nie potrzebujemy teraz jej mamusi, chociaż jestem pewna, że Stephanie tęskni za Amy." Powiedziała Lynn. Pomyślałem chwilę nad tymi słowami; było w nich coś dziwnego. Próbowałem się domyśleć, co.
"Ok, dziękuję." Powiedziałem, kończąc rozmowę.
"Pa, miłej nocy, skarbie." Lynn zaćwierkała; niektórzy ludzie są za bardzo szczęśliwi.
"Nie odbierasz telefonów innych ludzi !" Skarcił mnie Liam. Wzruszyłem ramionami.
"Kto to był ?" Spytał Louis.
"Uh, jakaś pani, która zajmuje się Stephanie. Dziecko miało gorączkę i chciała, żeby powiedzieć Amy."
"Dlaczego Amy miałaby wiedzieć ?"
"Nie wiem. Cała rozmowa była dziwna. Oh, i na końcu ta kobieta powiedziała coś jak, że ona i dziecko mają się dobrze bez jej mamusi, ale mała tęskni za Amy." Wybełkotałem. Liam i Louis popatrzyli na mnie otwierając szerzej oczy. Niall wyglądał na zmieszanego; wiedziałem co było tego przyczyną.
"Wywnioskowała, że Amy jest matką Stephanie ?!" Warknął Liam. Złączyłem brwi i pomyślałem nad tym... Miał rację. To dziecko wyglądało jak Amy, ale też lekko egzotycznie. Tak znajomo egzotycznie...
"W takim razie kto jest ojcem ?" Spytał Niall. Wszyscy spojrzeliśmy na Louis'ego, który wiedział najwięcej o dziecko odkąd ją spotkał.
"Amy mówiła, że tylko raz uprawiała seks, a to było z Zayn'em... Dzidziuś nie wygląda jak on..." Nie dokończył, gdy zrozumienie wymalowało się na naszych twarzach. Amy ma dziecko. Zayn jest ojcem. ZAYN JEST OJCEM !
Właśnie wtedy, Amy weszła. Stała w miejscu przez moment lub dwa, patrząc na nas nerwowo. Zobaczyłem za nią Zayn'a, ale zatrzymał się koło rogu. Nie wiedziała, że tam był. Spojrzałem na Louis'ego, który gapił się z szeroko otwartymi oczami na Amy. Popatrzył na mnie i przeniósł wzrok z Amy na Zayn'a, porównując ich do dziecka, nie ma żadnych zwątpień.
"Masz córkę ?" Wypalił. Kiedy tylko powiedział te dwa słowa, zobaczyłem jak Amy bladnie. Zayn popatrzył na nią zszokowany. Liam posłał Louis'emu brudne spojrzenie. Niall i ja po prostu czekaliśmy, aż wszystko się wyjaśni.

~*~
Jak wam się podoba ? Takie małe wyjaśnienie, jak chłopcy dowiedzieli się o Stephanie.
21 KOMENTARZY POD POPRZEDNIM ROZDZIAŁEM. BARDZO DZIĘKUJEMY.
Oczywiście zachęcamy do dalszego komentowania. xx